Rozdział 9

362 22 0
                                    

-Skoro już jesteś tutaj z nami, może jakaś mała impreza?- zapytał Ashton. Jestem już tutaj, w Sydney, jakieś dwa tygodnie. Przez ten czas nie wiele się wydarzyło. Można powiedzieć, że doszłam do siebie, po pobycie w szpitalu.

-Czemu nie, co o tym sądzisz Alex?- powiedział Calum.

-Jasne, ale kiedy?- rzuciłam, i napiłam się wody.

-Jak kiedy, teraz.- oznajmił Ash i wstał z krzesełka.

-Co? A nie zapraszamy nikogo?

-Nie no po co, Alex. Nigdy przecież nie brałaś przecież udziału w imprezie, mocno zakrapianej i to w dodatku z nami- odpowiedział. Wciągnął z szafki parę mocniejszych trunków i postawił przed nami. Luke na okrągło się do mnie przytulał. Nie przeszkadzało by mi to, ale że w domu było strasznie gorąco,  miałam coraz to większego wkurwa. Ash postawił także pięć kieliszków. Co to, to nie.

-Ale wiecie, że ja nie piję.- żachnęłam się.

-Oj przestań. Spróbuj chociaż.- powiedział Luke i zaczął całować moją szyję.

-Ale ja nie lubię.- burknęłam.

-Skąd wiesz, nawet nie próbowałaś.- zaśmiał się Mike i podstawił mi kieliszek z wódką pod nos. Przecież, ja tego nie lubię.

-Dobra, ale tylko spróbuje.- powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Mike chyba to zauważył bo odpłacił się tym samym.

-No nareszcie, konkretnie gadasz.- rzucił Ash. Każdy z nich wziął do ręki kieliszek i przyłożył do  ust. Kiedy połknęli alkohol na ich twarzach zagościł śmieszny grymas. Zaczęłam się głośno śmiać.

-Co jest takiego śmiesznego Yellowstone?- zapytał zbulwersowany Calum.

-Nie ważne.- powiedziałam i próbowałam opanować swój śmiech.

-Teraz ty skarbie.- powiedział Luke i podsunął mi jeszcze bliżej kieliszek. Dobra raz kozie śmierć. Podniosłam do góry kieliszek i przyłożyłam do swoich warg. Zaciągnęłam się zapachem substancji i przechyliłam naczynie. Cały alkohol rozpłynął się po mojej jamie ustnej. Jakie to jest niedobre. Natychmiast połknęła wódkę i skrzywiłam się.

-Kurwa! Jakie to jest nie dobre.- zasyczałam i napiłam się wody. Usłyszałam śmiech chłopaków.

-Boże, to było cudowne!- pisnął Ashton i wytarł kąciki oczu z łez.

-To co panowie i panie, jeszcze kolejna kolejeczka?- zapytał Mike i spojrzał się na mnie. Znowu nalano wódkę do kieliszków, lecz tym razem zmieszałam ją w szklance z colą. Wszyscy spojrzeli na mnie wymownie i przechylili kieliszki. Ja zrobiłam to samo. Kolejny raz na mojej twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia, lecz przy kolejnych drinkach nie czułam tego nieprzyjemnego smaku. Wstałam z krzesełka i przeniosłam się na kanapę. Poczułam jak coraz bardziej szumi mi w głowie. Zaraz potem przyszli chłopacy. Luke usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.

-Co robimy kochani.- zapytał rozbawiony Ash.

-Tańczymy!- wykrzyknęłam i wstałam z kanapy.

Luke

Alex po pary głębszych, była już kompletnie schlana. Jednak nie traciła fasonu do pewnego momentu- zaproponowania tańca. To było jedne z najgorszych posunięć, jakie mogła tylko zrobić. Nie umiem tańczyć, tak jak chłopacy, a w szczególności Alex która ledwo stoi. Dziewczyna podeszła do stereo i podłączyła do niego telefon. Zaczęła szperać w nim, w poszukiwaniu odpowiedniej piosenki. Nagle z głośników zaczęła wylatywać melodia ‘Talk Dirty’ Jasona Derulo. Alex zaczęła delikatnie poruszać biodrami. Nie wyglądało to zbyt spektakularnie. Taniec przeciętnej dziewczyn z klubu. Kiedy zaczął się refren, Alex pokazała na co ją stać. Tańczyła genialnie. Głównie kręciła tyłkiem, co nie umknęła uwadze chłopaków. Siedzieli i wpatrywali się w nią jak w obrazek. Kiedy piosenka dobiegła końca, Alex ukłoniła się i podeszła do nie całując mnie namiętnie w usta.

-To było dla ciebie skarnie…- zamruczała do moich ust.

-Ej, Alex zatańczysz jeszcze coś?- zapytał Calum. Zepsuł tą idealną chwilę. Ale cóż, mogę jeszcze raz oglądać Alex. Fakt jestem zazdrosny o to, że chłopacy też oglądali moją dziewczynę, ale to do mnie podeszła i pocałowała.

-Zaraz tylko się przebiorę w coś wygodniejszego, zgoda?- powiedziała i poszła do naszego pokoju. Kiedy przyszła do nas, była ubrana w top i krótkie spodenki, w których głównie chodziła na siłownię. Znowu podeszła do odtwarzacza i zaczęła szperać w telefonie. Z głośników wyleciała głośna melodia ‘Watch out for this’. Alex zaczęła poruszać się delikatnie w rytm piosenki. Kiedy zaczęła się szybsza melodia, dziewczyna zaczęła tańczyć jak robot. To nazywa się fachowo chyba popping, tak popping. Była w tym świetna. Nie poruszała się wolno jak niektórzy tancerze, tańczyła w rytm piosenki. Ash nagle wstał i jakby był zahipnotyzowany próbował jej dotknąć.

-Nie dla psa kiełbasa…- zaśmiałaś się Alex i wyłączyła muzykę.

-No hejjj…- zajęczał Mike. Sam chciałem zajęczeć, ale widać po dziewczynie, że coraz bardziej robi się pijana.

-Chodź skarbie, pójdziesz spać.- szepnąłem.

-Kiedy ja się tak dobrze bawię.- burknęła i zaczęła robić sobie kolejnego drinka. Podbiegłem do niej i zabrałem jej szklankę sprzed nosa i sam wypiłem jej zawartość.

-To było moje! Oddaj!- krzyknęła oburzona.

-Mam ci to zwymiotować, czy jak?- droczyłem się z nią. Chłopacy zauważyli, że dziewczynie starczy jak na dziś i pomogli mi ją zaciągnąć do pokoju. Boże, jak ona się wyrywała. Zrobiła nawet coś Mike’ owi. Coś się jej czasem boję, kiedy ma zapędy do bijatyk. Chłopacy posadzili ją na łóżku i wyszli. Ja kazałem się jej położyć i zasnąć, ale ona ciągle gadała.

-Alex, zamknij się i śpij.- powiedziałem stanowczo.

-Nie!- zaśmiała mi się w twarz.- Dobra, zamknę się, ale coś za coś!- krzyknęła.

-Co znowu?- zapytałem znudzony.

-Pocałuj mnie, tak bardzo, bardzo namiętnie. Proszę.- szepnęła. Złączyłem nasze usta w pocałunku, Alex zaraz dodała też język i robiła to coraz szybciej. Zaczęła mnie powili rozbierać.

-Dobra, starczy tego dobrego. Jak się wyśpisz, ok?- powiedziałem na co Alex zajęczała i położyła się koło mnie. Parę minut później zasnęła. Nareszcie. Wstałem cicho z łóżka i zszedłem na dół do chłopaków.

-Już? Długo wam to zajęło…- powiedział rozbawiony Calum.

-Oj nie czepiaj się.- burknąłem.

-Luke, usiądź musimy z tobą porozmawiać.- rzucił Ash i poklepał miejsce na kanapie.- Znaleźliśmy coś u Alex, chyba powinieneś o tym wiedzieć.- zaczął i podał mi zakrwawiony kastet.

-Co? Co to jest? I że to jest Alex, żartujecie sobie?- sapnąłem. Nie to nie możliwe. Przecież Alex nie ma pozwolenia, a jeżeli ma to skąd? Zadawałem sobie to pytanie na okrągło.

-Luke, zrozum, martwimy się o Alex. Nie wiem skąd ona to ma, ale na pewno wiemy do czego to posłużyło. Powinieneś z nią porozmawiać.- powiedział Calum, a Mike mu przytaknął. Co do kurwy nędzy dzieje się z Alex. Nigdy tego nie widziałem. Dobra spoko, ma kastet, może do obrony, ale na miłość boską, on jest w krwi. Porozmawiam z nią jutro.

-Dobra, porozmawiam z nią o tym. Idę spać. Cześć.- powiedziałem zdezorientowany całą zaistniałą sytuacją.

-Pa.- odpowiedzieli chłopacy.

__________

Hejo!

Kolejny rozdział prędzej, bo w weekend nie ma mnie w domu. No więc dodaje teraz. Mam nadziję, że się podoba. No to powiem tak, że za niedługo ksiązka będzie się kończyć :( Ale mam nadziję, że wam się podoba i mogę na was liczyć :)

Do następnego !!!!! *o*

DANGER! Zone of love! l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz