Pers Polski
Minęło parę kolejnych dni. Dzisiaj były urodziny Białorusi. Szczerze, to jakoś nie za bardzo miałem ochotę iść.. No ale to mój przyjaciel, nie mogłem go tak wystawić. Zerknąłem na zegarek. Było już piętnaście po czwartej, no cóż. Czas się zbierać. Poszedłem szybko się odświeżyć i ubrać coś ładniejszego. Założyłem koszulę i mój ulubiony sweterek. Wyglądałem tak elegancko i porządnie.. No cóż, pozory czasem mylą. Bo dzisiaj miałem w planach schlać się w trzy dupy. Zszedłem na dół.
- Węgier! Gotowy? - zawołałem mojego brata, który miał iść ze mną.
- Tak, chwila! Już idę! - usłyszałem jego głos z kuchni. Oho, chyba kończył przygotowywać swój prezent. Wymyślił sobie, że zrobi dla Białorusi babeczki. Ja kupiłem dużą ramkę, w której zamieściłem nasze wspólne zdjęcia. Wydawało mi się to o wiele ciekawszym prezentem, no ale z gustami się nie dyskutuje. Po chwili Węgry przyszedł do mnie trzymając swój wypiek w rękach. Nie będę ukrywał - babeczki wyglądały naprawdę smakowicie!
- No, możemy już się zbierać - uśmiechnął się do mnie.
- No to chodź, głupolu - poszedłem do przedpokoju i ubrałem buty. Mój brat również to zrobił.
Po jakimś czasie dotarliśmy już do domu mojego przyjaciela. Budynek był ładnie ozdobiony, więc nie sposób było nie zauważyć, że będzie tu impreza. Pewnie będzie tu bardzo dużo osób. Zgaduję, że przyjęcie Białorusi pomógł przygotować jego brat, czyli oczywiście Rosja. A wszyscy dobrze wiedzą, że imprezy przygotowane przez Rosję są najlepsze. A, no i przede wszystkim - jest tam alkohol.
Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzył mi uśmiechnięty Białoruś i zaprosił nas do środka. Na razie nie było tu zbyt wielu osób, może z dwadzieścia. Ale impreza jeszcze się nawet nie zaczęła.
Minęło pół godziny. Zdążyłem się już trochę napić, ale jeszcze schlany nie byłem. Ojj, to trzeba będzie prędko zmienić! Rozmawiałem akurat z Czechami, gdy usłyszałem, jak ktoś mnie woła.
- Poorando!
Nie miałem wątpliwości - to był Japonia. Odwróciłem się. Zobaczyłem mojego azjatyckiego znajomego popijającego jakiś soczek.
- Cześć, Japonia - uśmiechnąłem się do niego
- Ohayo - odwzajemnił uśmiech - Co tam u ciebie?
- W sumie.. Nic ciekawego, jakoś tam leci - wzruszyłem ramionami.
- Mhmm, rozumiem.. - a teraz uśmiechnął się tak jakoś.. dziwnie - A słuchaj, jak tam z Niemcami, co? - delikatnie szturchnął mnie z łokcia. Zatkało mnie. Że co?! Skąd on o tym wie!
- Ale.. O czym ty gadasz? - zmarszczyłem brwi
- Przestań, dobrze wiem, że wiesz o co mi chodzi! - założył ręce - Wiem, że Niemiec na ciebie leci, zresztą, sam poprosił mnie o twój numer! - powiedział jakby z dumą. No nie, tego już było zbyt wiele! Czyli że to on go na mnie nasłał!
- Co?! Czyli że to ty na mnie napuściłeś tego szwaba?! - zdenerwowałem się.
- Oj wcale nie napuściłem! - próbował się bronić - Po prostu troszkę mu pomogłem.. Zresztą! Wy tak do siebie pasujecie, no nie mogłem mu odmówić, gdy poprosił mnie o pomoc!
No tak.. W końcu to Japonia, czego ja się po nim mogłem spodziewać! Ale to nie zmienia faktu, że byłem na niego wściekły.
- Ale zrozum, że ja go n i e n a w i d z ę! I nie chcę mieć z nim nic wspólnego! - no dobrze.. może go trochę okłamałem.. w końcu ostatnio jako tako zacząłem dogadywać się z Niemcami.. Ale to nic! Niech wie, że mnie zdenerwował.
- Jesteś tego absolutnie pewien? - puścił mi oczko, po czym odwrócił się i odszedł. Że co?! Co to niby miało oznaczać?! Echh, no tak.. Jak już mówiłem - to w końcu Japonia, czego się po nim można spodziewać!
CZYTASZ
🇩🇪 GerPol 🇵🇱 (czyli totalnie przeciętny fanfik)
Hayran KurguKolejny, nie wyróżniający się niczym ff :'3 Od razu przestrzegam przed przekleństwami, przemocą, ByćMOżE jakimiś lemonkami w przyszłości.. no i to tyle, letz dżamp intu dis szit!