18. "Parkiet" - Mordercze Porządki - Part 2

163 11 12
                                    

Słówko od Dolly~

Zgodnie z obietnicą - część druga. Chyba nawet lepsza niż poprzednia :'D
W tym rozdziale gościnnie występuje @Alurya1109, która zgodziła się napisać fragmencik :3

Zabijecie mnie nawet bardziej.

...Enjoy.

===

Po tym jak ustaliliśmy już, że w salonie arystokracji mamy osobną strefę klimatyczną dla ciepłolubnych, czołg pozostał tylko wspomnieniem a Kimoki może przesuwać studnię gdzie jej się żywnie podoba, przeszliśmy do ustawiania naszych stanowisk pracy tak, jak bogowie przykazali. Czyli w równym rządku. Gdzie początek tego rządku wyznaczało biurko Aliczii, bo stało na piasku, ale blisko końca jej osobistej pustyni.

Aldu przesunął kanapy w jeden kąt, robiąc swoistą przestrzeń na ploty i odpoczynek. Ponieważ szefcio jakoś w połowie naszych działań przeniósł się na jedną z nich, oczywiście Kimoki podniosła mebel razem z Catonem, bo czemu nie. W dodatku jedną ręką.

Poza tym zrobił sobie swój wygodny kącik w typowo japońskim stylu. Teraz zamiast ciszy w tle słychać było delikatny szum wody i stukanie bambusowego kijka, stukającego o kamień. Urocze niewielkie źródełko otoczone było kamyczkami i drzewkami bonsai, a Alduin kończył właśnie rozwieszać swój hamak między bambusowymi trzcinami. Z radości aż machał ogonem w takt jakiejś wschodniej muzyczki, która z jakichś niewiadomych powodów kojarzyła mi się z tygrysami.

- Właściwie to powinniśmy jeszcze mieć swoje pokoje... Znaczy wiecie, żeby mieć od razu połączenie z salonem - zauważyłam, przypominając sobie te wszystkie sytuacje, kiedy biegałam w szlafroku po czatach, żeby tylko dotrzeć do arysto.

Caton złączył dłonie, potarł je, rozłożył, pomachał palcami i pokazał mukę. Szczęście w nieszczęściu nikt jej nie zauważył. Ja też nie. W ogóle.

Obok drzwi wejściowych pojawiły się drugie, w kolorze lila. Dla tych, którzy nie rozróżniają kolorów, jasno fioletowy.

- Dolly, powiedz magiczne zaklęcie - poradził.

- Eee... Badabim, badabum? - zaproponowałam niepewnie.

- Tadam, macie skrót do waszych pokojów.

Morderatorzy momentalnie przerwali wszystko, co robili. Zebrali się wokół mnie, bo stałam najbliżej tych niepokojąco fioletowych drzwi. Miałam jakieś takie dziwne wrażenie, że kiedy tylko je otworzę, ujrzę jakieś puste pomieszczenie czy coś... Prawie jak uczucie deja vu.

- Na co czekasz? - zapytał zaintrygowany tygrys.

- A co, jeśli za nimi jest jakieś piekło czy cuś? - zapytałam.

- Heh, no bez przesaaady - Caton machnął ręką lekceważąco. - Do Zoo bym was nie wysyłał.

Drżącą ręką chwyciłam za klamkę.

Korytarz. Dość długi. Oto, co czaiło się za drzwiami. Po obu stronach znajdowały się po cztery pary kolejnych, niebieskich i czerwonych. Na wprost znajdowały się ciemnofioletowe. Dopiero po chwili zorientowałam się, że na każdych wiszą złote tabliczki.

- Na co czekacie? - szefcio pojawił się za nami. - Śmiało!

Już nawet nie chciałam pytać, jakim cudem teleportował cały korytarz i dziewięć pomieszczeń, tym bardziej że z układu piwnic wynikało jasno, że wchodził na sąsiadujące z naszym salonem pomieszczenia techniczne. Aliczii podeszła do pierwszych drzwi po lewej.

- To chyba mój... - powiedziała cicho i weszła do środka.

Oprócz standardowego wyposażenia zauważyliśmy wielkie, profesjonalne biurko, przy którym piętrzyły się karteczki, notatniki a także całkiem elegancka maszyna do pisania. Przy nogach łóżka ustawiona była podłużna donica, w której rosły różnego rodzaju niewielkie kaktusy. A obok doniczki stała urocza, zielona konewka z wesołą buźką Sansa.

Mordercza Arystokracja - Antologia OpowiadańWhere stories live. Discover now