XVI. Prawda o teraźniejszej matce Harrego

498 22 1
                                    

Hermiona starała się uspokoić Ginny przed powrotem Harrego bez skutecznie. Gdy kujonka usłyszała trzask drzwi.

- Idź do łazienki! To Harry, nie może cię takiej widzieć- powiedziała Hermii.

- Nie... chcę z nim porozmawiać... chcę z nim spędzać więcej czasu...- odpowiedziała Ginny, która miała czerwone oczy. Zanim Harry ją zobaczył, przetarła oczy i twarz chustkami nawilżanymi. Poszła szybko do łazienki i po raz pierwszy dała sobie podkład na twarz by zatuszować zapłakane oczy. Po wyjściu z łazienki przywitała się z Harrym.

- Hej Harry. Już jesteś- zapytała ruda.

- Jestem, jestem. Hej. Masz jakąś dziwną cerę i czerwone oczy. Od kiedy się malujesz?- zapytał Harry.

- A nie... wiesz... to tylko podkład... wyskoczył mi pryszcz i Hermiona mi doradziła podkład- odpowiedziała.

- A czerwone oczy? Ginny! Ty płakałaś! Co się stało- zapytał Harry, który dobrze wiedział jak zachowuje się Ginny po płaczu.

- No... chodzi o to... że... Harry. Miałam ci tego nie mówić ale nie umiem cię okłamywać. Ale nie krzycz. Robiłam to dla twojego dobra... Pamiętasz tę rozmowę o kopercie?- Zapytała Ginny a Harry na to pokiał głową w górę i na dół- Ta koperta była czerwona i nie od Hagrida... została napisana przez "anonim LJP" były w nim groźby. Ja i Hermiona rozszyfrowałyśmy już o co w tym liście chodziło więc go spaliliśmy... przepraszam!- powiedziała Ginny rzucając się na szyję Harrego- chciałam dobrze... przepraszam!- Ginny zaczęła płakać.

- Ginny uspokój się... dobra wybaczę ci ale chcę wiedzieć co rozszyfrowałyście z listu z Hermioną...- powiedział Harry.

- No... dobra... podpis miał 3 litery po anonimie. Sprawdziłyśmy w książcę co oznacza podpis 3 literowy. I wyczytałyśmy, że 1 litera to pierwsza litera imienir, 2 litera to 2 litera imienia 2 osoby (partnera/partnerki), a 3 litera to 1 litera nazwiska z małżeństwa lub od chłopaka. Anonim podpisał się jako "anonim LJP" po rozszyfrowaniu tegi wyszło anonim Lili James Potter (LJP). W liście było coś podobnego: ta która zabiła i uratowała wróciła, czyli twoja matka zabiła Voldemorta i uratowała ciebie, dalej coś tam było a na koniec Ta która zabiła, uratowała ale nie ocalała powróciła ale jako zło... czyli twoja matka zabiła Voldemorta, uratowaķa ciebie i nie ocalała została wskrzeszona i zaczarowana na gorszą wersję... twoja matka Harry... ona.

- Co?! Ona nie żyje i nie wróci. Nigdy... I po za tym nie zabiłaby mnie moja własna matka- powiedział zakłopotany Harry, zaczynając w to wierzyć- przepraszam cię Ginny za tą złość. Rozumiem, że się wystraszyłaś. Ale mi naprawdę... nic nie grozi. Nie bój się o mnie- Harry zapewnił dziewczynę, że nic mu się nie stanie i przytulił rudą.

- Napewno? Obiecasz mi to? Nie chcę cię stracić- powiedziała Ginny

- Spokojnie... obiecuję ci to- powiedział Harry. W tym samym czasie Draco i Hermiona siedzieli na łóżku w swoim pokoju.

- Coś się stało? Masz dziwną minę?- zapytał Draco.

- Dzięki...- powiedziała Hermiona.

- Oj no wiesz, że nie chodzi o to. Chodziło mi o to, że co się z tobą dzieje. Tak trochę inaczej się zachowujesz... jakbyś się czegoś bała. Czy chodzi o mnie?- zapytał Malfoy.

- Nie... chodzi o Harrego i Ginny ale nie chcę ci tego mówić. To sprawa prywatna...- odpowiedziała Hermiona. Do pokoju nagle wszedła Luna.

- Widzieliście może mojego klapka? Zginął mi... to chyba robota bliźniaków- stwierdziła Luna.

- Nie Luna, nie widzieliśmy... jak znajdziemy to damy ci znać- powiedział Draco, a Luna wyszła z ich pokoju i otworzyla drzwi od pokoju Ginny i Harrego.

- Widzie...- Luna nie dokończyła widząc zapłakaną rudą- Coś się stało Ginny?- zapytała blondynka.

- Nic. Nie ważne- powiedział Harry- czego nie widzieliśmy?- zapytał.

- Mojego klapka. Zginął gdzieś. Chyba to robota bliźniaków...- oznajmiła wychodząc z ich pokoju- To pa- Luna poszła na dwór bez butów z nadzieją odnalezienia. Rozglądała sie po drzewach i nie znalazła, a klapek wisiał na kominie. W końcu go zobaczyła.

- No świetnie... czeka mnie robota. Chyba pierwsze zjem sobie budyń- powiedziała sama do siebie Luna i poszła do kuchni by zjeść gotowy już truskawkowy budyń. Po zjedzeniu poszła na dwór by ściągnąć klapka.

- Halo! Georg! Fred! Pomożecie mi?!- wykrzyczała Luna.

- Radź sobie sama... my musimy... yyy... musimy iść umyć zęby- wykrzyczeli bliźniacy.

- Przecież wy nie myjecie zębów!- powiedziała wychylająca się z okna Cho Chang- Luna użyj zaklęcia Wingardum Levioosa!- dodała.

- Aaa no tak! Zapomniałam że umiem czarować- zaśmiała się Luna ubrana w czarne rybaczki do kolan, pomarańczowy t-shirt, długie w kolorowe paski skarpetki i jednego różowego klapka na prrawej nodze- Luna nakierowała różdżkę na klapka- Wingardum Levioosa!- klapek stopniowo zniżał się ku ziemi. Gdy Luna złapała różowego klapka, uśmiechnęła się i ubrała go na lewą stopę- Dzięki Cho- w tym czasie czarno-włosa Cho Chang zamknęła okno, z którego chwilę temu sie wychylała.

♡Hinny♡~Miłość ponad życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz