Kiedy wszedłem do mieszkania, Alex siedziała na kanapie wtulona w poduszki. Usiadłem koło niej kładąc jej nogi na moich. Dziewczyn wsunęła mocno ręce pod poduszki, jakby chciała coś ukryć. Nie przejąłem się tym tak bardzo.
- Głodna?- rzuciłem i popatrzyłem na jej bladą twarz.- Coś nie tak? Źle wyglądasz.- dodałem po chwili zamartwiony.
- Nie wszystko OK, poza tym że ośmieszyłam się przed twoimi kumplami.- fuknęła na mnie i usiadła zakrywając nadgarstki.
- Nie wiem o co ci chodzi? Przecież chłopakom się podobało.- powiedziałem rozłoszczony. Złapałem ją za nadgarstki, aby była bliżej mnie.- Spójrz na mnie.- powiedziałem w międzyczasie.
- Ał, zostaw.- szepnęła i uciekła wzrokiem. Co jest? Coś jest nie tak i podejrzewam co…
- Pokarz ręce.- rozkazałem jej.
- Po co…- mruknęła.
- Pokarz ręce.- powtórzyłem bardziej dosadnie.
- Proszę bardzo! Widzisz, widzisz… Co ci to da!- zaczęła krzyczeć. Spojrzałem na blizny na prawej ręce. Dziwne tylko na prawej. Cienkie, podłużne kreski, jedna obok drugiej.
- Cukierku… Dlaczego to robisz?- powiedziałem cicho i spokojnie. W oczach Alex pojawiły się łzy, ale zaraz je powstrzymała, nie dając po sobie ani grama jakichkolwiek emocji.
- Nie twoja sprawa.- burknęła.
- Dlaczego?!- podniosłem ton głosu.
- Kurwa! Nie twoja sprawa!- krzyczała.
- ALEX DLACZEGO?!- krzyczałem także.
- Wyjdź…- powiedziała spokojnym i poważnym tonem.
- Alex… proszę- podszedłem do dziewczyny i chciałem ją przytulić.
- Nie rozumiesz masz WYJŚĆ?- odepchnęła mnie od siebie.
- Alex, uspokój się?- powiedziałem smutny.
- Wyjdziesz?- zapytała ponownie. Nie chciałem się kłócić ponownie, wiec obróciłem się w stronę drzwi frontowych. Zatrzymałem się przed nimi i postanowiłem jednak nie wychodzić. Dziewczyna podeszła do mnie i zatrzymała się tuż przed moją twarzą przyciskając mnie do ściany. Wtedy uświadomiłem sobie, że Alex jest prawie w moim wzroście i może mnie łatwo zdzielić w twarz. – Wychodź!- krzyczała z furią.
- NIE!- okrzyknąłem. Dziewczyna zamachnęła się ręką i uderzyła nią bardzo mocno w ścianę tuż koło mojej głowy. Przyznam się, że się trochę wystraszyłem. Odskoczyła ode mnie i złapała się za rękę.
- Wszystko w porządku.- zapytałem troskliwie.
- Odejdź, zostaw mnie.- powiedział płacząc. Widziałem w jej oczach przerażenie i ból. Wzięła szybko swoją kurtkę i telefon, a potem wybiegła z domu.
Alex
Wybiegłam przed kamienicę. Cholernie bolała mnie ręka. Była cała spuchnięta. Kurwa! Gdyby nie Luke, to na pewno nie zwichnęłaby jej. Usłyszałam na klatce schodowej jego głos. Pobiegłam szybko w stronę Central Parku. Wbiegłam mniej więcej w jego centrum. Usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam płakać. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Obróciłam głowę w stronę… Luke’ a. Po ty wszystkim jak prawnie go uderzyłam i jak skrzyczałam go on pobiegł za mną. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
- Boli cię…- szepnął i wtulił mnie jeszcze bardziej w swoje ciało. Pokiwałam tylko twierdząco głową. Poczułam że jego twarz jest coraz bliżej mojej. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka, a wtedy moje usta napotkały jego ciepłe wargi. Całowaliśmy się tak delikatnie i powoli. Luke położył swoją dłoń na moim policzku, a drugą objął mnie w tali przyciągając do siebie. Nie przeszkadzał mi już wtedy ból mojej ręki i zimno które było spowodowane kilkudniowym opadem śniegu. Była już wtedy połowa grudnia więc śnieg, tak jakby jest już normą. Nagle chłopak odsunął się ode mnie i posmutniał.
- Przepraszam, że cię tak sprowokowałem…- spuścił głowę. Złapałam go za podbródek i skierowałam jego głowę ku mojej.
- Nie przepraszaj… To wszystko moja wina.- odpowiedziałam i znów pocałowałam go lecz tym razem w czoło. Luke spojrzał na mnie, a jego oczęta rozjaśniły się.
- Cukierku, musimy iść… Jest zimno a nadmiar złego twoja ręka nie jest w najlepszym stanie.- powiedział i wstał z ławki. Złapałam go za rękę i poszliśmy do mieszkania.
Wchodziliśmy na klatkę schodową kiedy złapali nas Ash i Michael. Uśmiechnęli się na nasz widok i rzucili krótkie „cześć”, a potem zniknęli w otchłani NY. Weszliśmy do mieszkania. Luke pomógł mi zdjąć kurtkę. Niestety tą zwichniętą ręką była ta ręka w bliznach. Za każdym razem kiedy chłopak spoglądał raz na mnie raz na rękę, to ja spuszczałam wzrok. Posmarował opuchliznę maścią a potem założył bandaż.
- Alex...- zaczął zestresowany. Już wiedziałam co się święci, więc tym razem postanowiłam odpowiedzieć na pytanie.- Dlaczego to zrobiłaś.- powiedział i spojrzał na mnie, jakby czekał na cios wymieszony ode mnie.
-Momentami nie wytrzymuję, łzy stają się codziennością ukrywaną pod wymuszonym uśmiechem, tylko po to by nikt nie pytał co się dzieje. Choć czasem tak idealnie udaję szczęśliwą dziewczynę, dla której życie jest czymś cudownym, to z dnia na dzień kruszę się coraz bardziej, może niepotrzebnie bo przecież, mam wszystko co najważniejsze, ale zrozum, brakuje mi oddechu. Tego oddechu zadedykowanego tylko dla mnie. Brakuje mi ciepła tych dłoni. Tego głosu i zapachu, małego 'tęsknię' w wiadomości, dzięki któremu uśmiech na twarzy byłby przyjemnością… Zrozum Luke ja potrzebuję kogoś, kto odprowadzi mnie wieczorem pod dom, żeby się upewnić, czy aby bezpiecznie wracam, w każdej chwili będzie kontrolował, czy się uśmiecham, kto będzie pisał "dobranoc" i "dzień dobry", kto będzie podjadał kanapki i robił herbatę z cytryną, kogoś, kto będzie pukał do drzwi codziennie bez względu na godzinę, z kim można będzie leżeć na poduszce głowa przy głowie i w lato spać pod jednym kocem, kto umie przytulać i umie znikać kiedy potrzeba, ale tylko na niby, schowany za rogiem czekać na moment, w którym będzie mógł znowu położyć głowę na kolanach, z kim można czytać książki i oglądać filmy, a później godzinami o nich rozmawiać, kogoś, kto rzuca śnieżkami w okno i w letnie noce zabiera, żeby oglądać gwiazdy, kto pilnuje, kto opiekuje się, kto mówi, że tak, że nie, że uważaj, że pamiętaj i że nie marudź.- powiedział załamanym głosem, a z moich oczu zaczęły spływać ciężkie łzy. „Niby taka twarda ale w środku wrażliwa i załamana…”. Chłopak patrzył na mnie smutno, a potem przybliżył swoje usta do moich i delikatnie zaczął mnie całować. Oddałam pocałunek. Przejechał delikatnie językiem po mojej wardze, tak jakby pytał się o dostęp. Pozwoliłam. Nasze języki toczyły „walkę”. Dziwne, nigdy się tak nie czułam. Pierwszy raz w życiu się tak całowałam. Doznała nowego uczucia- uczucia miłości i troski o drugiego człowieka…
--------------
A OTO NOWY ROZDZIAŁ !!! Mam nadzieję że jest lepszy od poprzedniego :)
MIŁGO CZYTANIA!
CZYTASZ
DANGER! Zone of love! l.h
Fanfiction-Czy można kochać i nienawidzić tą samą osobę? -Można, ale szybko gubisz się między 'wypierdalaj', a 'błagam wróć'...