16. Weźmiemy się za pewne zmiany

167 16 34
                                    

Słówko od Dolly~

Ten rozdział Wam się spodoba :3 Jest DUŻO nawiązań, DUŻO akcji... Starałam się zamieścić większość ostatnich wydarzeń z serwera, o niektórych wspominam, o innych ciut się rozpisuję... Ale przede wszystkim, dowiecie się czegoś... interesującego ;>

Szefie, jeśli zdarzy Ci się to czytać - wybacz xDD Mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za bardzo xD

No, to do lektury! :3

---

Nie mogłam na TO pozwolić. Musiałam coś z TYM zrobić. TO już wychodziło poza wszelkie granice, nie dawało mi spać po nocach (i nie, nie mówię tu o Geralcie, on sobie śpi jak aniołek. Kochane dziecko). W każdym razie, trzeba było się w końcu za TO wziąć.

Z wyrazem determinacji wymalowanym na mojej twarzy, przypominając nieco Frisk w kasku z kamieniami nieskończoności, otworzyłam z buta drzwi do gabinetu szefa. Po roku znajomości takie wejścia już niezbyt go dziwiły. Ostatnimi czasy nawet przestał się wzdrygać z zaskoczeniem.

- SZEFIE, SPRAWA! - krzyknęłam, zmierzając w stronę jego biurka.

Caton podniósł wzrok znad ekranu komputera, kliknął myszką jakieś dziesięć razy i odwrócił się w moją stronę.

- Co się stało? - zapytał nieco zaniepokojony. - Właśnie zapoznawałem się bliżej z żółtym naleśnikiem i czerwonym pomidorem...

Założyłam mu na głowę kask. Nie, nie swój, mi kamienie nieskończoności przydadzą się bardziej przy organizacji - a szefowanie szefa wymaga co najwyżej połowy z nich.

Wskazałam głową na młot pneumatyczny, który ze sobą przytachałam.

- To dla ciebie - powiedziałam.

- Mamy dzisiaj jakieś święto czy coś? Prima aprilis?... Czy ja o czymś nie wiem?...

Czułam, jak wzbiera we mnie fala oburzenia.

- Ależ oczywiście! Szefciu, remont generalny robimy, przebudowa, dobudowa, destrukcja, łapiesz bluesa?

Szef zamrugał razy trzy, podparł się ręką, podrapał ucho kostiumu i z pełnym zastanowienia wzrokiem począł wpatrywać się w ścianę gdzieś za mną.

To dobry znak.

- Ano doszły mnie słuchy, że ostatnimi czasy dzieje się dość sporo... Widziałem, że morderacja intensywnie planuje pewne... zmiany. Widziałem też akcję z zoo... Może zechcesz mi opowiedzieć o tym co nieco?

O bogowie.

- Long story short, Kiri był niemiły, paru jego ziomków też, a tak się niefajnie złożyło że akurat zwiedzałam sobie czaty i tak jakoś mnie tknęło, żeby zrobić śledztwo.

- Prawie jak detektyw Pikachu - mruknął Caton.

- Co?...

Nie dokończyłam jednak myśli. Nasze małe spotkanie zostało przerwane przez Analnego Bandytę, który pojawił się w drzwiach wejściowych. I, żeby dodać grozy sytuacji, człowiek ten niósł na rękach Geralta. Chwycił go pod pachę, ku mojemu najszczerszemu przerażeniu.

- Zabieram młodego do piwnicy! - oznajmił, po czym zniknął za drzwiami łączącymi gabinet szefa z tą MROCZNĄ częścią podziemnych korytarzy.

- CO TY ROBISZ, ZARAZ GO UPUŚCISZ! - krzyknęłam, ale drzwi się zatrzasnęły. Mały natomiast śmiał się radośnie niczym Obi, kiedy Eleven usiadł mu wreszcie na twarz (nie pytajcie, widziałam ten tekst podczas jednej z rozmów na artach).

Mordercza Arystokracja - Antologia OpowiadańWhere stories live. Discover now