XXIV.Skrytka z eliksirami wielosokowymi.

418 18 3
                                    

Hermiona od razu zamiast iść na śniadanie, pobiegła do Ginny i Harrego w skrzydle szpitalnym. Podbiegła do Ginny i ją przytuliła.

- Harry śpi?- zapytała Hermiona- słyszałam co się stało... współczuję ci...

- Śpi od 5 minut... niedawno gadałam z nim ale jest w strasznym stanie. Martwię się o niego- oznajmiła Ginny. Jej oczy były czerwone ze zmęczenia i płaczu nocnego.

- Przynajmniej żyje... nie płacz. Harry z tego wyjdzie... nic mu nie będzie. Jest dzielny. Pamiętasz kiedyś umarł. Ale nie wiadomo jakim cudem się odrodził- Hermiona starała pocieszyć Ginny ale bez skutecznie- idziesz dzisiaj na lekcje?- zapytała Hermiona.

- Idę tylko na sumy. Nie dam rady iść na inne- oznajmiła Ginny.

- A idziemy dzisiaj do tej skrytki z eliksirami wielosokowymi?

- Tak tak... robię to dla Harrego...- stwierdziła Ginny- dzięki, że jesteś... dzięki, że mnie pocieszasz.

- Jesteś moją przyjaciółką. To moje zadanie i obowiązek ale chętnie go spełniam- powiedziała Hermiona. Po kilku minutach poszła na lekcje, a Ginng została z Harrym i trzymała go za rękę. Nastała lekcja sumy. Ginny pocałowała śpiącego Harrego w usta i poszła na lekcję. Była to ostatnia ich lekcja. Ginny wzięła pergamin i pióro i zaczęła pisać poprawę egzaminu. Gdy napisała poszła z Hermioną długim ciemnym i brudnym korytarzem. Na bocznych ścianach były pajęczyny jakby tu nie było sprzątane przez rok. Nagle doszły do ogromnych starych drzwi.

- Jak je otworzyć?- zapytała Ginny

- Wystarczy pomyśleć o czymś czego się najbardziej boisz. Musi to być bardzo mocne... inaczej się nie otworzą.

- Boje się śmierci Harrego... śmierci mojej rodziny- oznajmiła Ginny.

-Musisz wiedzieć czego bardziej. Inaczej  włączy się alarm i Snape od razu tu przyjdzie- powiedziała Hermiona.

- Śmierci rodziny. Mam ich od urodzenia. Gdyby nie oni mnie by tutaj nie było. To teraz mam tylko o tym pomyśleć?- zapytała Ginny.

- Nie... musisz o tym myśleć i wypowiedzieć cicho zaklęcie "Cornuco". Rozumiesz?- Ginny zatopiła sie w myślach i wyobraziła sobie umierających rodziców. Nic nie mogła zrobić.

- Cornuco- powiedziała Ginny- Drzwi zaczęły się powoli otwierać.

- Udało ci się!- krzyknęła Hermiona. Gdy drzwi się otworzyły, a dziewczyny wszedły do ogromnego pokoju z eliksirami Hermiona złapała sie za głowę- Czemu tego jest tak mało?- zapytała Hermiona- ostatnim razem było tego 2 razy więcej.

- Czyli ktoś ukradł? Mam rację?- zapytała Ginny.

- Najwidoczniej tak. Bo z zapasu na 500 lat zostało na 250 lat.

- Dobra powiem ci o co mi i Harremu chodziło. Po przeanalizowaniu Draco i Rona. Doszliśmy do wniosku, że Draco może mieć wygląd Rona ale swoje zachowanie,  a Ron może mieć wygląd Draco ale swoje zachowanie. Rozumiesz? To dziwne. Tak jakby sie zamienili ciałami.

- Eliksir wielosokowy! No tak! Czemu ja na to nie wpadłam!- krzyknęła Hermiona- przecież Ron zachowuje się teraz jak Draco, a Draco jak Ron. Myślisz że zawarli taki pakt?- zapytała Hermiona.

- Myślę, że Draco mógł się w tobie zakochać ale wiedział, że nie będziesz z nim jak będziesz z Ronem. I myślę, że pomyślał, że jakby Ron miał jego zachowanie to byś zerwała z Ronem, a wolałbyś być z Draco. Dobra chodźmy stąd. Jeszcze Snape przyjdzie i będzie jazda.

- Masz rację... chodźmy stąd- Nagle zza ogromnych drzwi wyskoczył Argus Filch.

- Tak myślałem... macie kłopoty...- powiedział woźny Hogwartu- co tu robicie?- zapytał Flich.

- My... my zgubiliśmy się- odpowiedziała panna Wesley.

- Jesteście w tej szkole tyle lat... to nie możliwe... idziemy do dyrektora.

- Obliviate- szepnęła Hermiona patrząc na Filcha. W tym samym czasie woźny zaczął mamrotać.

- Ty kto?- zapytał woźny.

- Argus Filch- odpowiedziała Hermiona.

- Aaa... Wy kto?- zapytał ponownie.

- Jesteśmy wspomnieniem żyjącym tutaj- powiedziała Hermiona- zmywajmy się- szepnęła do Ginny po czym wyszły zostawiając woźnego w skrytce.

- Było blisko... uff...- powiedziała Ginny. Dziewczyny udały sie razem do swojego pokoju. Nikogo tam nie zastały więc usiadły na łóżko. Załamana Hermiona popatrzyła na Ginny.

- Co teraz? Co mam zrobić?- zapytała Hermiona.

- Mam pomysł. Powiemy Snape'owi, że ktoś podbiera jego zapasy. Napewno będzie ich pilnował, a my przez ten czas zabierzemy Draco i Ronowi eliksiry. Taka wiesz... akcja prowokacyjna. Będą zmuszeni zamienić się.

- Ehh... szczerze pogubiłam się w tym... nic nie rozumiem. Jestem głupia i naiwna!- krzyknęła Hermiona.

- To nie prawda... sama tego do końca nie rozumiem. Może jeszcze raz. Moim zdaniem Draco ma ciało Rona przez eliksir, a Ron ma ciało Draco przez eliksir. Czyli "Draco" ma zachowanie "Rona", a "Ron" ma zachowanie "Draco". Dobra to ja pójdę jeszcze do Harrego. Jestem ciekawa co z nim jest. Poczekasz? Cho i Luna za jakieś 10 minut będą. Chyba, że idziesz ze mną???- zapytała Ginny.

- Idę z tobą. Też chce wiedzieć co z nim jest- odpowiedziała Hermiona. Dziewczyny udały sie do skrzydła szpitalnego. Harrego nie było jednak na łóżku. Ginny i Hermiona podeszły do pielęgniarki.

- Dzień dobry. Gdzie jest Harry?- zapytały.

- Harry Potter? Właśnie przyszła po niego jakaś starsza pani. Chyba jego matka ale podobno nie żyje to niewiem...- powiedziała pielęgniarka.

- Że co?! A mówił gdzie dokładnie idzie?- zapytała Ginny.

- Coś wspominał, że  miał jej coś oddać ale zostawił to koło zakazanego lasu. Zapewne tam poszli- powiedziała Pomfrey. Hermiona złapała Ginny za rękę i szybko pobiegła z nią do zakazanego lasu.

Witam. Od dzisiaj każdy kto napisze przynajmniej 1 komentarz zostanie wypisany pod koniec rozdziału i polecony. Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania. Ogólnie przepraszam za te dni przez które nie pisałam ale miałam wyjazd i nie było jak. Postaram się to nadrobić w wakacje.

♡Hinny♡~Miłość ponad życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz