8 (stare)

1.5K 82 40
                                    

UDAŁO SIĘ.

Nie wiem jak, ale się udało.

Po zainicjowanym przeze mnie spotkaniu, Oka i Budo zaczęli się spotykać. I o ile rozumiem chodzenie z Oką, bo w końcu jest całkiem całkiem, o tyle chodzenie z Budo? Co ona w nim widzi? Nie ma w nim nic ciekawego. Eh, dziewczyny...

Pokonując kolejnego rywala postanowiłem wziąć się za naszą lesbijkę - Sakyu Basu. Jedna z ikon szkoły [miejcie na uwadze to, ze jak zaczęłam tę książkę to większości postaci nie było w grze]. Czy to w ogóle legalne, żeby demon był lesbijką? Homoseksualny succubus? Jak? I jak ja mam ją od niej odciągnąć? Co jeśli Ayano też lubi tę samą płeć? Co jeśli - o zgrozo - podoba jej się ktoś tej samej płci?

I pomimo tego, że znałem Ayano lepiej niż ona siebie, niczego nie mogłem być pewien. Jak miałem wyeliminować laskę, którą pół szkoły uważa za demona?
•••••••••••
Pewnego dnia śledząc Sakyu usłyszałem jej rozmowę z siostrą. I wierzcie mi lub nie, ale Sakyu robi gorsze rzeczy niż Kokona. Haruka umawia się ze starszymi mężczyznami za kasę, i pomimo, że nikt o tym nie wie to wszystko robi legalnie. Basu natomiast zaczyna podobnie - randeczka, kolacyjka, ale cały czas upija faceta i gdy ten w końcu odleci, ona zabiera pieniądze, telefon, cokolwiek wartościowego i ucieka. Od kogoś słyszałem, że kiedyś nawet zabiła jakiegoś klienta dla organów, ale nie jestem tego pewien. Tak czy siak, nie dostanie ona Ayano.

Moim pierwotnym planem było napisanie do Sakyu listu o tym, że znam jej tajemnicę, a następnie uśpienie jej i zrzucenie z dachu. Sprawy natomiast potoczyły się o wiele inaczej. Dostała ode mnie, anonimowy oczywiście, list, jednak nie pojawiła się na spotkaniu. Zaniepokoiło mnie to trochę, bowiem myślałem, że powiedziała komuś o liście. O ile uczniowie byli małym problemem, o tyle każdy z nauczycieli znał moje pismo. Było to spowodowane tym, że kiedyś często zostawałem za złe zachowanie po lekcjach i musiałem po pięćdziesiąt razy pisać, że nie będę robić tego czy tamtego. Uwierzcie mi, ostatnia rzecz, której bym chciał to dowiedzenie się przez kogoś, że stalkowałem Sakyu i wiem o jej sekrecie.

Na szczęście dla mnie i nieszczęście dla Basu, nie wygadała się nikomu. Następnego dnia wrzuciłem jej do szafki drugi liścik, tym razem napisałem, że chcę jej zaoferować pomoc. Przecież wszyscy wiedzą, że kolegom się pomaga. Podałem czas i miejsce spotkania - 16.30 na dachu szkoły. Jednak ja byłem na miejscu o wiele wcześniej, żeby wszystko przygotować. Strzykawka zabrana z gabinetu pielęgniarki, mop wraz z wiadrem wody, liścik samobójczy, żeby wyglądało realistycznie. Wszystko było zaplanowane. Czekałem w ukryciu aż dziewczyna się zjawi. Czas bardzo mi się dłużył. Mijały kolejne minuty, a ona się nie zjawiała. Myślałem, że znowu mnie wystawiła, ale wtedy zobaczyłem ją na schodach, a kilkanaście sekund później była już w umówionym miejscu. Powoli do niej podszedłem. Była wyraźnie zdziwiona, jednak starała się tego nie okazywać.

- T-Taro, w czym chciałeś mi pomóc? - spytała.

- Słyszałem, że robisz jakieś biznesy na boku. - odparłem. - Powiedz mi ile~

- Ile za godzinę? - przerwała mi.

- Ile ty już to robisz? - powiedziałem trochę zażenowany.

- Ah, mogłam się domyślić... - spieszyła się. - Robię to od pierwszej klasy. Szkoły średniej, oczywiście.

- Po co to robisz? Przecież twoi rodzice mają pieniądze.

- Ja... - zawiesiła się. - Robię to, bo zbieram pieniądze na studia.

- Ale rodzina spokojnie by za nie zapłaciła.

- Uh, tak, znaczy nie... Nieważne. Jak chcesz mi pomóc?

- Mogę ci zaoferować pracę w firmie mojego ojca. Zarobisz podobnie, a nie będziesz musiała się hańbić. - powiedziałem, chociaż wszystko to było kłamstwem.

- Dzięki, ale nie skorzystam. Słuchaj, będę z tobą szczera, robienie głupich, napalonych staruchów to moje hobby. Nigdy się przed żadnym nie rozebrałam i nigdy żadnego nie dotknęłam. Robię to dla zabawy.

- Kradniesz też dla zabawy? Ile bierzesz za godzinę? Powiem chłopakom.

W tym momencie zamilkła. Jej twarz zbledła.

- Taro, nie możesz tego nikomu powiedzieć. Nie możesz! Wyjdę na prostytutkę!

- Już nią jesteś.

Po tych słowach dziewczyna zalała się łzami. Szczerze mówiąc, sam do końca nie wiem co się stało, grunt, że byłem sam. Szybko wrzuciłem posta na social media o tym, jak Sakyu się sprzedaje „dla zabawy" i po paru minutach wiedziała o tym cała szkoła.
•••••••••••••
Następnego dnia ławka Sakyu była pokryta wyzwiskami, przekleństwami i groźbami. Na przerwie została kilka razy opluta, ktoś nadepnął jej na stopę, ktoś wytrącił jej książki. Dla dziewczyny był to koniec szkolnego życia. Jej siostrze również się oberwało, ale w znacznie mniejszym stopniu.

W kolejnym tygodniu Sakyu przestała się pokazywać, potem zniknęła też Inkyu. Ponoć starsza wyprowadziła się z Japonii, a młodszą rodzice przenieśli do innej szkoły. Cóż, cena za bycie szmatą.

Na mojej liście „do wyeliminowania" został już tylko podlotek klubu sztuk walki - Juku Ren.

„Z nim powinno być najmniej problemów" - pomyślałem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej hej powracam na krótko ale powracam, ogólnie gimnazjum się kończy, zaraz liceum, boje się strasznie, ale yolo, ocenki są przyzwoite, przepraszam za brak rozdziałów, cześć hej pa elo, do następnego

Yandere Simulator v. MęskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz