Nie wiem kiedy zasnąłem, ale zdecydowanie Gabriel, ubierający buty był idealnym widokiem po przebudzeniu. Zagapiłem się na niego, po czym speszyłem, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Zdezorientowany chłopak zaczął mnie wypytywać gdzie jest i dlaczego, więc mu wytłumaczyłem, że jest tu, bo zgonował przed domem jego kolegi. Chciałem dodać, że po prostu w cholerę się martwiłem, dlatego go stamtąd zabrałem, jednak ugryzłem się w język. Chyba nie był zadowolony widokiem miejsca do którego go zabrałem. Nie dziwię się, w końcu jest to stare mieszkanie matki alkoholiczki, która cały hajs przepieprza na wódę. Mam nadzieję, że nie wziął mnie za dziwaka, że nie straciłem się zupełnie w jego oczach. Nie mam bogatej rodziny, zajebistego wielkiego domu i firmowych ciuchów. Po prostu nie mam szans u tego chłopaka, ale ciężko mi patrzeć, jak się niszczy. Mimo, że znamy się krótko, zależy mi. Martwię się. Mam nadzieję, że to w końcu zauważy. Na dodatek usłyszał krzyki mojej matki. Kłóciła się z jej kochankiem. Gabriel wszystko słyszał, ale mam cichą nadzieję, że nic sobie z tego nie zrobił, że udało mi się z tego wybrnąć. Nie chce, żeby brał mnie za jakąś patole. Pokazałem mu którędy ma wyjść. Miałbym przejebane gdyby matka go zobaczyła.
Spojrzałem na zdjęcie ojca, popłakałem się. Tato, dlaczego nas opuściłeś? Dlaczego mnie z nią zostawiłeś?Usłyszałem tłuczenie szkła i wrzask matki. Nie pozwolę, żeby on jej coś zrobił. Zszedłem na dół i zasłoniłem ją, broniąc przed rzutem szklaną butelką od piwa. Trafiła we mnie. Było pełno krwi, szkła, na dodatek mnie pobił do nieprzytomności. Gdy się obudziłem miałem cichą nadzieję, że znajdę się w szpitalu - zamiast tego usłyszałem głośne jęki i krzyki z sypialni. Zwymiotowałem z obrzydzenia. Mogłem umrzeć przez niego, a ona się z nim poszła ruchać, jak gdyby nigdy nic??
Ubrałem buty i wyszedłem z domu.
Muszę poszukać Gabriela. W sumie to biedna okolica, pewnie daleko ma do swojego domu, wypadałoby mu pomóc. Idąc przed siebie zauważyłem, że jest w taksówce i liże się z kierowcą. Serio Gabriel? Nawet ty? Rozryczałem się, obrzydziłem samym sobą i pobiegłem pod szkołę. Spędzę tutaj resztę soboty i niedzielę, a rano udam się na lekcje. Plan miał wypalić, gdy nagle zaczepiła mnie banda chłopaków. Wyzywali mnie od pedałów i szarpali za ubrania. Postanowiłem nie reagować, podczas gdy jeden z nich zabrał mi portfel, w którym miałem ostatnie 20 zł na zeszyty do szkoły i jedzenie na przyszły miesiąc. Drugi uderzył mnie w twarz, po czym zemdlałem. Obudziłem się w tym samym miejscu, obdrapany i posiniaczony. Jak mam pójść tak do szkoły? Co ja mam teraz zrobić? Przypomniało mi się, że świetlica jest otwarta 24/7. Tam więc się udałem, przeczekam tu do poniedziałku.

CZYTASZ
Paradise in your eyes
RomantikHistoria nastolatków z różnych światów, o różnych przeszłościach, historiach. Czy jakiś element życia ich połączy?