Nauka gry na...?

3 1 0
                                    

 Następnego dnia z bijącym sercem odmierzałam czas do wybicia szkolnego dzwonka. Kończyłam lekcje dopiero o piętnastej trzydzieści pięć, więc po powrocie ze szkoły miałam chwilę na zjedzenie obiadu, ogarnięcie się i dojechanie do Aleksa. Wczoraj powiedziałam Lenie o moim zbliżającym się spotkaniu z chłopakiem, na co zareagowała z gigantycznym entuzjazmem. Jak tu nie kochać jej za ten niegasnący optymizm? Stwierdziła, że MUSZĘ wyglądać bosko, więc przyniosła mi dziś kilka swoich ubrań i kazała mi coś z nich założyć. Nie wiem, czy dostosuję się do tego rozkazu, bo nawet jeszcze nie sprawdziłam, co mi przygotowała.

  Wróciłam do domu, na szybko zjadłam obiad i udałam się do pokoju. Wyrzuciłam wszystko z reklamówki Heli na łóżko. Czerwona bluzka hiszpanka na długi rękaw, jeansowa, obcisła spódnica, biały, obcisły sweterek do pępka z dekoltem w serek i tam jeszcze kilka innych rzeczy. Ostatecznie nałożyłam czerwoną hiszpankę, czarne, długie jeansy z wysokim stanem i guziczkami oraz czarne adidasy. Zarzuciłam na plecy jeszcze czarną ramoneskę. Rozpuściłam swoje kręcone włosy, usta pomalowałam czerwoną, matową szminką i podkreśliłam rzęsy tuszem. Chwyciłam futerał oraz czarną torebkę z nutami w środku i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Mnie i Aleksandra dzieli piętnaście minut jazdy, więc szybko byłam na miejscu. Moje serce waliło jak szalone, gdy podchodziłam do bramy, na której wisiał domofon z kamerą. Ostatnio bramka była otwarta, lecz dziś było więcej przeszkód. Odezwał się jego głos. Pomachałam mu do kamerki i chwilę później już przemierzałam chodnik w kierunku jego domu. Wyszedł z niego z ogromnym uśmiechem na twarzy. Nie tylko nauka gry na skrzypcach zachęciła mnie do spotkania z nim. O niego też trochę chodziło. Troszeczkę.

 - Hej – przywitałam się nieśmiało.

 - Cześć – odpowiedział i wziął mnie w ramiona na powitanie.

  Zszokowana zamarłam. Wiem, że przytulas na powitanie to nic dziwnego, jednak dla mnie nie jest to coś aż tak bardzo normalnego. Postanowiłam jednakże również go objąć, aby ukryć swoje zmieszanie. Bałam się tylko, że usłyszy szybkie bicie mojego serca. Na szczęście po chwili zdecydowałam wysunąć się z jego ramion. Gdybym tego nie zrobiła, to moje serce eksplodowałoby.

  Wziął ode mnie skrzypce i ruszyliśmy do jego domu. Ponownie mogłam podziwiać jego piękne wnętrze. Ruszyliśmy w stronę kuchni, a tak mi się przynajmniej zdaje. Już chyba z miesiąc minął od tamtej imprezy, więc nie wiem, czy mogę zdać się na swoją pamięć. Jednak nie myliłam się i przekroczyliśmy próg ogromnej kuchni.

 - Chcesz coś do picia? - zapytał Alek.

 - Zimną wodę – odpowiedziałam.

  Ruszył do lodówki i wyjął z niej. półlitrową butelkę wody niegazowanej. Potem wyciągnął z szafki dwie szklanki. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się radośnie.

 - To co, idziemy grać? Jak się z tym czujesz? - spytał

 - Jestem mega podekscytowana i już nie mogę się doczekać.

 - Nie ma co marnować czasu. Zaprowadzę cię do mojej sali muzycznej.

  Co? Sala muzyczna? No nieźle.

  Ruszyłam za nim. Zaprowadził mnie do ogromnej sali na pierwszym piętrze z dużym oknem na niemal całą ścianę, prowadzącą na taras. Jak zaczarowana przybliżyłam się do szklanej szyby. Drzwi na balkon były otwarte, więc przeszłam przez nie. Zatrzymałam się przy barierce. Wow, nie spodziewałam się takiego widoku. Już wiem, czemu tą ulicę zamieszkują bogacze – widać z niej, po kolei, miasto, las oraz rzekę. Akurat większość miejscowości mieści się nad doliną rzeki. Ja akurat mieszkam w niższych partiach.

Budź mnie pocałunkiemWhere stories live. Discover now