Rozdział 6

440 26 0
                                    

-Tak… d-dobrze słyszałaś. J-ja cię kocham…- powiedział załamanym głosem Luke i pobiegł do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Nie mogę uwierzyć… On mnie naprawdę kocha… Zresztą ja czuję to samo. Nie nadaję się na dziewczynę, nie umiem współczuć i troszczyć się o innych, ale ja go tak strasznie kocham! Podeszłam do drzwi od jego pokoju z zaczęłam w nie pukać.

- Lukie, słonko, otwórz…- powiedziałem spokojnie.- Luke, nie martw się… Wiesz j-ja też, znaczy, ja też cię no wiesz… Lukas ja cię cholernie kocham!- wykrzyczałam w drzwi i kopnęłam w nie. Zaraz po tym leżały wyważone na podłodze. Luke siedział na łóżku i zakrywał dłońmi twarz. – Hej nie rób tak więcej, te drzwi trochę kosztowały.- powiedziałam, a chłopak położył swoją głowę na moich kolanach. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nawet nie poczułam kiedy zaczęły do nich napływać. Gładziłam chłopaka po głowie i próbowałam się uspokoić. Luke źle ulokował swoje uczucia. Źle wybrał.- Luke… - zaczęłam ale chłopak mi przerwał.

- Nie odchodź, nie chcę być znowu sam. Nie chcę znowu się załamać. Proszę zostań… Ja cię tak strasznie potrzebuję.- szepnął i sam zaczął cicho płakać. Podniosłam jego głową łapiąc za pobudek i wtuliłam w siebie. Obejmował mnie w pasie a głowę trzymała tuż pod moimi piersiami.

- Kochanie… Nie odejdę. Ja ciebie też potrzebuje… Już cicho, nie płacz.- powiedziałam i sama próbowałam się uspokoić. Luke usiadł na łóżku i teraz to on mnie przytulał. Jego długa ręka objęła moje szczupłe ramiona. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy.

- Cukierku… Jesteś zmęczona…- szepnął i wziął mnie na ręce zanosząc do mojego pokoju. Położył mnie delikatnie na łóżku i zdjął mi spodnie, a potem położył się koło mnie. I w ten przecudowny sposób spaliśmy na tzw. ‘łyżeczki’.

Tydzień później

Luke

- Alex pośpiesz się, ile mogę na ciebie czekać? Zaraz zacznie się przyjęcie!- krzyknąłem. Dzisiaj jest wigilia i ja wraz z Alex jedziemy do Ash’ a na przyjęcie. Na imprezie będzie cały zespół z swoimi partnerkami i kilkoma znajomymi Alex i Calum ’a. Ashton kazał mi i Alex zawieść wcześniej do niego prezenty więc nie muszę się obawiać, że zapomnę podarunku dla mojej księżniczki. Zaraz czy ja powiedziałem ‘księżniczki’. Ugh… zapomniałem że Alex nie lubi tego stwierdzenia. Jesteśmy dopiero ze sobą od tygodnia i jeszcze nikt o tym nie wie. To dobrze, będzie okazja do publicznego całowania się. Ha ha ha ja zły. Nagle po schodach zeszła Alex w bordowych, skurzanych spodniach i czarnej koszuli z ćwiekami, która nie była jeszcze zapięta, więc odsłaniała jej gładki brzuch. Włosy miała rozpuszczone. Szczerze mówiąc, dawno jej nie widziałem w rozpuszczonych. Na stopach miała czarne, matowe martensy. – Wow… - zatkało mnie.

-Co? Przecież ubrałam się tak jak zawsze. Nic nadzwyczajnego.- powiedziała z zadziornym uśmiechem na twarzy. Założyliśmy swoje kurtki i wyszliśmy z mieszkania. Wypuściłem najpierw Alex, ale kiedy była już przede mną, uderzyłem ją w tyłek. Nie mogłem się powstrzymać. – Co ty odpierdalasz?!- krzyknęła i nadepnęła mnie na stopę. Bolało… Szliśmy w zimny wieczór, białymi od śniegu ulicami NY. Alex założyła swoje rękawiczki z poucinanymi palcami a z tylnej kieszeni spodni wyciągnęła paczkę papierosów.

-Nie.- powiedziałem i stanąłem naprzeciw niej, wyciągając jej z ust papierosa.

- Lukie oddaj!- mruknęła.

- Co to, to nie- odpowiedziałem i podniosłem rękę do góry ale Alex i tak dosięgła paczkę.

-Dlaczego mam przestać robić coś co daje mi odrobinę przyjemności?- rzuciła i zapaliła zapalniczkę.

DANGER! Zone of love! l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz