S E V E N

6 0 0
                                    


*****

-Oszaleliście? Wiecie, co może się wam stać? - Zayn wstał ze swojego łóżka

-Ciszej bądź, jest już noc. - zwrócił mu uwagę Niall - Poza tym, przecież ty też z nami idziesz.

-Wiem, po prostu ja umiem się bić. - prychnał

-Skąd wiesz, że ja nie umiem? Bo co, bo jestem dziewczyną?

-Nie... - zaciął się, a po chwili odwrócił twarz, zaciskając usta w cienką linię - Dobra, masz rację, tak myślałem.

-Wiedziałam. - wyrzuciłam ręce w górę - Nie każda dziewczyna nie umie sie bić.

-A ty umiesz? - spytał trochę lekceważąco, na co ja wzruszyłam ramionami - To podejdź.

Uniosłam brew, na co on spojrzał w bok, przekrzywiając głowę.

-Nie uderzę cię, za to ty masz mnie uderzyć.

-To miał być rozkaz? - wstałam, podchodząc do niego

-To już twój wybór. Wal.

Uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową, na co on lekko cofnął się w tył i uśmiechnął, wypuszczając nosem powietrze.

-Uderzyła bym cię w twarz, ale mam honor. - odwróciłam się szybko, i usiadłam z powrotem obok Horan'a

-Niall, a ci co? - machnęłam mu ręką przed twarzą, na co chłopak spojrzał się na mnie pytająco - Jesteś dziwnie rozkojarzony.

-Możemy tam pójść za cztery dni. - uniósł głowę, a Malik uniósł brwi

-Właśnie...

-Ale o co chodzi? - spytałam, bo jestem w tym miejscu najkrócej z naszej trójki

-Wtedy Anderson ma dłuższą terapię z tymi chorymi psychicznie na końcu korytarza, i to wieczorem.

Uśmiechnęłam się, wstając. Podeszłam do zlewu, i przemyłam zimną wodą twarz, po czym wytarłam ją w krótki rękaw bluzki.

-Wiecie, co może wam się stać? - Zayn przeczesał rękoma włosy, i położył się na plecach

-Powtarzasz się. - westchnęłam - Skąd wiesz, że nam się nie uda?

-A jak nas oleją? Policja uzna to za żarty jakiś małolatów, a nas złapią? Poza tym, to nie jest dobry pomył, żeby iść tam bez powodu.

-Jeśli uznają to za żarty, to będą nasz szukać, żebyśmy zapłacili karę. Nie bądź takim pesymistą, Zain.

-Nie jestem pesymistą, tylko realistą. - prychnął

-Po prostu uwierz, że się uda.

*2 dni później*

-Zayn! - podbiegłam do chłopaka, który wszedł na stołówkę - Co ci się stało??

Miał rozbitą wargę, i szedł dziwnie sztywno. Chwilę później ktoś na mnie wpadł.

-Uważaj, jak chodzisz! - prawie krzyknęłam

Skierowałam wzrok na tą osobę, a ukazały mi się znajome roztrzepane blond włosy.

-Jezu, przepraszam cię Niall. Nie wiedziałam, że to ty.

-Spoko. Um, Malik? Co ci się stało?

Nie papuguj mnie.

-Nie odpowiedziałem Mike'owi, jak o coś się mnie pytał. - uniósł brew - Chce wam się jeść?

Pokręciłąm głową, a Niall tylko wzruszył ramionami.

-Idziemy do mojego pokoju?

-Okej.

*****

-Więc, co planujecie zrobić? - Zain usiadł na skraju łóżka, opierając się rękoma o pościel

-Możemy spróbować uciec, i dać się złapać. Przed wejściem do pokoju nic nam nie zrobią, bo inni będą na korytarzach, a potem na sto procent pójdzie po coś do pisania, jeśli uda nam się wyrzucić przez okno jej długopis, który zawsze leży na biurku. - odpowiedział Horan

-Skąd ty to wszysto wiesz?

-Rose, przecież jestem tutaj dość długo.

-Racja.

Niall się uśmiechnął, a ja zrobiłam pytającą minę.

-Może się przejdziemy w nocy?

-Niby dokąd?

-Po kocyk do magazynu. Co wy na to?

-Horan, czy ty umiesz myśleć? - jęknął Zayn - Już i tak idziemy po ten telefon. Jak nas teraz złapią, to będziemy mieli przerypane.

-Daj spokój. Już tak robiłem dwa razy.

-Tak, i za każdym razem cię złapali.


Destiny // Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz