CZYTASZ=GWIAZDKUJESZ :)
Luke wsadził mnie do samochodu. Nadal miałam tą durną opaskę na oczach. Jechaliśmy jakieś pół godziny.
-Gdzie jedziemy? Proszę odpowiedz mi…- jęknęłam. Usłyszałam tylko cichy chichot chłopaka. W końcu wysiedliśmy z samochodu. O mało co się nie wywróciłam wysiadając szybko z auta.
-Spokojnie księżniczko…- zamruczał i pocałował mnie w policzek. Szliśmy jakiś kawałek i poczułam, że wsiadamy do windy.- Alex?- powiedział nieśmiało.
-Tak…- obróciłam się jak, mniemam, w jego stronę. Moje działanie spotkało się z głośnym chichotem chłopaka. Złapał mnie za nadgarstki i obrócił ponownie w, teraz już, dobrą stronę. –Jesteś piękna. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty. Kocham cię.- wyszeptał do mojego ucha i pocałował mnie w usta. Pierwszy raz w życiu usłyszałam, równie piękne wyznania. Dzięki windy przerwał nam, nasz pocałunek. Wyszliśmy z małego pomieszczenia i poczułam delikatny chłód. Luke objął mnie ramieniem i wtulił w siebie. –Sto lat kochanie… - odsłonił mi oczy. Przede mną ukazała się obraz całego Sydney. Było przepięknie. Zaraz potem mój wzrok zatrzymał się na małym stoliczku z winem i talerzem truskawek z a czekoladą. –Zapraszam…- powiedział Luke i wskazał na stolik. Usiadłam na drewnianym krzesełku i obserwowałam dokładnie poczynania mojego chłopaka. Usadowił się naprzeciwko mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
***
-Luke. Masz klucz?- zapytał łapiąc zachłannie powietrze.
-Mhm…- wymruczał w moje usta i kątem oka spojrzał na zamek drzwi pokoju. Wpadliśmy szybko do przedpokoju. Leżeliśmy na podłodze i śmialiśmy się w niebo głosy. Wstaliśmy niezgrabnie i prześlijmy na łóżko. Zaraz potem nie mieliśmy już ubrań. Luke zaczął robić mi malinkę na szyi. Potem jego dłonie zjechały po moim ciele, żeby rozpiąć mój stanik. Nasze ciała tworzyły jedność. W pokoju panowała cisza, przerywana cichymi westchnieniami. Wplotłam palce w jego włosy, pociągnęłam nimi, co wywołało ciche mruknięcie u chłopaka.
-Skarbie…- wyszeptał łapiąc powietrze. Tak bardzo brakowało mi tego uczucia. Przyjemność rozchodziła się po moim ciele. Wypełniała każdy jego centymetr. To uczucie było najlepsze na świecie, kiedy dwa odrębne organizmy tworzą jedność. Uczucie bycia kochaną i poczucia bezpieczeństwa jest bardzo ważne. Szczególnie dla mnie, osoby dla której życie nie było łaskawe. Lubiłam słuchać bicia serca Luke’ a. Był to dźwięk, który mnie uspokajał i sprawiał, że chcę mi się żyć. Z naszych ust wydobył się cichy jęk. Osiągnęliśmy spełnienie, które było najcudowniejszym uczuciem.
-Lukie nie, n-nie zabezpieczyłeś się…- palnęłam delikatnie przejęta. Chłopak tylko mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.
-Kocham cię…- wyszeptał. Moje powieki stawały się coraz cięższe, co sprawiło, że zaraz się zamknęły. Słyszałam równy oddech mojego anioła, który już spał. Ja także odpłynęłam, po krótkim czasie w bezkresną Krainę Morfeusza.
***
Dwa miesiące później
Luke
W naszym domu było pełno ludzi. Głośne basy muzyki wydobywały się z dużych głośników ustawionych w salonie. Impreza dobiegała końca i postanowiłem sprawdzić, czy we wszystkich pokojach jest pusto. Wszedł do sypialni mojej i Alex. Nie zauważyłem nikogo i miałem już wychodzić, kiedy moją uwagę przykuła stróżka światła wychodząca spod drzwi od łazienki. Wszedłem do pomieszczenia. Na kafelka siedziała moja dziewczyna. Na jej kolanach spoczywała blada głowa Calum ’a. Nie wyglądał najlepiej.
-L-luke, z nim coś jest nie tak…- wyjąkała i pogładziła chłopaka po jego czekoladowych włosach. Podszedłem do nich bliżej.- On ma gorączkę. Jest odwodniony…- wyszeptała. Nie zdziwiłem się jej diagnozą. Alex dobrze wiedziała co mówi. Skończyła studia medyczne i wiedziała jak co wygląda.- Musimy z nim pojechać do lekarza.- dokończyła. Zbiegłem szybko po schodach i zawołałem chłopaków. Zaraz potem siedzieliśmy wszyscy w aucie. Alex jako jedyna trzeźwa prowadziła, a my z Ash’ em trzymaliśmy nieprzytomnego Calum’ a. W szpitalu przyjęto go bezzwłocznie na SOR. Przez to całe zamieszanie z przyjacielem straciłem z zasięgu wzroku moją dziewczynę. Błąkałem się po szpitalu, kiedy zauważyłem ją na jednym z tych niewygodnych, plastikowych krzeseł.
-Co, co się stało?- zapytałem drżącym głosem. Twarz dziewczyny była cała blada. Jej oczy były strasznie smutne i pełne łez. Pocałował mnie mocno w usta i uciekła ze szpitala.
***
Wszedłem do domu. Chłopacy, kazali mi jej poszukać. Wszędzie było ciemno. Na drzwiach od naszego pokoju wisiała kartka.
„Luke…
J-ja nie mogłam. Przepraszam, musiałam odejść. Nie kontaktuj się ze mną. Kocham cię, ale będzie dla ciebie lepiej jak odejdę. Znajdziesz sobie cudowną dziewczynę, która stanie się twoją kobietą życia. Teraz lepiej będzie jak mnie nie będziesz widział. Przepraszam cię…
Kocham…
Alex”
Z moich oczu samowolnie zaczęły lecieć łzy. Co do cholery właśnie się stało?
______________
No siemka!
Przepraszam, że tak późno ale nie miałam dużo czasu. Jak podoba sie wam rozdział? Mogę powiedzieć, że jeszcze dwa rozdziały i epilog ...
DO NASTĘPNEGO!!!!!!!
CZYTASZ
DANGER! Zone of love! l.h
Fanfiction-Czy można kochać i nienawidzić tą samą osobę? -Można, ale szybko gubisz się między 'wypierdalaj', a 'błagam wróć'...