Przemyślenia

2 1 1
                                    

  Jeszcze tego samego wieczoru dostałam zaproszenie do znajomych na Facebooku. Jak możecie się domyślić – od Aleksandra. Ucieszyłam się, że chce zachować ze mną kontakt, choć nie mam nawet bladego pojęcia, gdzie poprowadzi nas ta droga. A więc z lekkim zawahaniem przyjęłam zaproszenie. Postanowiłam nie pisać pierwsza, bo nie byłam pewna, czego ode mnie oczekuje (chociaż mogłam dedukować po tym wszystkim, co się stało, a może nie stało, pomiędzy nami). Nie musiałam długo czekać. Jakieś pół godziny później dostałam od niego wiadomość:

 - Hej! :D Jak się czujesz?

  Odpisałam mu nieśpiesznie. Niedługo potem niespodziewanie nasza konwersacja bardzo się rozwinęła. Starannie omijał wydarzenia z dzisiejszego dnia przewidując, że nie mam o nich ochoty rozmawiać. Pisaliśmy o przeróżnych głupotach związanych ze szkołą, czy też zainteresowaniami, którymi się nie wymieniliśmy podczas wczorajszej kolacji. Po niedługim czasie zauważyłam, iż zaczęłam jak głupia szczerzyć się do telefonu. Trzepnęłam się czytaną wcześniej książką w łeb, aby się opamiętać. Afro, kretynko, ogarnij się. Co z tego, że dobrze wam się rozmawia? A może interesuje tobą mną przez wzgląd na waszą wspólną przeszłość? Nie, nie, przecież pamiętasz co ci powiedział na wczorajszej kolacji. Ale gdzie w tym sens? Uch...

  Moje rozmyślania na szczęście przerwała Hela, a dokładniej dzwonek komórki. Z pośpiechem odebrałam, by choć na chwilę oderwać się od konwersacji pomiędzy mną a Alkiem.

 - Jak tam się czujesz, Piękna? - zapytała Lena

  Słyszę to pytanie dzisiaj już setny raz.

 - Wszystko w porządku. Cieszę się, że dzwonisz -odpowiedziałam.

  Usłyszałam satysfakcjonujący śmiech po drugiej stronie linii. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc, co chodzi po głowie mojej przyjaciółce.

 - Hela, a ty się dobrze czujesz? - spytałam żartobliwe.

 - I to jak, dziewczyno! Czekam, aż mi opowiesz o swojej wczorajszej randce z ALEKSANDREM PALKIEWSKIM.

  Zaskoczona zamilkłam. Skąd ona o tym wie? To zdarzyło się ledwie wczoraj i od tamtej pory nie rozmawiałyśmy. Aczkolwiek to jest moja przyjaciółka, która jest jak FBI – wszędzie ma swoje źródła. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby miała dostęp do kamer w całym mieście.

 - Skąd masz takie niewiarygodne źródło? - zapytałam udając, że nie wiem o czym mówi.

  Parsknęła pod nosem.

 - Kochana, każdy mój informator jest jak najbardziej wiarygodny. Szczególnie, gdy źródłem jest osoba, której dotyczy informacja – powiedziała zagadkowym tonem.

  Co? Nie, to nie jest możliwe, by Aleks miał jej o tym opowiedzieć

 - Wiem, że dobrze myślisz, Ara. Tak, to sam Aleksander.

  Wytrzeszczyłam oczy. A jednak, choć nie wiem, jakim cudem to prawda.

 - Jak to? Kiedy z nim rozmawiałaś?

 - Twój tata dał mi znać, że trafiłaś do szpitala. Niedługo potem znalazłam się na miejscu. Byłam mile zaskoczona, gdy ujrzałam siedzącego na krześle obok ciepie Alka. Od razu zaczęłam go wypytywać, jak to się stało, że ty tu jesteś i że ON tu jest. Udzielił mi bardzo ogólnikowych odpowiedzi, a więc czekam na szczegóły od ciebie.

 - Eh, to długa historia... - chciałam się wymigać od opowieści.

 - O nie, nie, nie, Laska, nie wywiniesz się. No już, czekam.

  Skapitulowałam i opowiedziałam jej mój wczorajszy wieczór, pomijając oczywiście pewne elementy, które były owocami tamtego dnia takie jak moje dzisiejsze przemyślenia i emocje dotyczące Alka. Bardzo się jarała tym wszystkim, a ja nie rozumiałam jej ekscytacji. Fakt, to pierwszy chłopak, który jakoś bardziej się mną interesował (nie licząc podstawówki). Dodatkowo jeszcze dochodzi nasza wspólna przeszłość.

 - Afro, to jest najprawdziwsze przeznaczenie! Spójrz, kobieto, prawdzie w oczy – to nie przypadek, że kiedyś mieliście ze sobą do czynienia i teraz znów się spotkaliście w takich romantycznych okolicznościach - powiedziałam jej o pocałunku - i jeszcze ta romantyczna kolacja!

 - Przestań się tak podniecać. To tylko zwykłe przypadki, które nic nie znaczą. Zresztą nie pasuję do niego. Jestem szarą biedną, niezbyt wyjątkową myszką, a on jest znany, bogaty i jest wirtuozem fortepianu.

 - Och, jak ja nienawidzę takiego użalania się! - powiedziała lekko gniewnym tonem Hela. - Słuchaj, warto spróbować, tak? Carpe diem! Zapomniałaś? I przepraszam bardzo, ale czy ty nie grałaś kiedyś na skrzypcach? A w dodatku szło ci bardzo dobrze z tego, co mówił o tobie Aleksander?

  Zawahałam się. Nie mam zbyt wiele informacji co do moich zdolności, skoro nic za bardzo nie pamiętam z tamtego okresu. Mogę jedynie wypytać tatę czy Alka, albo może gdzieś są ukryte przez tatę moje nagrania?

 - Chyba tak. Nie wiem, Lena, nie pamiętam – rzekłam zrezygnowana.

 - To co szkodzi do tego powrócić!? - wykrzyknęła, aż musiałam odsunąć telefon od ucha.

  Westchnęłam. Teraz tata na pewno nie da mi skrzypiec. Zresztą po pierwsze: nie pamiętam, jak się gra, a po drugie: nie wiem jakie mogą być tego skutki.

 - Hela, nie mam pojęcia, czy to dobry pomysł. Cóż, dziś spróbowałam zagrać...

 - I co? - przerwała mi zaintrygowana.

 - Daj dokończyć. I zemdlałam. A raczej moja świadomość uciekła hen daleko gdzieś do wnętrza mojej pamięci i wróciło do mnie kilka wspomnień z udziałem mamy.

  Zamilkła. Postanowiłam zostawić ta kwestię pod znakiem zapytania. Oczywiście nie na długo. Odkąd chwyciłam w dłonie skrzypce poczułam, jakbym znalazła się w domu po długiej wyprawie, jakbym usiadła na miękkim fotelu, który już od jego wyprodukowania był mi przeznaczony. Chociaż skrzypce należały do mojej mamy, to pasowały do mojego ciała jak zagubiony puzzel. Serce, choć nawet nie byłam w stanie tego zrozumieć, przyspieszyło swój bieg, jakby długo czekało, aż ktoś zatrąbi trąbką na znak startu. Na razie nie będę powtarzać dzisiejszej rozrywki, lecz jestem pewna, że ten instrument wróci do mych dłoni.


Budź mnie pocałunkiemWhere stories live. Discover now