❤️ Rozdział 6 ❤️

235 15 0
                                    

Jimin biegł najszybciej jak mógł. Gdzieś za sobą zostawił zmachanego Tae. Nie myślał teraz o poczekaniu na przyjaciela liczył się tylko Kooki. Park miał cały czas w głowie przerażoną twarz młodszego. 
Gwałtownie skręcił w małą uliczkę w której przed chwilą zniknęło jego Ciasteczko. Nie widział go, nie wiedział gdzie dalej pobiegł. W jego sercu pojawił się strach. Biedny malutki Kooki, był taki przerażony. Najgorsze było to, że Jimin nie wiedział co się stało.
Nagle usłyszał cichutki szloch. Rozejrzał się dookoła siebie. Pod ścianą, lekko ukryty za workami na śmieci, siedział Jungkook. Miał twarz schowaną w dłoniach, a jego oddech był urywany. Park natychmiast pojawił się koło niego, przykucnął i oparł dłonie o jego kolana.
- Kooki co się stało?
Chłopak na jego słowa poderwał się. Chyba chciał znowu uciec ale potknął się i runął na ziemię. Jimin wystraszył się jeszcze bardziej. 
- Jungkooki co się dzieje? - Park chciał pomóc mu wstać ale Jungkook uciekał od jego dotyku.
- Proszę, zostaw mnie. - krzyknął. - Ja nie chcę. 
Starszy nie miał pojęcia co się dzieje. Ciasteczko tak strasznie płakało, krzyczało i odsuwało od niego. Na dodatek podczas upadku chłopak przedarł spodnie na kolanie i widniała tam dość spora ran z której wystawały kawałki szkła, a każdy ruch chłopak tylko pogarszał jej stan.
- Kooki nie zrobię ci krzywdy. - Jimin próbował dotrzeć do chłopaka. - Proszę cie, uspokój się.
- Daj m..mi spokój.. pro.. proszę.. zo..zostaw mnie. - wyszlochał. - N..nie do..dotykaj mm..mnie.
- Dobrze Jungkooki, nie będę cię dotykać. 
Jimin odsunął się i usiadł w miejscu które chwilę wcześniej zajmował młodszy. Wystawił przed siebie ręce tak jakby chciał pokazać, że są czyste, a on sam nie ma złych zamiarów. Kompletnie się pogubił i nie miał pojęcie jak ma dotrzeć do skulonego przed nim Jungkooka który mimo to cały czas powtarzał by dał mu spokój. Przypominał to teraz sytuację z wczorajszego wieczoru, tylko że tym razem to on był Bangiem który znęca się nad młodszym. Jimin odrazu przypomniał sobie słowa, że to nie starszy go pobił. Może tu chodzi o coś więcej, może ktoś młodemu wyrządził jakąś straszną krzywdę. 
Rozmyślenia Parka przerwał głos młodszego.
- Ała.. - wyjąkał. - Jimin hyung, bardzo boli.
Starszy spojrzał na młodszego, który spuchniętymi od płaczu oczami spoglądał to na niego to na ranę. Uspokoił się, no może nie całkiem ale chociaż trochę. Jimin nie rozumiał dlaczego chłopak przestał na niego krzyczeć ale w tej chwili nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać.
- Oj Kooki. - westchnął Park i doczłapał do chłopaka. - Mogłeś się bardziej wiercić, to byś już w ogóle kolana nie miał.
- Przepraszam hyung. - powiedział Kook spuszczając głowę.
- Nie przepraszaj tylko już nigdy więcej mnie tak nie strasz. 
Jimin zaczął oglądać ranną nogę swojego Ciasteczka. Nie wyglądał to dobrze, w ranie było na prawdę dużo odłamków i mogło wdać się zakażenie, do tego Kooki znowu zaczął cichutko szlochać gdy Park obrócił lekko jego nogę by lepiej się przyjrzeć.
- Bardzo boli. - wysapał ze smutkiem patrząc się na swoją ranę.
- Jak by nie bolało to był bym w szoku. - powiedział starszy i bardzo leciutko się uśmiechnął by jakoś podnieś chłopaka na duchu. - Chyba musimy iść do lekarza.
- Ja nie chcę do lekarz! - wrzasnął Kook i chciał już się odsunąć ale ból w nodze był tak silny, że zrezygnował.
- Wiesz, chyba nie masz innego wyjścia bo..
- Jimin! - wypowiedź chłopaka przerwał krzyk Tae. - Co się stało?
Zmachany chłopak przystanął koło ich dwójki.
- Kooki się przewrócił. - Park wolał nie opowiadać o tym dziwnym ataku młodszego, którego świadkiem był przed chwilą.
- Uuuu.,. źle to wygląda. - powiedział Kim.
Nagle w zaułku pojawiły się jeszcze dwie osoby. W jednej z nich Jimin rozpoznał Hopa, a w drugiej jego blond kolegę.
- Hopi hyung, co ty tu robisz? - zapytał Park, był w autentycznym szoku.
- Zdziwiło mnie, że tak nagle zaczęliście wszyscy uciekać więc pobiegłem za wami. - zaczął tłumaczyć. - W połowie drogi dogoniłem zmachanego Tae i..
- Aułaaaaa...!
Wypowiedź Hoseoka przerwał przeraźliwy wrzask Jungkooka, który próbując się nieco podnieść ponownie upadł i jeszcze bardziej poturbował kolano. 
- Jungkooki nie ruszaj się. - skarcił go Jimin.
- Źle to wygląda. - odezwał się po raz pierwszy platynowłosy. - Pójdę po samochód i zawieziemy go do lekarza. - zaoferował.
- No to jest nie głupi pomysł. - Taehyung przyjrzał się ranie Kooka. - Ciasteczko raczej nie da rady nigdzie iść. 
Tae pokręcił głową, 'Jak ten dzieciak mógł się tak urządzić?' - pomyślał. Spojrzał na Parka i poczuł nutkę zazdrości w swoim sercu. Jimin z takim przerażeniem, a zarazem uczuciem wpatrywał się w Kookiego. 'Jak to jest możliwe, przecież poznał go wczoraj?!' - wrzeszczał w myślach.
- Pójdę z tobą. - wrzasnął Hopi i pobiegł za swoim kolegą po auto.

~~~


Teraz wszyscy siedzieli przed gabinetem lekarza i czekali na Jungkooka, który już jakiś czas temu wszedł do środka.
- Miłe spotkanie. - powiedział ironicznie Hopi.
- Bardzo. - odparł naburmuszony Jimin. Dalej miał w głowie grymas ból, który pojawił się na twarzy jego Kooka kiedy pomagali mu wsiąść do samochodu. Biedny tak zaciskał wargi, nie chciał znowu się rozpłakać co musiał go bardzo dużo kosztować. Sam miał potłuczone kolano i to nie raz ale nigdy nie widział tak okropnej rany.
- Właściwe to jeszcze nam nie przedstawiłeś swojego kolegi hyung. - powiedział Taehyung, który chyba chciał nieco rozluźnić atmosferę. 
- Emm.. No w sumie racja. - Hoseok podrapał się po głowie. - To jest Kim Namjoon. Nam, Kim Taehyung i Park Jimin. - przedstawił ich sobie po kolei wskazując na wymienionych.
- Miło mi was poznać, szkoda, że w takich dość nie ciekawych okolicznościach. - odpowiedział Nemjoon. - Możecie mówić mi Rap Monster.
- Rapujesz? - zapytał Tae. Co prawda domyślał się odpowiedzi ale chciał nawiązać jakąkolwiek konwersacje.
- Tak i to całkiem nieźle. - wyrwał się Hoseok. - W sumie to on jest świetny. Gdybyś go usłyszał. - jakby się rozmarzył. 'Czyżby Jimin miał rację i tą dwójkę łączą jakieś szczególne relcje?' - pomyślał Tae.
- Hahaha. Tak, rapuje i właśnie dzięki temu poznałem Hoseoka. - wtrącił Monster.
- Ee a kiedy?
- Wczoraj. - odparł Jung. - Jak się zmyłeś szukać Jimina to dopiero zaczęła się zabawa. - chłopak zaczął się śmiać na wspomnienie wczorajszej nocy. 
Taehyung zerknął w tym czasie na Parka, chciał zobaczyć reakcje chłopaka na słowa Hoseoka, że poszedł go szukać, jego hyung był jednak pogrążony we własnych myślach. Kim lekko to zdenerwowało ale nie dał po sobie tego poznać i kontynuował rozmowę.
- Tak? A co takiego się działo? - dopytywał.
- Jak Rapcio rapuje to cały świat wariuje. - roześmiał się starszy.
- Będziesz mi to wypominał do końca życia? - oburzył się Nam.
- Będę tak długo do puki będzie mnie to bawić.
- Jesteś okropny! - warknął Monster.
- Oj daj spokój, to było takie śmieszne. - śmiech Junga już chyba słyszeli wszyscy. Zwrócił on nawet uwagę Jimina, który teraz uważnie przysłuchiwał się całej rozmowie.
- Nie dla mnie. - Namjoon odwrócił się od niego obrażony.
- Hahaha.. ja..jak ty...ahahah. - Hoseok nie był w stanie nawet skończyć zdania.
- Nie znoszę cię!
- Tae, o co chodzi? - zapytał zaciekawiony Jimin.
- Nie mam pojęcia. - opowiedział mu tak samo zdezorientowany chłopak.
- Ej powiecie nam o co chodzi? - Park próbował zwrócić na siebie uwagę obojga chłopaków ale nie szło mu za dobrze. Monster siedział obrażony na Hopa, natomiast temu drugiemu brakowało już w płucach powietrza.
- Może oni serio są razem. - szepnął do Jimina Taehyung. Nie wierzył on na początku w słowa przyjaciela ale teraz wyglądało to co najmniej tak jak by Hopi zaciągnął Monstera do łóżka i śmiał się z jego nieudolnych poczynań w łóżku, co prawda Nam nie wyglądał na niedoświadczonego. 'Boże Kim o czym ty myślisz' - skarcił się chłopak w myślach.
- Co wam odbiło?! - Hoseok uspokoił się słysząc, co prawda wyszeptane, ale nadal słyszalne słowa swoich keretyńskich kumpli. - My nie jesteśmy razem!
- Jakie razem? - Rap Monster dopiero teraz usłyszał co tej dwójce chodziło po głowie.
- Ci idioci wymyślili, że jesteśmy parą. - Hopi spojrzał z politowaniem na kumpli, którzy na jego słowa zrobili się purpurowi na twarzach.
- To z czego się tak śmiałeś? - zapytał Jimin.
- Ja nie wiem co tym masz w głowie Jimin, że na mój śmiech pomyślałeś o związku. - powiedział Jung. - I wole nie wiedzieć co zacząłeś sobie tam wyobrażać.
Jimin stał się jeszcze bardziej czerwony, a Taehyung razem z nim. Prawda była tak, że obaj mieli chore myśli na temat tej dwójki.
- Tae ty paskudo! - wrzasnął Hopi kiedy zobaczył, że i on robi się bardziej czerwony. Uderzył go otwartą dłonią w głowę.
- Ej, a Jimin nie dostał. - zaczął masować bolące miejsce.
- Ale zaraz dostanie. - warknął Jung.
- No ale to nie nasza wina, że tak szaleńczo się śmiałeś. - próbował bronić się Park.
- Śmiałem się bo podczas występu Monsterek spadł ze sceny prosto na mnie. - wytłumaczył Hoseok.
Po jego słowach obaj chłopcy przez chwilę trawili tą informację, a następnie wybuchli szaleńczym śmiechem, prawie tak głośnym jak ten Hopa przed chwilą.
- W wszyscy jesteście jacyś popaprani! - warknął Namjoon.
- Oj tam Rapcio nie przejmuj się. - Hopi zrobił przesłodką minkę. - Przed tym upadkiem byłeś boski.
- Sraj się koniu!
Jimin i Tae na słowa rapera zaczęli śmiać się ze zdwojoną siłą, a oburzona mina Junga dolewała oliwy do ognia.
- Pan Park Jimin? - całą tą zabawę przerwała pielęgniarka. - Proszony jest pan do gabinetu. Pana bratu założono kilka szwów i musi pan podpisać papiery.
Jimin popatrzył na kobietę niezrozumiale ale udał się za nią do środka.
- Pana bratu nic się poważnego nie stało, kolano wróci do zdrowia tylko musi na nie uważać i je oszczędzać. - powiedział lekarz gdy Park wkroczył do gabinetu.
Pielęgniarka podała mu jakieś papiery na górze których widniał napis Park Jungkook. 
'Co ten młody wymyślił?' - pomyślał Jimin ale grzecznie podpisał papiery.

Nie gaśnij jeszczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz