Rozdział I"Świat oglądany przez kłamstwa"
[Przygotowywanie sceny...]
*
*
*
*[Scena przygotowana.]
I
[Nawiązano połączenie – #GL.v2.hub]
Czytelniku?
Jesteśmy połączeni?
Czy ta cisza to potwierdzenie? Jeśli nie powiesz, że nie, to założę, że jesteśmy połączeni.
...
Wspaniale!
O, Siły! Tak się cieszę, że mogę cię nareszcie spotkać! To znaczy "spotkać". Słyszysz, te wyraźnie zaznaczone przez mnie apostrofy, nieprawdaż?
Naprawdę nie bardzo rozumiem, czemu umieścili nas w osobnych pokojach. W końcu będę twoim "Narratorem". Rozchodzi się o bezpieczeństwo czy coś takiego, ale prawie wszystkie Ich wyjaśnienia skupiały się nad tym, że muszą mieć to pod kontrolą. Zresztą. Kontrola jest wpisana w Ich profesje, więc być może nie ma w tym nic dziwnego...
...
Naprawdę jesteś Czytelnikiem? Tym Czytelnikiem? Tym?!
Tak wiele mi o tobie mówiono! Że jesteś wspaniały! Że rozwiązujesz wszelkie zagadki! Że czytasz domorosłą literaturę, zamiast zajmować się swoim życiem materialnym i socjalnym!
Ogółem. Że jesteś najwspanialszą istotą na tym wszechświecie!
Czytelniku... To zaszczyt z tobą pracować.
* trzask *
... O Siły. Mam nadzieje, że to nie było nic cennego...Rozpoczynam historie. Powodzenia, w zadaniu.
Coś było głęboko nie tak z tym miasteczkiem. Nie dlatego, że w niebo była wkręcona żarówka zamiast jakiejś uprzejmie żyjącej jeszcze gwiazdy, bo tu znaleźć mogły się dziwniejsze światy. Takie jak świat wywrócony na lewą stronę, świat na soczewce oko, czy świat w płomieniu świec. Chociaż. Być może były światy, z którymi było coś bardziej nie tak? Na przykład ten świat między kciukiem a wskazującym palcem stopy pewnego olbrzyma. To jest, czy on w ogóle się nie myje? Ten świat od podstaw jest nie tak. To jest, od kiedy z braku higieny, po twoich palcach zaczynają chodzić małe ludziki... Czy to światowy rasizm? Czy udało mi się zostać rasistą w ciągu pierwszej minuty mojej narracji? O Siły. O nie, nie, nie. Nie jestem rasistą. Zostawmy temat niehigienicznych światów. Z nimi wszystko jest w porządku. Naprawdę!
Ale z Good Luck'iem było coś głęboko nie tak i to nie pod względem rasowym Naprawdę.
Była w nim jakaś tajemnica, która odbijała się na każdym kawałku miasteczko... Jakby o tym pomyśleć to też było niehigieniczne... Tak, pomyśl o tym. Zagadka oblepiająca każdy budynek, każdy przedmiot, każde drzewo. O właśnie. Drzewa też mieli bardzo dziwne. Nawet nie wiem, czy można nazwać je drzewami. Nie były to nawet żywe istoty, a jakieś sztucznie ożywione kryształy pierwiastków. Składały się z korzenia, pnia, gałęzi i miały nawet coś w rodzaju cienkich blaszek, co miało przypominać liście, chyba. Ale czasem przypominały uszy, więc może to była nieudana dekoracja do horroru. Należy w ogóle zauważyć, że choć miasteczko nie eksportowało kompletnie niczego, ale gdyby było, to zapewne głównym towarem byłoby szaleństwo.
Jeśli by na tym odosobnionym, maleńkim kawałku świata zjawili by się kosmici, co było tu wydarzeniem nader rzadkim, bo kto chciałby lecieć na sam kraniec wszechświata, to ich rozmowa wyglądała by prawdopodobnie tak:
CZYTASZ
Good luck!
HumorW świetle żarówki, banda morderców wysyła małą dziewczynkę na misje, od której powodzenia mogą zależeć losy wszechświata. Good Luck to niewielka, przyjazna społeczność, która cechuje się najniższym z możliwych współczynników szaleństwa pośród miast...