Rozdział 15

610 36 12
                                    

Kendra

Było już ciemno. Leżałam na łóżku, przewracając się z boku na bok. Seth przed chwilą poszedł spać, gadając coś o jakiejś kukurydzy. Pokręciłam głową z uśmiechem. Ciekawe co on jeszcze wymyśli? Postanowiłam że nie ma sensu leżeć, skoro i tak nie zasnę. Wstałam, uważając aby nikogo nie obudzić. Owinęłam się bluzą i po cichu wyszłam na dwór. Nie wiem czemu, chyba potrzebowałam świeżego powietrza. Chciałam usiąść na ławce przed domkiem, ale była już zajęta. Gdy podeszłam bliżej, zauważyłam że to Paprot.

Paprot

Siedziałem na ławce i patrzyłem w gwiazdy. Nie mogłem spać, a poza tym Seth gdy spał to chrapał, a gdy nie spał to nawijał o jakiejś kukurydzy. Nagle ktoś się do mnie dosiadł. Zaskoczony spojrzałem w bok. To była Kendra. - Nie możesz spać? - spytała zaniepokojona. Uśmiechnąłem się. - Chyba nie tylko ja. - powiedziałem. Zarumieniła się. Wyglądała tak pięknie. - Kendro ja... - nasze twarze dzieliły milimetry, tak, że prawie stykaliśmy się nosami. I stwierdziłem że mam dość. Kochałem ją, a ona chyba mnie. Niewiele myśląc splotłem nasze dłonie i pocałowałem ją. Bałem się że mnie odepchnie, ale ona wydawała się zaskoczona i szczęśliwa. Zamknąłem oczy. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Jej oczy błyszczały. - Tak! Tak!! Tak!!! Nareszcie!!! No ile można było czekać!!- z totalnego szczęścia wyrwał nas czyiś głos. Obróciłem się w kierunku tej osoby. To była Kate. Stała pół metra od nas, pewnie teleportowała się w czasie naszego pocałunku. Spojrzałem na Kendre. Była cała czerwona. Poczułem że ja też się rumienie. - To jesteście już razem czy nie? - spytała prosto z mostu Kate. Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. - Jeszcze się jej o to nie pytałem... - powiedziałem lekko zestresowany. Wziąłem głęboki wdech i zwróciłem się do dziewczyny. Do odważnych świat należy. - Kendro Sorenson, jesteś najwspanialszą osobą jaką spotkałem. Czy chciała byś zostać moją dziewczyną? - ona nie odpowiedziała, tylko przytuliła mnie mocno. A ja poczułem, że do szczęścia nie potrzebuję niczego więcej. Tylko ja, Kendra i gwiazdy. I Kate. Ale ona się nie liczy, poza tym chyba zrozumiała że chcemy pobyć sami i przeteleportowała się gnębić inne pary.

Seth

Otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek. 08:28. Dziadek zajrzał do pokoju. - O widzę że już się obudziłeś! - powiedział z uśmiechem. - Przebież się i idziemy na śniadanie. - wyszedł. Ja wstałem, wziąłem swoje ubrania i poszedłem do łazienki się przebrać.

Siedziałem przy stole razem z całą ekipą i nawet ślepy zauważył by że coś się zmieniło. Paprot i Kendra wyglądali jak dwie chodzące kule szczęścia. Po piętnastu minutach nie wytrzymałem. - No dobra. O co chodzi? -spytałem. Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco. - Wyglądają jakby mieli zaraz wybuchnąć czystym szczęściem. - wskazałem na nich głową nie odrywając się od jedzenia. Oni popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Po chwili Paprot odezwał się. - Ykhym. A więc ja i Kendra jesteśmy oficjalnie razem. - powiedział. Zakrztusiłem się jajecznicą. Cała nasza ekipa zaczęła składać im gratulacje. Zmarszczyłem brwi. No w sumie spoko, może teraz moja siostra będzie mniej zajmować się mną, a więcej swoim nowym chłopakiem? Oby. Z tych myśli wyrwał mnie odległy ryk bestii.

Cześć wam! Wyjątkowo wcześnie opublikowany rozdział raz;)
Obcy

Baśniobór: Mroczna magia [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz