Otworzyłam oczy. Tata trzymał mnie w ramionach. Całą twarz miałam mokrą od łez, a skrzypce leżały z dala ode mnie. Szarpnęłam się w ich stronę z nadzieją na to, że może ponownie ujrzę mamę, ale tata mnie powstrzymał.
- Widziałam ją. Przez chwilę, lecz widziałam - powiedziałam z radością, zapominając o ostatnim wspomnieniu, bo jak na razie nie chcę się z nim mierzyć.
Zakryłam twarz dłońmi i przytuliłam się do mojego rodzica. Objął mnie i pogłaskał po głowie. Wybuchłam płaczem. Dlaczego nie ujrzałam więcej? Czy uda mi się przypomnieć coś jeszcze? Chcę ją pamiętać, wszystko co możliwe. Wiem, że jej nie wskrzeszę, ale przecież pamięć jest bardzo ważna. Wstydzę się tego braku. Pokręciłam głową i powoli wstałam, spoglądając na wybitą w drzwiach szybę, dzięki której zapewne się tu dostali, choć tego nawet nie słyszałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Usiadłam przy obdrapanym stole i patrzyłam tempo przed siebie ignorując otoczenie. Chwilę później męskie ramiona objęły mnie od tyłu. Znajomy zapach perfum dotarł do moich nozdrzy, więc zaciągnęłam się nim. Powinnam teraz się jak zwykle zarumienić, jednak nie mam na to siły. Powoli zdejmuję jego ręce i obracam się w jego stronę. Nie spoglądając na jego twarz otaczam go ramionami w pasie. Wtulam się w niego, a on przyciąga mnie do siebie, głaszcząc po plecach. Zaciskam oczy i przywołuje wspomnienia. Wyobrażam sobie, że to ją w tym momencie przytulam. Chciałabym tylko, żeby to stało się rzeczywistością, ale mogę jedynie marzyć. Nagle zaburczało mi w brzuchu i zrobiłam się czerwona jak burak. Odskoczyłam od niego. W tym momencie wszedł tata.
- Może zrobię coś na obiad? - zapytał.
Przytaknęłam i usiadłam po drugiej stronie stołu, z dala od Aleksandra. Utkwiłam wzrok podłodze i popijałam kakao. Serce biło mi tak szybko, bo to mimo wszystko był on, nie moja mama. To w jego ramionach byłam przed chwilą i mogłabym tam zostać jeszcze chwilę dłużej. Jestem taka maleńka w porównaniu z nim, że w jego objęciach mogłabym zatonąć. Jacie, co za głupota! Przed chwilą jeszcze dotarło do mnie kilka ważnych wspomnień dotyczących mamy, a teraz myślę o jakiś chłopaku. Muszę ochłonąć i zebrać myśli, ale nie w domu. Tu wszędzie unosi się zapach Aleksandra. Poszłam na górę wziąć szybki prysznic. Dziś było nieco chłodniej, więc nałożyłam długie, czarne spodnie, ciemnoszarą bluzę dresową oraz czarne trampki. Zaszłam jeszcze do kuchni. Nie było już w niej bruneta, tylko tata.
- Gdzie Alek? - zapytałam.
- Pojechał. Mama do niego zadzwoniła - odpowiedział tata.
Pokiwałam głową.
- Idę się przejechać na rowerze. Zadzwoń gdzieś z dziesięć minut zanim obiad będzie gotowy - powiedziałam.
- Ara, dopiero wyszłaś ze szpitala i chcesz jechać rowerem? Może lepiej sobie odpuść, jeszcze coś ci się stanie.
Przewróciłam oczami.
- To pójdę piechotą. Lepiej?
- Dobrze, ale wracaj szybko i jak coś, to dzwoń.
Wyszłam frontowymi drzwiami i zeszłam na wydeptaną ścieżkę rowerową. Dziś nikt raczej nią nie pojedzie, jest zbyt wietrznie oraz zimno. Wsadziłam dłonie w kieszenie i powoli spacerowałam przed siebie. Zeszłam na pomost na plaży. Usiadłam na jego krańcu i przerzuciłam nogi nad wodę. Plus bycia niskim - krótkie nogi, które w aktualnej sytuacji nie sięgnęły wody. Położyłam się i spojrzałam na pochmurne niebo. Nade mną przeleciały ptaki, wykonując krótki, piękny taniec, kręcąc się wokół siebie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Ptaki są jak ludzie - mogą mieć jednego partnera na całe życie, albo zmieniać jego do woli. Tańczyć razem tylko jeden taniec i się rozejść, albo nieprzerwanie krążyć ze sobą przez wieczność. Chciałabym być tym drugim przypadkiem - kochać raz i na zawsze, lecz nie sądzę, bym teraz mogła o tym myśleć, bo skąd mogę wiedzieć, czy jeśli obdarzę uczuciami Aleksandra, to on je odwzajemni i to jeszcze na tak długo? Łączy nas skomplikowana przeszłość, a mój mózg jest jak jeden wielki supeł, który dopiero powoli się rozplątuje. Teraz na tym muszę się skupić, a nie na miłości, bo to jest kolejne plątanie, w którego stronę nie chce iść.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek komórki. Po krótkiej rozmowie z tatą wróciłam do domu i zjadłam przygotowany przez niego obiad. Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Tata przez cały posiłek siedział cicho, choć jego spojrzenia w moją stronę były zmartwione. Wiedział, że nie chcę rozmawiać o tym, co wcześniej zaszło. Jeszcze. Pragnę uzupełnić poznane o mamie wspomnienia, jednak jakoś moje gardło jest związane w supeł. Jestem ogromnie szczęśliwa, że choć trochę sobie o niej przypomniałam, jednakże chce najpierw wszystkie myśli i wspomnienia zebrać w całość. Pragnę rozmawiać z tatą o mamie wiedząc, o czym mówi. Po tym co powiedział lekarz, jakiś mur w mojej pamięci zaczął pękać, co udowodniłam przy użyciu skrzypiec. Nie wiem jak, ale sądzę, że z czasem będę pamiętać coraz więcej. Muszę być tylko cierpliwa, a uchwycę obraz mojej mamy, jak i większości mojego dzieciństwa, w swoje ramiona. Chcę też przypomnieć sobie wszystko, co łączyło mnie kiedyś z Alkiem. Myślę, że dzięki temu nasza relacja będzie łatwiejsza i jako tako ,,wyjaśniona". To, co jest teraz między nami jest cholernie skomplikowane. Z jednej strony dzielimy jakiś fragment przeszłości, o której wiem tak niewiele, a z drugiej zaczęliśmy budować coś nowego. Nie wiem, jakie stosunki były kiedyś pomiędzy nami. Przed jeszcze dwoma tygodniami Aleksander był dla mnie kimś, kto mnie fascynował jako muzyk i nikim więcej, lecz teraz jest między nami jakieś koleżeństwo, choć brzmi to trochę jak bzdura biorąc pod uwagę fakt, jak na mnie patrzy i jak ja reaguję na niego, niezależnie od tego, jakie to jest absurdalne. Zarówno przede mną, jak i przed nim, stoi spore wyzywanie, by jakoś to poskładać, lecz on ma ułatwione zadanie, gdyż nie ma, w przeciwieństwie do mnie, dziury w pamięci.

YOU ARE READING
Budź mnie pocałunkiem
Romance16-letnia Afra, nieśmiała i zakochana w świecie książek wkracza w nowy dział swojego życia. Życie, miłość i śmierć grają na tej samej scenie dając powody do smutku i radości. Jak dziewczyna poradzi sobie ze sobą i swym życiem?