*****
-Oszaleliście? Wiecie, co może się wam stać? - Zayn wstał ze swojego łóżka
-Ciszej bądź, jest już noc. - zwrócił mu uwagę Niall - Poza tym, przecież ty też z nami idziesz.
-Wiem, po prostu ja umiem się bić. - prychnał
-Skąd wiesz, że ja nie umiem? Bo co, bo jestem dziewczyną?
-Nie... - zaciął się, a po chwili odwrócił twarz, zaciskając usta w cienką linię - Dobra, masz rację, tak myślałem.
-Wiedziałam. - wyrzuciłam ręce w górę - Nie każda dziewczyna nie umie sie bić.
-A ty umiesz? - spytał trochę lekceważąco, na co ja wzruszyłam ramionami - To podejdź.
Uniosłam brew, na co on spojrzał w bok, przekrzywiając głowę.
-Nie uderzę cię, za to ty masz mnie uderzyć.
-To miał być rozkaz? - wstałam, podchodząc do niego
-To już twój wybór. Wal.
Uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową, na co on lekko cofnął się w tył i uśmiechnął, wypuszczając nosem powietrze.
-Uderzyła bym cię w twarz, ale mam honor. - odwróciłam się szybko, i usiadłam z powrotem obok Horan'a
-Niall, a ci co? - machnęłam mu ręką przed twarzą, na co chłopak spojrzał się na mnie pytająco - Jesteś dziwnie rozkojarzony.
-Możemy tam pójść za cztery dni. - uniósł głowę, a Malik uniósł brwi
-Właśnie...
-Ale o co chodzi? - spytałam, bo jestem w tym miejscu najkrócej z naszej trójki
-Wtedy Anderson ma dłuższą terapię z tymi chorymi psychicznie na końcu korytarza, i to wieczorem.
Uśmiechnęłam się, wstając. Podeszłam do zlewu, i przemyłam zimną wodą twarz, po czym wytarłam ją w krótki rękaw bluzki.
-Wiecie, co może wam się stać? - Zayn przeczesał rękoma włosy, i położył się na plecach
-Powtarzasz się. - westchnęłam - Skąd wiesz, że nam się nie uda?
-A jak nas oleją? Policja uzna to za żarty jakiś małolatów, a nas złapią? Poza tym, to nie jest dobry pomył, żeby iść tam bez powodu.
-Jeśli uznają to za żarty, to będą nasz szukać, żebyśmy zapłacili karę. Nie bądź takim pesymistą, Zain.
-Nie jestem pesymistą, tylko realistą. - prychnął
-Po prostu uwierz, że się uda.
*2 dni później*
-Zayn! - podbiegłam do chłopaka, który wszedł na stołówkę - Co ci się stało??
Miał rozbitą wargę, i szedł dziwnie sztywno. Chwilę później ktoś na mnie wpadł.
-Uważaj, jak chodzisz! - prawie krzyknęłam
Skierowałam wzrok na tą osobę, a ukazały mi się znajome roztrzepane blond włosy.
-Jezu, przepraszam cię Niall. Nie wiedziałam, że to ty.
-Spoko. Um, Malik? Co ci się stało?
Nie papuguj mnie.
-Nie odpowiedziałem Mike'owi, jak o coś się mnie pytał. - uniósł brew - Chce wam się jeść?
Pokręciłąm głową, a Niall tylko wzruszył ramionami.
-Idziemy do mojego pokoju?
-Okej.
*****
-Więc, co planujecie zrobić? - Zain usiadł na skraju łóżka, opierając się rękoma o pościel
-Możemy spróbować uciec, i dać się złapać. Przed wejściem do pokoju nic nam nie zrobią, bo inni będą na korytarzach, a potem na sto procent pójdzie po coś do pisania, jeśli uda nam się wyrzucić przez okno jej długopis, który zawsze leży na biurku. - odpowiedział Horan
-Skąd ty to wszysto wiesz?
-Rose, przecież jestem tutaj dość długo.
-Racja.
Niall się uśmiechnął, a ja zrobiłam pytającą minę.
-Może się przejdziemy w nocy?
-Niby dokąd?
-Po kocyk do magazynu. Co wy na to?
-Horan, czy ty umiesz myśleć? - jęknął Zayn - Już i tak idziemy po ten telefon. Jak nas teraz złapią, to będziemy mieli przerypane.
-Daj spokój. Już tak robiłem dwa razy.
-Tak, i za każdym razem cię złapali.