Rozdział 8

363 23 0
                                    

Rano obudziłam się obejmując ciasno Luke’ a. Otworzyłam delikatnie oczy, a mój wzrok momentalnie powędrował ku jego niebieskim tęczówkom.  Uśmiechnęłam się delikatnie.

-Piękna jesteś…- szepną i pocałował mnie w czoło.

-Długo nie śpisz?- zapytałam i przycisnęłam głowę do jego szyi.

-Nie, ale wole patrzeć jak moja księżniczka śpi.

-Nie mów tak.- żachnęłam się.

- Oj przestań, a jak mam mówić?- rzucił i usiał na skraju łóżka. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.

-Może być cukierku lub kochanie. Jestem głodna, pójdę zrobić śniadanie.

- Nie ma mowy, ja robię. Fakt faktem, że potrafię tylko posmarować tosty nutellą, ale dam jakoś radę.  – zachichotałam lekko i wstałam.- Skarbie, czy ty cokolwiek jadłaś, przez te dwa tygodnie?- zapytał załamanym głosem.

-Jeżeli nie brać pod uwagę wody i wafli ryżowych to nie.- mruknęłam i uśmiechnęłam się przepraszająco.

-Schudłaś strasznie, wiesz o tym…- dokończył i poszedł na dół do kuchni, zostawiając mnie na środku pokoju. Poszłam szybko do łazienki i spojrzałam w lustro. MASAKRA! Wyglądałam gorzej jak gnijąca panna młoda. Miałam sińce pod oczami, moje policzki które zawsze były rumiane, teraz były wklęsłe i blade. Moje zawsze malinowe i pełne usta, były teraz zasiniałe i suche. Weszłam szybko pod prysznic. Moje ciało, było całkiem inne. Spojrzałam na mój brzuch. Prawdą jest, że zawsze chciałam być szczuplejsza, ale teraz byłam wychudzona. Mogłam nawet dobrze obejrzeć dwa ostanie żebra, które były widoczne pod skórą. Usiadłam w wannie. Nawet nie wiem ile czasu zajęło mi, rozkminianie mojego życia, ale zapewne dużo, bo Luke zaczął dobijać się do drzwi.

-Alex, otwórz, coś się stało? Halo, otwórz te cholerne drzwi!- krzyczał Luke, ocknęłam się szybko i wyszłam z wanny, owijając się ręcznikiem. Otworzyłam drzwi i usiadłam na krzesełku koło wanny. – Nic ci nie jest?- zapytał drżącym głosem.

- Nie, zresztą sama nie wiem. – powiedziałam cicho i spuściłam głowę w dół.

-Boję się o ciebie.- szepnął. Podniósł mnie z krzesła, sam na nim usiadł aby następnie położyć mnie na swoich kolanach. Objął mnie w tali i przytulił się do mnie. Swoją głowę położył w zagłębieniu mojej szyi. Poczułam jak bierze moją lewą dłoń w swoje ręce i zwraca głowę ku mojej.- Dlaczego?- zapytał.

- Nie wiem, tak wyszło…- jęknęłam i próbowałam powstrzymać się od płaczu.

- To przeze mnie, prawda?- mówił. Wstał z krzesła i zaczął chodzić po łazience.

- Nie, Luke…- zaczęłam.

-To moja wina. Kurwa! Jaki ja jestem głupi. Jak mogłem na to pozwolić?! Przecież jakbym nie przyjechał w porę, to byś się zabiła… Nie zasługuje na kogoś takiego jak ty. Ranie cię, ty to czujesz, ale mi nic, cholera, nie mówisz! Alex przepraszam! Wybacz mi! Przepraszam!- krzyknął, z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Wtedy zrozumiałam, jak ciężko mu było. Nawet wtedy kiedy, mnie zostawił, to były tylko słowa. Nie postępował godnie z sercem. Czuł coś innego. Tak cholernie się kochaliśmy. Nie mogliśmy przeżyć bez siebie nawet dnia, a tu nagle dwa tygodnie rozstania. Prawdziwego rozstania. Wszystkie puzzle tej zasranej układanki, zwanej pospolicie życiem, odnajdywały się i składały ponownie w całość.

- Luke… Uspokój się…- powiedziałam spokojnie i złapałam go za nadgarstki. Jego zszarzałe tęczówki spojrzały przepraszająco na mnie.- Nic nie zrobiłeś, tak? Wszystko jest w jak najlepszym porządku…- teraz moje ręce powędrowały na jego policzki. Luke nachylił się delikatnie i złączył nasze usta w pocałunku. Nawet nie zauważyłam kiedy mój ręcznik był już na podłodze, a ja i Luke byliśmy pod prysznicem. Ciepła woda, spływała po naszych ciałach. Zapomniałam nawet o tym, że jestem wychudzona, że nie chcę aby ktokolwiek mnie takiej widział. Jego dłonie błądziły po moim ciele aż nie zatrzymały się na moim brzuchu.

DANGER! Zone of love! l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz