22

464 36 9
                                    

Czemu tu leżą...? Kogo on zabił?

Moje płuca miały problem z nabraniem tlenu.

Tak bardzo się bałem...

Czy jak mnie złapie też... tak skończę?

— Jimin! Gdzie jesteś!? — Słyszałem jego głos... Tak blisko...

Po moich policzkach popłynęły łzy, a ja trząsłem się jak galaretka.

W tej chwili nie marzyłem o niczym innym jak o ramionach Jungkooka i o tym jak mówi, że mnie kocha.

Mogę już wrócić domu? Do ciebie?

Kroki... Słyszałem kroki... On tu jest...

Jak ja mam się stąd wydostać jeśli on cały czas tu krąży? Przecież to tylko kwestia czasu zanim on tu wejdzie i mnie znajdzie.

Może nawet już wie, ale czeka, aż sam się wychyle?

Schowałem twarz w dłoniach. Tak bardzo chciałem by to wszystko było tylko kolejnym złym snem czy chociażby głupią iluzją, omamem... Niczym prawdziwym, żebym zaraz obudził się przytulony do Jungkooka.

Nagle na korytarzu zrobiło się podejrzanie cicho. Co najmniej jakby ktoś zatrzymał czas.

Drzwi się otworzyły. Nie znałem chłopaka, który w nich stał.

— Witaj chłopczyku. Wstawaj, bo musimy iść. Zaraz bariera przestanie działać i Namjoon nas znajdzie, a uwierz, nie będzie w żadnym bądź razie zadowolony z mojej wizyty. — Poprawił okulary i wyciągnął do mnie dłoń.

— A-ale... Kim ty jesteś? — Bałem się podnieść z ziemi.

— Słuchaj mnie Jimin. Odpowiem ci na wszystkie pytania, ale jak stąd wyjdziemy. Mamy tylko minutę! — Szarpnął mnie za ramię i pociągnął mnie za sobą.

Zbiegliśmy po schodach na niższe piętro i wybiegliśmy z domu. Było zimno, a ja byłem boso, jednak moje myśli były zupełnie gdzieś indziej niż przy odmrożeniach moich stóp.

Uratował mnie. Ktoś naprawdę mnie uratował.

Bo go nie potrafiłeś tego zrobić sam.

Przestań.

Chwilę później znaleźliśmy się przy samochodzie, a chłopak dosłownie wrzucił mnie do środka i odpalił auto, ruszając z zawrotną prędkością.

— Kim jesteś? — Zapytałem, zapinając pasy. — I czemu mnie uratowałeś? A tak po za tym to dzięki wielkie.

— Kim Seokjin, ale wolałbym gdybyś mówił mi Jin albo hyung.

— Oh, okej. — Jest starszy ode mnie?

— Jungkook mi powiedział jak masz na imię. Chciał tu po ciebie przyjechać, ale Yoongi nie chce go w ogóle z domu wypuścić, bo wie, że ten idiota by od razy do ciebie poleciał, a Namjoon by go zabił.

— Jak miło, że Yoongi zrobił to o co go prosiłem... A skąd znasz Jungkooka, Jin?

— Jestem jego starszym bratem, więc nie mogłem patrzeć jak mój młodszy brat tak bardzo cierpi. Dlatego też przyjechałem po ciebie.

— Czekaj... czyli ty też jesteś wampi...

— Tak, też jestem wampirem.

— Jak udało ci się wejść do domu Namjoona?

— Ym... Jungkook wspominał ci coś o zdolnościach wampirów? — Przyśpieszył lekko samochód.

— Nie, chyba nie.

— Każdy wampir rodzi się ze zdolnością, najczęściej jedną, ale zdarzają się też osobniki z dwoma, jednak to rzadkość. Moją mocą jest bariera, w której zatrzymuje się czas na pięć minut. Kiedyś mogłem trzymać ją dłużej, jednak gdy walczyłem właśnie z Namjoonem zranił mnie dość mocno i moje zdolności skróciły się.

— Przykro mi... — Odczekałem kilka sekund i zapytałem — : Jaką moc ma Jungkook?

— Czemu go sam nie zapytasz? Już jesteśmy. — Poczułem jak cały się trzęsę na samą myśl, że zaraz znów zobaczę Jungkooka, mojego Jungkooka. Że znów będę mógł go przytulić, pocałować. Tak bardzo tęskniłem za samą jego obecnością.

Wyskoczyłem z samochodu jak poparzony i rzuciłem się w stronę drzwi, które były otwarte.

Wpadłem do salonu domu Yoongiego. Biegiem ruszyłem do schodów, przeskakując po trzy stopnie i wpadłem do drugiego pokoju po lewej.

Naszego pokoju.

W środku było pusto, jednak usłyszałem dochodzący z łazienki szum wody.

Nacisnąłem na klamkę, a drzwi mi ustąpiły.

Zobaczyłem nagiego Jungkooka stojącego tyłem do mnie z czołem przyłożonym do kafelków.

Chyba płakał. Nie zauważył mnie, zapewne przez szum wody.

Zamknąłem za sobą drzwi i rozebrałem się. Otworzyłem kabinę i przytuliłem się do nagich pleców Jungkooka, czując jak łzy spływają mi po policzkach.

— Tęskniłem Jungkookie... — Chłopak gwałtownie się odwrócił i spojrzał na moją mokrą twarz od wody i łez.

— J-Jimin... — Wyjąkał, przytulając mnie do siebie z całej siły. — Ale jak? Jak to możliwe, że ty tu jesteś? To na pewno nie sen?

— Twój brat... Seokjin mnie zabrał stamtąd.

— Nie mogę uwierzyć, że stoisz tu teraz ze mną.

— Aja nie mogę uwierzyć, że się rozebrałem.

— C-co? Jesteś na-agi?

— Myślisz, że wszedłbym pod prysznic w ubraniach? — Zaśmiałem się z jego reakcji.

Odsunąłem się lekko od niego i złapałem jego twarz w dłonie.

— Kocham cię Jeonie Jungkooku. — Powiedziałem i pocałowałem go.

Chłopak złapał mnie w pasie, przyciągając do siebie.

— Dlaczego kazałeś Yoongiemu nie pozwolić cię uratować?

— Bo tak było lepiej, bo wtedy on dałby wam spokój i więcej nie zobaczylibyście go na oczy.

— Jak lepiej? Co ty w ogóle mówisz? Ty tam byś cierpiał, a ja tu bez ciebie.

— Ale żył byś bezpiecznie...

— I dalej będę, będę z tobą. To tylko kwestia czasu, aż załatwię sprawę z Namjoonem, aż usunę ten problem. W końcu będziemy mogli być razem... Ja zmienię cię w wampira...

— Hoseok... Powiedział mi, że jestem demonem. — Musiałem mu o tym powiedzieć. Sam do końca nie byłem pewny czy to prawda, ale wolę żeby o tym wiedział.

— Co?

— Bo... Była sytuacja, że Namjoon podał mi jakieś tabletki, bo chciał ze mną ten teges... A ja nie chciałem, więc zacząłem tak jakby walczyć z działaniem tych tabletek i potem Namjoon stwierdził, że mam za słodką krew, a ja go zaatakowałem. Prawie go zabiłem, ale przerwał nam Hoseok, mówiąc, że jestem demonem. Miałem rogi, powiedzieli mi, że to tylko dlatego mnie kochasz, bo podświadomie jesteś do tego zmuszany, do tego by kochać istotę wyżej postawioną... To kłamstwo Jungkookie, prawda?

Chłopak stał chwile bez słowa. Kalkulował wszystkie informacje, po czym przytulił mnie do siebie.

— Tak, oczywiście, że to zwykłe kłamstwo. Nie kocham cię ze względu na to czym albo kim jesteś. Kocham cię za to, że jesteś, za twój charakter, za twoją sztukę bycia, za to, że ty też mnie kochasz takiego jakim jestem... Kocham cię dosłownie za wszystko, a nie dlatego, że coś mi każe cie kochać. To jest moja własna, nie przymuszona wola i nic i nikt tego nie zmieni. KOCHAM CIE JIMIN.

You won't run away || Jikook / Kookmin || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz