11

157 8 3
                                    

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. W drzwiach stał Harry. Minęły trzy dni od naszej ostatniej rozmowy.
- C-co tu robisz?- spytałam.
- Mam ci coś do powiedzenia ale to nie jest rozmowa na telefon...
- A... No dobra to chodź.
Usiedliśmy na moim łóżku. Harry wziął głęboki wdech.
- Jedziemy w trasę.- powiedział strasznie szybko.
- C-co?- spytałam lekko załamana.
- No tak... Jedziemy w trasę.
- To... Super.
- Meg, spójrz na mnie.
Spojrzałam Harremu w oczy.
- Nie będziemy się widzieć przez cztery miesiące...
- Nie jestem głupia wiem o tym. Ja... Chcę żebyś był szczęśliwy, ale jak pojedziesz w trasę z taką nogą?
- Już jest ok.
- Przecież lekarze mówili że musisz odpoczywać.
- Megan już jest ok!
- Okej, okej... Po prostu się martwię. Nie chcę żebyś znalazł sobie kogoś innego...
- Żartujesz?
- Nie wiem.
- Megan przestań proszę cię. Nie znajdę sobie nikogo innego.
Uśmiechnęłam się blado. Jakoś nie za bardzo mu wierzyłam.
- K-kiedy jedziecie?- spytałam czując gulę w gardle.
- Zaraz... Dlatego przyszedłem się pożegnać.
Przytuliłam Harrego bez słowa. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach.
- Boże Meg nie płacz bo ja się zaraz rozpłaczę!
Roześmiałam się przez łzy.
- Po prostu nie mogę sobie wyobrazić że nie będę cię widzieć przez cztery miesiące.
- No wiem... Jezu muszę iść.
Pocałowałam Harrego na pożegnanie i wyszedł. Kiedy tylko wyszedł, zaczęłam płakać. Przyszedł do mnie Marcus z chipsami. Boże jak ja się cieszę że mam takiego brata.
Zaczęliśmy oglądać na laptopie jakiś film.
To była komedia więc płakaliśmy ze śmiechu.
Niecałe cztery miesiące później.
Niedługo trasa się kończyła. Już nie mogłam dłużej usiedzieć w miejscu. Chciałam się już zobaczyć z Harrym...
Leżałam na łóżku kiedy nagle Marcus wszedł do pokoju.
- Zgadnij kto dzisiaj jedzie na koncert One Direction w Melbourne!
- Skąd mam wiedzieć??
- NO TY IDIOTKO!!
- CO!???
Wstałam gwałtownie z łóżka.
- ŻARTUJESZ??
- Nie.
- O MÓJ BOŻE !!!
Rzuciłam się Marcusowi na szyję.
- DZIĘKUJE!! Ale... Zaraz przecież... Melbourne jest cztery godziny jazdy z Miami.
- WIĘC WSIADAMY JUŻ W SAMOCHÓD I JEDZIEMY.
Szybko wpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wsiedliśmy do samochodu. Marcus włączył playlistę One Direction na cały samochód i wrzeszczeliśmy do ich piosenek.
Droga zleciała o dziwo bardzo szybko. Dojechaliśmy dwadzieścia minut przed koncertem.
Marcus nie mógł ze mną iść na koncert ale umówił się z przyjaciółką która mieszkała w Melbourne więc miał co robić.
Dostałam plakietkę żebym mogła wejść na backstage. Niestety nie udało mi się spotkać Harrego przed koncertem.
No trudno zrobię mu niespodziankę po koncercie.
Koncert był przepiękny. Pod koniec, chłopaki zapadli się pod scenę. Szybko przemknęli do garderoby więc nie spotkałam ich na korytarzu.
Już miałam wejść do garderoby kiedy zobaczyłam trochę dalej w korytarzu Harrego z... Kendall Jenner jego byłą...
Kiedy mnie zobaczyła, wzięła dłoń Harrego w swoją. Zaniemówiłam. Harry zabrał swoją dłoń i obrócił się. Kiedy mnie zauważył już zaczął do mnie biec.
Łzy pociekły po moich policzkach.
- Jak mogłeś!??? Miałam rację!! Widzisz!??
- Co... Ale nie!! Megan to nie tak!!
Nic już nie słyszałam bo wybiegłam z budynku. Miałam się spotkać z Marcusem o 23 a była dopiero 21:30...
POV HARRY'EGO
Niespodziewanie Kendall złapała moją dłoń. Szybko ją zabrałem. Wtedy zobaczyłem Megan. Byłem w szoku. Zauważyłem że widziała co zrobiła ta pieprzona Kendall. Zaczęła biec na zewnątrz.
- No, przynajmniej jej pokazałam kto powinien z tobą być.
Stanąłem. Gwałtownie się odwróciłem.
- Ty suko!! Jak mogłaś!?? To że jesteś jakąś daleką krewną mojej stylistki to nie znaczy że możesz robić co chcesz !!! Spierdalaj z mojego życia raz na zawsze!!!

Sunset 1 [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz