,,Urodziny" - Finałowe Wydarzenie Część 2

382 23 18
                                    

Elizabeth szła z bratem i swoją przyjaciółką przez park. Nagle popatrzyła się na zegarek, i okazało się że jest już 12! Za dwie godziny rozpoczynała się impreza urodzinowa, a ich nie było w pizzerii. Oznajmiła więc dwójce że muszą już iść, ponieważ się spóźnią. Wszyscy kiwnęli głową i szli w stronę pizzerii Freddy Fazbear's Pizza. Kenny pomyślał o tym, że jego brat mógł tam już być z swoimi kolegami. Opanował go strach na myśl o tym, że mogą mu znów dokuczać. Ale przecież tam będzie jego tata, prawdaż? Chłopiec próbował o tym nie myśleć, a dołączyć do rozmowy dziewczyn. Nie zadawał się z nikim poza nimi i Harry'm. Chciał znaleźć więcej przyjaciół, ale nie mógł. A to przez to że jego brat naopowiadał o nim głupoty.

William z Henrym czekali Na Kenny'ego, który szedł z dziewczynami. W tym czasie rozmawiał z panią która przyszła i przyjacielem, oraz spoglądał okiem na Michael'a. Postanowił się niczym nie przejmować i być w temacie. Nagle jego myśli przerwały rozmowy które usłyszał. To był jego syn wraz z resztą. Uśmiechnął się na ich widok, ale zauważył że Kenny jest trochę przerażony. Nie wiedział dlaczego, ale może lepiej nie będzie się pytać, bo to może być stres przed Urodzinami.

Chłopak był przestraszony. Myślał że nie będzie tam Mike'a, a był tam i to w dodatku z kolegami. Postanowił ich ominąć, chociaż widział jak się na niego patrzyli. Zostało mi jedynie nic nie mówić i podejść do taty. Usiadł na krześle obok ojca, który rozmawiał z jakąś panią. Nagle zauważył swojego kolegę. Był jednym z nielicznych osób które mu nie dokuczały z powodu Strachu. Podszedł więc do chłopaka i zaczęli rozmawiać. Dawno z nim nie wychodził na dwór, ani nic z takich rzeczy. Nagle zauważył jak Henry wyszedł z pizzerii. Ale dlaczego? I po co? Nie wiedział, ale się zastanawiał. William podszedł do niego i powiedział, że poszedł po swoją córkę. Pewnie to ta, o której mówił jego tato.

Michael spoglądał kątem oka na swojego brata.
Wydaje się że - powiedział cicho do siebie
Nagle przerwał mu Mark, zaczął mówić o Carlu który wydawał się
być jakoś przygnębiony i dziwny. Mike powiedział Mark'owi że podejdzie do niego i się zapyta czy coś się stało.
- Hej, Carl, coś się stało? Zapytał
Obaj wpatrywali się na siebie, aż odpowiedział
- Nie, nic mi nie jest.
Nastała chwila ciszy. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć, a jedynie co mogli robić to patrzeć się na niego.
- Napewno? Wydajesz się być przygnębiony - Uśmiechnął się - Zawsze możesz nam powiedzieć.
Nagle Carl zaciągnął Mike w jakiś kąt, by byli sami.
- Myślę że ten żart.. - popatrzył w oczy Michael'owi - jest nie odpowiedni.
Chłopak zdziwił się opinią kolegi, przecież sam dawał im pomysły, i mówił jak wszystko zrobić.
- Dlaczego? - Zapytał
- Nie wiem, tak po prostu.
Carl wpatrywał się na ścianę, ale w końcu powiedział że to nie ważne i że to pewnie jedynie jego myśli. Mike pomachał głową i dołączyli do reszty. Wydawało mu się że kłamie, no ale nie chciał być taki ciekawski i zadawać milion pytań.

Nagle przyszedł Henry z córką. Kenny zauważył ją. Miała włosy koloru blond, niebieskie oczy, koszulkę i jasną spódniczkę. Od razu podszedli do Williama i jego syna. Henry zaczął rozmawiać z Willem, a dziewczynka przywitała się.
- Cześć! Mam na imię Charlotte, miło mi cię poznać! Uśmiechnęła się szeroko. Chłopiec odwzajemnił uśmiech i również się przedstawił. Poszli na bok usiąść przy stołach i rozmawiali. Ludzie się zbierali, a chłopak coraz bardziej zaczynał się bać. Charlotte zauważyła to i zaczęła zadawać pytania
- Hej, Kenny, wszystko dobrze?
Dzieci popatrzyły się na siebie
- Uh, tak, wybacz że wydaje się taki dziwny, ale już taki jestem.
- Nie wydajesz się taki zawsze, Przed chwilą wydawałeś się ucieszony. Coś cię gnębi, lub ktoś?
Zapytała. Kenny nie wiedział czy ma jej powiedzieć. Ale zdecydował się, że to zrobi.
- Jestem gnębiony przez pewne osoby, nie mam przyjaciół ani nikogo kto by mógł mnie wspierać.
Dziewczynka patrzyła się ze zdziwieniem na niego.
-  Brat?
- Niestety tak... Ale nie tylko on, inni też..
Chłopakowi posmutniała twarz. Dziewczynce zrobiło się przykro Kenny'ego, nie wiedziała w jakiej był sytuacji. Na miejscu byli już wszyscy, a Michael z kolegami stał na rogu.
- To jak, jedziemy z tym żartem?
- Jasne, haha!
Wszyscy zaczęli iść w stronę chłopca który siedział przy stole i rozmawiał. Chłopczyk nie zauważył że jego brat i koledzy idą w jego stronę.
- Cześć Kenny! Krzyknął jeden z kolegów Mike'a
- Mike? Kenny popatrzył się z przerażeniem na brata.
- Wow, twój brat to naprawdę niezłe dziecko, haha!
- Co nie? Może pomożemy mu w zbliżeniu się do swojego ulubieńca? Napewno mu się spodoba!
Wszyscy zaczęli się śmiać. Charlotte obserwowała sytuację, nie wiedząc jak mu pomóc.
- Co? Jaki ulubieniec? O co wam chodzi? Jakie zbliżenie?
Nagle Mike podszedł do brata i złapał go za rękę
- Hej! Co ty robisz?!
Chłopak miał już łzy w oczach bo nie wiedział co robić.
Charlotte również powiedziała żeby przestali ale nikt się nie słuchał. Wszystko było takie.. złe. Nagle złapał go kolejny chłopak, i jeszcze kolejny. Chłopak zaczął płakać i drżał ze strachu.
Wszyscy stali już przy Freadberze, wydawał się większy niż z daleka.
- Niech mały da Freadber'owi buziaka, haha!
- Co?! Nie! Proszę! U chłopca panowała jedna wielka panika, a ludzie z tyłu obserwowali.
Dziewczynka próbowała ich odsunąć, ale wszystko na marne.
- Słuchajcie, na trzy!
- NIE!
Kenny wiercił się, próbował się wydostać. Wszystko na nic. Wszelkie próby starań.
- Na raz, na dwa, i na...








Trzy.

Nastała cisza.

Jedyne co było widać, to krew która Kapała z pod głowy chłopca. Wszyscy stali nieruchomo. Patrzeli na zwisające ciało Kenny'ego. Chwila ciszy szybko nastała a ludzie zaczęli krzyczeć i piszczeć. Wciąż stali nieruchomo. Nagle przybiegli Henry z William'em, żeby zobaczyć co się stało.
- Co jest? Co-
Henry z Will'em stali przerażeni. Nie wiedzieli co powiedzieć.
- CO WY ZROBILIŚCIE?! - William zaczął się drzeć. Ktoś z tyłu zadzwonił po karetkę, a reszta dorosłych szybko podeszła i zobaczyła co jest z dzieckiem.
- J-ja nie wiem...
Powiedział Mike, który ledwo co wydusił z siebie słowo. Reszta chłopaków zdjęła maski, a Michael jedyny w niej został.

To co wydawało się Kenny'emu, że na urodzinach coś może się stać, było prawdą. Okrutną prawdą.

,,Koszmarny Powrót" FNAF 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz