11

580 46 14
                                    

Chciałem siedzieć w miejscu i poczekać na Jungkooka, ale nie mogłem. Złapało mnie coś w rodzaju paranoi.

Bałem się, że zaraz Namjoon wparuje mi do pokoju i zrobi mi coś. Siedziałem jak na szpilkach co chwilę podnosząc się z miejsca i, spoglądając na drzwi.

Szalałem już ze strachu. Nie chciałem tu być sam. Chciałem by Jungkook tu był, ze mną.

Spojrzałem na zegar ścienny, ale wydawało mi się, że czas stanął w miejscu. Przecież to tylko trzy godziny, więc dlaczego czuję się jakby to miałoby być 3 lata?

Cholera... Od kiedy tak bardzo uzależniłem się od bliskości Jungkooka?

Uderzyłem się dłońmi w policzki, wziąłem kilka głębokich wdechów. Jak się nie uspokoję to skończy się na tym, że rozwalę sobie łeb o ścianę.

Meh, pocieszająca wizja...

Położyłem się na łóżko i przykryłem głowę dużą poduszką, odwracając się na bok.

Jeśli zasnę szybciej mi minie...

Skupiłem się na liczeniu owiec. Mój brat Jihyun zawsze tak robił gdy nie mógł spać. To on mnie tego nauczył. Zawsze wymyślał swoje zwierzęta, by zmęczyć mózg, a potem je liczył i zasypiał.

Tęsknie za nim. Mineły już dwa lata, a ja nadal mam problem z przyzwyczajeniem się, że go nie ma. Trudno jest odzwyczaić się od obecności jedynej osoby, która cię rozumiała i nie oceniała za to kim jestem.

Zawsze mnie wspierał, wiedział o mojej orientacji i nigdy mnie nie odrzucił czy skrytykował. Szanował to kim jestem. Mój kochany mały braciszek... Gdyby żył to na pewno nie było by mi tak trudno. Czuję się bez niego taki samotny... To może dlatego tak bardzo potrzebuje Jungkooka? Bo zapełnia pustkę po Jihyunie?

Chciałbym mieć go teraz przy sobie... Na szczęście za niedługo tu będzie. Na pewno polubił by się z Jihyunem.

Skuliłem się na łóżku, przytulając poduszkę.
Nie chcę być sam. Nienawidzę być sam. Nienawidzę gdy matka zostawia mnie na miesiąc samego w domu. Nienawidzę zasypiać ze świadomością, że jak się obudzę to i tak nie zobacze nikogo. Nienawidzę wracać ze szkoły i nie zastać nikogo w domu, kto nie powie ci nawet głupiego "cześć". Byłem tyle razy w domu u Taehyunga. Nienawidzę żerować na ich rodzinie.

Jest tyle rzeczy, których nienawidzę, ale nie trudno zauważyć, że dotyczą jednego i tego samego.

S A M O T N O Ś C I.

To wszystko przez mojego pojebanego ojca...

Złapałem poduszkę, którą miałem na twarzy i z całej siły rzuciłem nią w drzwi.

Taehyung kiedyś mi powiedział, że jak się bardzo zdenerwuje to najlepiej liczyć od dziesięciu w dół.

10... 9... 8... 7... 6... 5... 4... 3... 2... 1...

A ja mu powiedziałem, że to kurwa nie działa.

Spojrzałem na zegarek. Chyba los się zlitował nad moim marnym życiem i czas przyśpieszył, bo została tylko godzina.

Teraz to już po prostu krążyłem po pokoju, czekając, aż ta nieszczęsna godzina minie.

Minęło. Katorga minęła. Marszobiegiem ruszyłem na parter do recepcji.

Nie umiałem japońskiego, więc kalecząc po angielsku poprosiłem miłą panią na recepcji, by użyczyła mi telefonu.

Zgodziła się. Kamień spadł mi z serca, że zrozumiała.

You won't run away || Jikook / Kookmin || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz