Nie wiedziałem co się dzieje, i dlaczego Rose nas wydała, dopóki nie dotarliśmy do gabinetu pani Anderson.
A ja wciąż nie wiem, jak ona ma na imię.
Ochroniarz już poszedł, a my zostaliśmy z... ugh, potrzebuję na nią jakiegoś przezwiska. Na nasze szczęście okno było otwarte, a Niall wiedział co robić. Kiedy Anderson obróciła się, żeby wziąć z szafki jakieś dokumenty, Horan wziął jej długopis leżący na skraju biurka, i z zamachem wyrzucił je za okno. Długopis zachaczył o framugę okna, robiąc mały hałas, pani Margot (jak przeczytałem z dokumentu, który właśnie położyła na biurko) obróciła się szybko.
-Co to było?
-Chyba jakiś ptak, tak to wyglądało. - odpowiedziała szybko Rose, na co kiwnęła głową
-Ktoś widział mój długopis? - rozejrzała się - Przecież tu leżał.
-Nie wydaje mi się, jakoś go nie zauważyłem wcześniej. - odezwałem się
-Poczekajcie tu, idę po nowy. Macie NICZEGO nie ruszać, bo będzie z wami źle. - wyszła z pokoju, zostawiając lekko uchylone drzwi
Sytuacja jak z filmu, wszystko idzie jak z płatka. Tylko te drzwi można by było poprawić. Horan już wiedział co robić. Chwycił słuchawkę telefonu, który wisiał na ścianie przy oknie, mówiąc ulicę i obecną sytuację. ja kontrolowałem drzwi, a Rose mówiła Niall'owi, co ma mówić, gdyby się pomylił. Przez chwilę wszystko mówili, kiedy w czasie mojej nieuwagi do pokoju wpadła opiekunka. Niall szybko odłożył słuchawkę, ale nie uszło to jej uwadze.
-Mamy sobie do porozmawiania, "szczury".