Rap Monster odwiózł Jungkooka i Jimina do mieszkania starszego. Taehyung z początku chciał jechać z nimi, ale ostatecznie wybrał imprezę z Hoseokiem. Nie chciał się przyglądać jak Jimin skacze koło młodego. Wystarczyło mu to, że nie wyraził nawet słowa oburzenia z powodu tego, że Kook podał się za jego młodszego brata. Jak on mógł być taki głupi!?
Monster pomógł im dostać się na górę, a następnie wrócił swoim samochodem do studia nagrań, ponieważ chciał stworzyć jakiś nowy utwór by zatkać końską mordę Hopa. Tak więc Jimin i Ciasteczko siedzieli znowu na tej nieszczęsnej białej sofie, ale tym razem Park był zdeterminowany żeby wyciągnąć z niego jakieś informacje.
- Możesz mi cokolwiek wyjaśnić?
- Hyung, bo to jest skomplikowane.
Znowu robi to samo, spuszcza głowę i nie chce nic mówić.
- Jungkook, ja rozumiem, że to są jakieś twoje prywatne sprawy, ale nie sądzisz, że jakieś wyjaśnienia mi się należą? - złapał chłopaka pod brodą i zmusił by na niego spojrzała. - Spokojnie, możesz mi zaufać.
- Nie mogę, hyung. - odpowiedział młodszy.
- To zabawne. - Jimin spuścił głowę, wcale nie było mu do śmiechu. - Mówisz, że nie możesz mi zaufać, a chcesz ze mną mieszkać. Podajesz się za mojego młodszego brata, a ja jak jakiś kretyn pomagam ci, okłamuje lekarzy i znowu zabieram do siebie. W zamian dostaję jedynie brak zaufania.
Jungkooka zatkało, dopiero teraz pojął jak dużo starszy dla niego zrobił. Nikt nigdy mu aż tak nie pomógł, a przecież oni się nie znali. 'Mogę mu zaufać.' - pomyślał. Bez dłuższego zastanowienia wdrapał się na kolana starszego i mocno go przytulił.
- Przepraszam, Jimin hyung. - wyszeptał w jego koszulkę.
Park siedział przez chwilę bez ruchu i by następnie odwzajemnić uścisk jego Ciasteczka.
- Ja nie chciałem. - po chwili powiedział młodszy. - Ja, ty jesteś taki dobry.
Jimin nie miał pojęcia do czego młody dąży, ale słuchał jego słów z wielką przyjemnością przy okazji głaszcząc jego miękkie włosy.
- Ja zaufałem raz moim... no i oni...oni mi nie uwierzyli i ja. - Kook na chwilę się zaciął. - I to bardzo bolało, a on...
Jimin poczuł jak łzy chłopaka znowu moczą jego koszulkę. Tak szczerze to w ogóle mu to nie przeszkadzało. Nie podobało mu się, że chłopak znowu płacze, ale cieszył się, że ma go w ramionach i będzie mógł go pocieszyć.
- Kooki, spokojnie. - pogładził go po pleckach. - Nie rozumiem za wiele jak tak się plątasz w tym co mówisz.
- Hyung, bo... bo ja cię polubiłem. - odsunął się od niego i z powagą popatrzył na jego twarz.
- Ja też cię lubię, Ciastek. - powiedział Park i pogładził jego policzek.
- Ale, hyung, jak ja ci powiem to przestaniesz mnie lubić. - znowu spuścił głowę.
- Nie sądzę. - Jimin uśmiechnął się do niego jakby na potwierdzenie swoich słów. - Chciałbym wiedzieć przez kogo tyle płaczesz. - dodał.
- Hyung?
- Tak, moje Ciasteczko?
- Obiecasz mi, że będziesz mnie dalej lubił? - zapytał chłopak z nadzieją w oczach.
- Obiecuję. - powiedział pewnie. Co prawda nie wiedział co chłopiec chce mu powiedzieć, ale był pewien, że to jego ktoś skrzywdził, a nie że on jest czemuś winien.
- Nie wiem od czego mam zacząć. - Kook zaczął wertować swoją pamięć.
- Zacznij od czego chcesz. - Jimin przyciągnął Jungkooka i pokrzepiająco głaskał po plecach.
- Bo wiesz jak jest ta sieć hoteli Jeons? - zaczął młody.
- No tak, wiem. Najlepsze hotele w Korei. - odpowiedział mu starszy.
- Nie tylko w Korei, firma jest znana na całym świecie i ma mnóstwo podpisanych kontraktów nie tylko w Azji. Budowali nawet nowy budynek w samym centrum Paryża. - kontynuował młodszy. - I starali się o kontrakt w Rosji, a przecież wszyscy wiedzą, że o pozwolenia w tym kraju jest trudno.
- Kooki, no dobrze, ale co to ma wspólnego z tobą? - przerwał mu Jimin, bo nie bardzo wiedział do czego młodszy dąży.
- No to ma wspólnego, że moi rodzice są właścicielami tej firmy. - w końcu wyjaśnił. Oczy Parka stały się wielkie jak spodki.
- Czekaj czyli, że twoi rodzice są miliarderami? - Jimin odsunął chłopak od siebie by spojrzeć mu w twarz i upewnić się, że mówi prawdę.
- Tak. - powiedział Kook i zacisnął wargi w wąską linię.
- Ale jak to jest możliwe? Przecież nigdy nie słyszałem, że mają syna.
- Nie chcieli o tym mówić. - wyjaśnił. - Kiedyś ich o to pytałem, wytłumaczyli mi wtedy, że mogłoby mi grozić jakieś niebezpieczeństwo.
- No tak, to dość zrozumiałe. - powiedział Park i ponownie schował chłopaka w swoich ramionach. Tak przyjemnie mu się siedziało gdy był obok. - Ale nie rozumiem teraz dlaczego uciekłeś.
- No bo to było tak, że rodzice z początku nie chcieli mnie mieszać do interesów. Mówili, że w odpowiednim czasie zacznę się wszystkiego uczyć. - zaczął opowiadać młodszy. - Mimo wszystko nie puścili mnie do normalnej szkoły, uczyłem się w domu. Do dziesiątego roku życia mieszkałem chyba w trzydziestu domach, ciągle się wyprowadzaliśmy, bo rodzice gnali za okazjami na jak najlepszy kontrakt. Nie brakowało mi niczego. - westchnął.
Chłopak mówił bardzo rzeczowo, po jego poprzednich wybuchach płaczu i atakach paniki ten ton był dla Jimina naprawdę przerażający, ale ze spokojem słuchał dalej od czasu do czasu smyrając Ciasteczko po pleckach.
- Nie miałem jedynie przyjaciół i prawdziwej miłości rodziców. Zawsze wszyscy byli dla mnie oschli i w kółko powtarzali, że dzięki temu będę potrafił odnaleźć się w przyszłości w rodzinnym biznesie. No w każdym razie, kiedy skończyłem dziesięć lat rodzice zaczęli wprowadzać mnie w tajniki rodzinnej firmy, potem zatrudnili specjalistów od ekonomi, którzy uczyli mnie podstaw w tych dziedzinach. - chłopak na chwilę zamilkł. - Wyobrażasz sobie jakie to było dziwne? Wtedy mieszkaliśmy w dużym mieście, przez okno widziałem dzieciaki w moim wieku, ale z żadnym nie mogłem się bawić. Rodzice twierdzili, że mnie ogłupią.
- To musiało być straszne. - Park nie bardzo wiedział co powiedzieć. Prawda była tak, że nawet sobie tego nie wyobrażał.
- I było. Czułem się bardzo samotny. Po miesiącu rodzice sprowadzili jakiegoś geniusza zarządzania, który uczył mnie jak mam kierować firmą. - chłopak zaśmiał się, ale nie było to śmiech pełen radości, bardziej bólu.- Dziesięcioletnie dziecko uczyć zarządzania! Przecież to jest głupie! - chłopak aż podniósł ręce w geście bezsilności.
- Nie potrafię pojąć twoich rodziców. - westchnął Park. W jego głowie się to nie mieściło, ale powoli zaczynał rozumieć dlaczego chłopak nie chciał o tym opowiadać. Był dziedzicem ogromnej firmy, która zarabiała miliardy na całym świecie.
- Ja też nie, ale przejdźmy dalej. - na prawdę przerażało go to w jaki sposób teraz wyrażał się młodszy. Najwidoczniej szkoła rodziców na coś się przydała. - W wieku dwunastu lat rodzice zaczęli mnie wysyłać za granice bym nauczył się innych języków. Jeździłem z Anglii do Francji, potem do Hiszpanii, Rosji, Niemiec. To było przerażające, miałem dwanaście lat i ciągle zmieniałem miejsce zamieszkanie i to już nie w Korei tylko na świecie. Na dodatek rodzice już nie mieszkali ze mną. Oni zostali w Korei skąd kierowali firmą. - chłopak przerwał na chwilę i przymknął oczy.
- Coś się stało, Ciasteczko? - zapytał Park głaszcząc jego włosy.
- Nie. - odpowiedział szybko. - W wieku piętnastu lat rodzice uznali, że zacznę się uczyć od ich wspólnika Lee Donga. Wtedy zaczęło się to piekło.
Jimin poczuł jak ciało chłopaka w jego ramionach spina się. Myślał, że znów się rozpacze, ale nic takiego nie nastąpiło.
- On z początku był miły, uczył mnie i zabierał na spotkania biznesowe tak jak rodzice mu kazali, naprawdę wiele mnie nauczył. - Kook przełknął głośno ślinę. - Z czasem jego stosunek do mnie się zmienił, jego gesty stały się bardzo nachalne, zaczął dotykać mnie tam... tam gdzie nie powinien. Po pięciu miesiącach naszej współpracy, kiedy wróciłem do domu po jakimś nudnym wykładzie, on tam był. Powiedział, że rodzice pojechali na spotkanie biznesowe i on zostanie ze mną. - Kooki poczuł łzę na policzku, ale mówił dalej. - Podszedł do mnie i zaczął ściągać mój krawat, potem marynarkę, a potem całą resztę. Gdy stałem całkiem nagi zaczął robić mi zdjęcia. Nie widziałem o co mu chodzi, bałem się coś zrobić. - chłopak już prawi płakał. - Byłem taki głupi! Ale ja nic nie wiedziałem o takich rzeczach! Rodzice odcięli mnie od prawdziwego świata! - Jungkook zaczął krzyczeć wściekły, Jimin natomiast się nie odzywał, nie wiedział co powiedzieć. - Dwa tygodnie później zgwałcił mnie. Wtedy po raz pierwszy płakałem, nigdy tego nie robiłem bo tata mówił, że to oznaka słabości. - teraz chłopak całkowicie się rozkleił.
Jimin przycisnął go mocno do swojej piersi i mówił uspokajająco. W głowie natomiast miał słowa chłopaka, które mówiły o gwałcie. Przez większość wypowiedzi był tak spokojny, stonowany mimo, że jego rodzice przez cały ten czas robili mu taką straszną krzywdę nie okazując mu uczuć, na pewno bardzo go to bolało. Teraz zdał sobie sprawę jak psychika Kooka jest zniszczona. Jego biedne małe Ciasteczko całe życie uczyło się i męczyło by zostać kierownikiem firmy, której za pewne nawet nie chciał. Najbardziej jednak bolało go to, że chłopak powiedział, że pierwszy gwałt miał miejsce kiedy miał piętnaście lat, teraz wyglądał na ponad szesnaście, nie wspomniał, że molestowanie się skończyło po tym jednym razie i na samom myśl co Kooki mógł mu jeszcze powiedzieć spinał się.
- Ciasteczko moje, Kooki kochanie, nie płacz. - próbował go uspokoić. - Nie ma go tu, a ja nie pozwolę mu cie skrzywdzić.
- Jimin hyung, to jeszcze nie wszystko. - wyszlochał młodszy.
Park wiedział, że potrzebuje on dużo wsparcia, więc nadal mocno trzymał go w swoich ramionach i głaskał po głowie. Trwali tak przez dłuższą chwilę, a Kook zaczął powoli się uspokajać. Gdy jego oddech stał się już w miarę normalny kontynuował swoją historię.
- To się powtarzało. - powiedział w końcu. - Z początku nie często, ale im dłużej się znaliśmy tym on czuł się pewniej w tej całej sytuacji. Przez dwa miesiące nie powtórzył te... tego tylko ob...obmacywał mnie. - znowu wyrwał mu się szloch ale kontynuował. - Potem rodzice uznali, że nasza współpraca idzie bardzo dobrze i wysłali mnie na wyjazd z nim.
- Jungkooki nie rozumiem jednej rzeczy. - przerwał mu Park. - Dlaczego nie powiedziałeś rodzicom co ci zrobił?
- Ja... ja nie wiedziałem co mam zrobić, Jimin hyung. - odpowiedział mu młodszy. - On po tym pierwszym... on powiedział, że mój tata nie będzie zadowolony jeżeli mu o tym powiem, będzie zły na mnie. Ja zawsze obawiałem się jego gniewu. - chłopak westchnął z żalem. - Zawsze mówił, że mam sobie z problemami radzić sam, więc tak próbowałem zrobić.
- Rozumiem. - odpowiedział mu starszy, a usta zacisnął w wąską kreskę. Nienawidził w tej chwila pana Jeon chociaż w ogóle go nie znał. - Dasz radę mówić dalej? - zapytał bo wiedział, że dla chłopaka jest to bardzo ciężkie.
- Jak zacząłem to muszę skończyć. - odparł i wrócił do opowiadania. - Na tym wyjeździe o którym mówiłem wcześniej on zrobił to drugi raz. Prosiłem go, błagałem, ale to nic nie dało. Od tamtego czasu robił to regularnie, z czasem prawie co tydzień, w ostatnim tygodniu codziennie. - chłopak teraz płakał, ale musiał skończyć, pierwszy raz opowiadał komuś całą tą historię. - Ja nie wytrzymałem, robił to tak często prawie przez dwa lata, Jimin hyung. - popatrzył na starszego któremu prawie stanęło serce.
'DWA LATA! CAŁE JEBANE DWA LATA!' - myśli Parka krzyczały, jak ktoś mógł zrobić coś takiego temu słodkiemu dzieciakowi.
- Powiedziałem rodzicom. Tata się wściekł, twierdził, że kłamie, bo nie chce mi się jechać na delegację, którą przydzielił mi i jemu. Mama powiedział, że to jest nie możliwe, bo zna Donga od pięciu lat, że ma dzieci i żonę. Oni uważali, że ja kłamię. - Jimin w oczach chłopaka widział tak wielki smutek. - Ja nigdy ich nie okłamałem. Zawsze robiłem to czego ode mnie oczekiwali i liczyłem, że mi pomogą, że... że on już tego nigdy nie zrobi. - młodszy na chwilę zamilkł bo czuł, że znów całkowicie się rozkleja. - Wtedy się rozpłakałem, a tata mnie uderzył, to on nabił mi tego siniaka pod okiem.
Teraz Jimin zrozumiał dlaczego tak bardzo nie chciał o tym mówić.
- Po tym jak mnie uderzył uciekłem do pokoju. Siedziałem tam resztę wieczora, gdy nagle usłyszałem jego głos. Rodzice wychodzili i przyszedł by ze mną zostać. - chłopak zaśmiał się tak cholernie smutno. - Oni byli mu wdzięczni za to, że się mną opiekuje, a w żartach wspomnieli mu o moim 'głupim pomyśle' - Kook zacytował swoich rodziców. - Z nim się śmiał, gdy tylko wyszli przyszedł do mojego pokoju. Powiedział, że musi mnie ukarać za zdradzenie naszej tajemnicy. Znowu to zrobił, ale tym razem to było gorsze niż kiedykolwiek wcześniej to on zrobił mi te siniaki na rękach i...i nie tylko. - łzy płynęły po bladych policzkach Jungkooka. - Po wszystkim zostawił mnie samego. Przez dwa dni się nie pokazał, ale ja wiedziałem, że on czeka na tą naszą wspólną konferencję. Zaraz przed nią uciekłem z domu. - chłopak wtulił się mocno w Jimina. - Za pieniądze, które miałem w portfelu kupiłem bilet do Seulu i przez kilka dni szwendałem się po jego ulicach, aż zeszłej nocy spotkałem tego twojego kolegę. Gdy mnie popchnął żądając pieniędzy przypomniał mi się Lee. Miałem jakiś dziwny atak, a obudziłeś mnie z niego ty. - przy ostatnich słowach spojrzał na Parka.

CZYTASZ
Nie gaśnij jeszcze
Short StoryOPIS: Środek nocy. Jimin wraca z imprezy, kiedy spotyka swojego byłego, który pochyla się nad pobitym nastolatkiem. Park niewiele myśląc, postanawia pomóc dzieciakowi. Zabiera go do domu. Kim jest chłopak i co robił o tak późnej porze w ciemnym zauł...