T E N

4 0 0
                                    


*Niall's pov.*

Złapałem rękę Mike'a, która właśnie miała uderzyć Rose, a drugą starłem krew z twarzy. Do pokoju wparował John.

-Stary, policja tu jest. - powiedział zsapany, i wyraźnie zestresowany

-Co? Skąd...? - zrobił krok w tył

-Zbieraj się, i zrób coś z tym. - pokazał palcem na naszą trójkę, i odszedł

-To wasza sprawka? - zrobił groźną minę, na co się zaśmiałem ironicznie

-Przyda wam się może chwila rozmowy z jakimiś osobami, które mogą co najwyżej uderzyć was, a nie wy ich. - prychnąłem

Uderzył mnie pięścią w brzuch, przez co się skuliłem. Najgorsze jest to, że on zawsze nosił jakieś "pierścionki", jak miał w zwyczaju na te kawałki metalu mówić. Nie chce się przyznać, ale pamiętam, że trzy lata temu to on udawał taksówkarza, i to on mnie porwał. Z resztą, z Zayn'em było dokładnie tak samo, ale nim zajął się koleś z bagażnika. Wracaliśmy wtedy z przystanku, a nam nie chciało się wracać na pieszo sześciu kilometrów z walizkami. Nie musieliśmy długo czekać, bo niedługo później dwójka policjantów z dość głośnym hukiem weszła do pokoju. Uśmiechnąłem się, bo wiedziałem co to znaczyło.

Podeszli do nas. Jeden z nich skuł Mike'a, a drugi wyprowadził nas na zewnątrz, gdzie była już większość obozu, oraz z pięć radiowozów. 

Wybiegliśmy przed budynek, krzycząc i śmiejąc się jak dzieci. Prawie rzuciłem się ze szczęścia na Malik'a, a potem również przytuliłem Rose.

-Malik, ty płaczesz? - zaśmiałem się tak, że już policzki zaczynały mnie boleć

*****

Jeszcze tego samego dnia odbyły się przesłuchania, po czym zostaliśmy zbadani, i odprawieni do swoich domów.



Destiny // Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz