Dzisiaj obudziłem się o 04:00. Poraz kolejny. Nigdy nie mogłem się wyspać ani siedzieć w spokoju.
Przez kogo? Przez mojego brata.
Zawsze się ze mnie naśmiewa, bo się boję.
Nie mam żadnych przyjaciół, tylko mojego misia. Zawsze mogę na niego liczyć.
Za niedługo moje urodziny, ale jakoś nie jestem z nich zadowolony.
Może to dziwne ale po prostu się boję, że wszyscy będą się ze mnie śmiać lub coś mi się stanie.
Taty nie ma w domu, pracuje. Gdyby może spędzał więcej czasu w domu nie byłoby tego wszystkiego.
Chociaż i tak wątpię, bo czasu nie da się cofnąć. Podszedłem do szafy i wziąłem jakieś ubrania.
Szybko się przebrałem i poszedłem na dół. Powoli robiło się jasno więc spokojnie zeszłem.
Od razu gdy mój brat mnie zobaczył popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.
Ja oczywiście chciałem jak najszybciej go ominąć. Udało mi się i przebiegłem przez kuchnię.
Czasami zastanawiam się czy on w ogóle śpi. Wyszłem szybko z domu i skierowałem się na pobliskie podwórko.
Może to trochę nie normalne że szwędam się o 5 rano po podwórku, ale to lepsze niż zastraszanie przez brata.
Raz gdy przechodziłem obok takiego drzewa widziałem zawsze kota. Raz podszedł do mnie i ciągle za mną chodził.
Polubiłem tego kotka, opiekowałem się nim. Dzisiaj też się pojawił.
Raz moja sąsiadka powiedziała że mogę się nim opiekować, bo to było jej zwierzę. Chociaż sąsiedzi i dorośli byli dla mnie mili, ale to i tak nie to samo co przyjaciele i kochająca się rodzina.
Było gdzieś około 06:00, poszedłem spowrotem do domu i zjadłem coś na szybko. Gdy skończyłem jeść wbiegłem do mojego pokoju, położyłem się na łóżku i myślałem o moich urodzinach, strasznie się obawiałem tego dnia, chociaż nie wiem czemu.
Gdy nadmyślałem nad tym dniem usłyszałem śmiechy i rozmowy, pewnie znowu koledzy mojego brata.
Zeszłem na dół i zobaczyłem moją siostrę i kolegów Michaela. Siostra mnie zapytała :
-Dlaczego siedzisz sam w pokoju?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-Po prostu, wolę przebywać sam.
-A chcesz się ze mną przejść? Zapytała mnie Elizabeth (moja siostra)
-No dobrze.. W sumie i tak nie mam co robić..
Odpowiedziałem.
Nagle Michael wraz z swoimi "przyjaciółmi" zaczęli się ze mnie śmiać.
Chciałem się rozpłakać, ale tym razem wstrzymałem łzy. Elizabeth złapała mnie za rękę i wybiegła ze mną z domu.
Powiedziała żebym się niczym nie martwił i mnie zaczęła pocieszać. Chociaż ona wydawała się być dla mnie miła i pomocna.
Zaprowadziła nas do jednego baru, gdzie pracuje tata jej kolegi. Zobaczyliśmy tam resztę innych ludzi wraz z jej przyjaciółką.
Podeszła do niej i się powitała, ja stałem za nią i nic się nie odzywałem. W końcu jej przyjaciółka podała mi rękę i się przedstawiła.
-Cześć, nazywam się Caroline.
Ucichnąłem i się nie odzywałem przez krótką chwilę.
-Ah, rozumiem, jesteś nieśmiały. Dobrze, nie przeszkadza mi to.
Odetchnąłem z ulgą. Wraz z dziewczynami podszedliśmy do Pana który sprzedaje i zamówiliśmy napoje.
Gdy już kupiliśmy wyszliśmy z baru i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Caroline zapytała się nas czy byśmy nie chcieli do niej pójść, zgodzilismy się.
Gdy już trafiliśmy pod jej dom powiedziała że będziemy sami w domu, i żebyśmy niczego przypadkiem nie zepsuli.
Elizabeth wspominała mi o tym że Caroline pochodzi z bogatej rodziny i ma droższe sprzęty w domu, dla tego się martwiła.
Wraz z moją siostrą weszliśmy do jej pokoju, usiadliśmy na łóżko i zaczęliśmy oglądać telewizję.
Oglądaliśmy różne bajki, filmy i te różne. Zbliżała się godzina 16:00 gdy zaczęliśmy oglądać, a jak skończyliśmy była 19:00.
Gdy już musieliśmy iść Caroline nas odprowadziła do domu. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy tatę rozmawiającego przez telefon.
Gdy tata się rozłączył powiedział że będziemy się wyprowadzać. Ucieszyliśmy się tą wiadomością, że w końcu będziemy się wyprowadzać od tego czasu, gdy tata był mały.
Przy okazji zaraz potem poszłem się umyć, przebrałem się i zjadłem kolacje.
Chwilę porozmawiałem z tatą i siostrą po czym weszłem do mojego pokoju. Gdy zbliżała się północ mój brat z swoimi kolegami chodzili po korytarzach.
Odrazu wziąłem latarkę w rękę i schowałem się pod kołdrą. Zauważyłem jak jeden już prawie wszedł do mojego pokoju, podbiegłem do drzwi i zacząłem płakać.
W tym czasie mój brat weszedł do szafy, a ja do niej podszedłem. Gdy otworzyłem szafę naskoczył się na mnie i zaczął wrzeszczeć.
Ja zacząłem jeszcze bardziej płakać, i byłem sparaliżowany strachem który mnie obejmował. Po chwili wszyscy zaczęli się śmiać i zaczynali mnie wyzywać od beksy.
Była gdzieś 01:00 a ja nadal nie mogłem przestać się panicznie bać. Tym razem brat zaczął mówić że "przez chwilę" mi odpuści. Wraz z resztą wyszli z mojego pokoju i zeszli na dół.
Ja od razu wskoczyłem na łóżko, przykryłem się i szybko zasnąłem. Gdy był już ranek wstałem z łóżka i zacząłem rozmawiać z moim misiem.
Gdy skończyłem wyszłem z pokoju i zobaczyłem mojego tatę. Trochę się zdziwiłem bo nie spędza dużo czasu w domu, tylko jest w pracy.
Powiedział że już jutro się wyprowadzamy i żebyśmy się pakowali. Od razu przebrałem się i zacząłem się pakować.
Gdy włożyłem ubrania i najważniejsze rzeczy zeszłem na dół i zjadłem śniadanie. Tata chciał z nami porozmawiać o tym, co się dzieje w domu.
Na chwilę wszyscy zamilkli, a tata powiedział że porozmawiamy o tym później. Po chwili wsiadliśny w samochód i pojechaliśmy do pizzerii przyjaciela taty, Henrego.
Gdy trafiliśmy na miejsce weszliśmy do środka i od razu weszłem pod stół, bo były tam moje najgorsze koszmary.. Animatroniki.
Pod tym stołem zacząłem siedzieć od miej więcej pół godziny. Moja siostra podeszła do jednego animatrona i zaczęła zadawać pytania.
Ja oczywiście odwrociłem się z strachem w oczach. Po chwili Elizabeth mnie zauważyła i podeszła do mnie.
Zaczęła mnie wypytywać dlaczego siedzę pod stołem a nie się bawię z animatronikami.
-Dlaczego tak się chowasz? Zapytała.
-Nie lubię być widoczny, wolę siedzieć samemu pod stołem. Odpowiedziałem.
Moja siostra tylko dziwnie się popatrzała i odeszła.
Gdy tata skończył rozmawiać z Henrym przyniósł nam pizze. Byłem bardzo głodny więc jak najchętniej ją zjadłem.
Gdy skończyłem jeść zobaczyłem jak inne dzieci wchodziły do pizzerii. Od razu jak mnie zobaczyły zaczęły śmiać się pod nosem.
Zrobiło mi się przykro, ponieważ nikt z podwórka mnie nie lubiał ani nie chciał ze mną spędzać czasu, tylko się śmiali.
Gdy wszyscy skończyli jeść wróciliśmy do domu i zaczęliśmy rozmawiać.
CZYTASZ
,,Koszmarny Powrót" FNAF 4
Short StoryMały chłopiec, jeden miś, zero przyjaciół, ciągły strach, i nienawiść do brata. Życie samemu i bycie wyśmiewanym przez innych... Przez co? Przez zwykły strach przed animatronikami. Tylko sam na sam z zwykłym pluszakiem. Chowanie się pod stoły i sied...