38

71 3 0
                                    

Usłyszałam syreny, a dziesięć minut później dobijanie się do drzwi piwnicy w której byłam uwięziona.
Przestraszyłam się że ktoś mi coś zrobi. Bałam się już wszystkiego po tym, jak zaczęłam wrzeszczeć i jeden z porywaczy przyszedł i mnie pobił żebym się uciszyła. Nadal miałam dużego siniaka na policzku.
Prawie też nie spałam z przerażenia przez te trzy dni.
Drzwi do piwnicy gwałtownie się otworzyły. Skuliłam się pod ścianą. Wbiegli do środka policjanci który mocno wyciągnęli mnie trzęsącą się z piwnicy.
Na dworze, stał Harry. Miał czerwone oczy. Cała się trzęsłam. Chętnie bym do niego podbiegła, ale moje wychudzone nogi były innego zdania.
Harry podbiegł do mnie przytulając mnie. Odetchnęłam ciężko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem!
Nie dałam rady się uśmiechnąć.
Pojechaliśmy do domu. Padłam na łóżko i po chwili zasnęłam.
Rano, obudziłam się o 8. Harry już nie spał. Leżał obok mnie z otwartymi oczami.
- Hej...-powiedziałam.
- O już wstałaś...
Westchnęłam.
- Idę coś zjeść.-powiedziałam drżącym głosem.
Wstałam z łóżka, i drżącym krokiem zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i herbatę. Harry w międzyczasie też przyszedł do kuchni i zjadł śniadanie. Usiadłam z herbatą na kanapie w oszklonym salonie, i patrzyłam w ogromne okno.
- Dobrze się czujesz?-spytał Harry wchodząc do pokoju.
- Mhm...Po prostu jestem w szoku...-odpowiedziałam.
- Wiem... Zresztą ja też jestem w szoku. - powiedział Harry siadając obok mnie i obejmując mnie.
Zadzwonił mój telefon. Dzwonił numer nieznany. Odebrałam.
- Halo?
- Halo, Megan Collins?
- Tak... Tak, to ja. O co chodzi?
- Jestem twoją biologiczną matką. Wiem jak to brzmi, ale musisz mi uwierzyć.
Przełączyłam na głośnomówiący.
- M-moją matką?
- Tak, ale posłuchaj. Twój biologiczny ojciec, próbuje dorwać się do twojej bransoletki ze złota którą ci dałam zanim oddałam cię do adopcji i do ciebie, ponieważ cię od niego zabrałam.
Chce ci zrobić krzywdę. Pilnuj się. Proszę...
Moja „matka" się rozłączyła.
Nie wiedziałam co zrobić. Byłam przerażona. Dopiero co zakończył się mój koszmar z tamtymi rodzicami. A teraz zaczyna się nowy koszmar... Świetnie.
Zaczęłam się lekko trząść.
- Nie pozwolę żeby ktokolwiek zrobił ci krzywdę.
- Mhm...
Nie do końca mu uwierzyłam bo przecież ma różne koncerty i wywiady a ja i tak będę musiała wychodzić czasem z domu...
- Hej, Meg spójrz na mnie.-powiedział Harry.
Spojrzałam Harremu w oczy.
- Nic ci się nie stanie. Nic. Jasne?
- Tak...
Odwróciłam wzrok. Zeszłam z kanapy i poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. Coś było ze mną nie tak.
Nawet nie zasnęłam. Tylko leżałam i oddychałam ciężko. Harry nie przychodził. Może to i lepiej...
Brakuje mi Miami. Tutaj jest cudownie, ale cały czas czuję w sobie niepokój. Niepokoj związany z moją biologiczną matką. Gdybyśmy się tu nie przeprowadzili, to wszystko było by w porządku...
Kilka dni później
Starałam się nie wychodzić z domu, jednak wcale nie sprawiało mi to przyjemności...
Zdecydowałam że nie mogę żyć w niepokoju. Postanowiłam wrócić do Miami. Harry był na wywiadzie. Wzięłam walizkę i spakowałam się.
Usiadłam na kanapie w salonie i westchnęłam. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Do mieszkania wszedł Harry.
- Hej już jestem.
- Hej.-odpowiedziałam.
- Harry... Muszę ci o czymś powiedzieć...
Harry usiadł obok mnie. Łzy powoli zaczynały mi się zbierać w oczach.
- Czy ty płaczesz?
Otarłam szybko łzy. Zebrałam się w sobie i powiedziałam.
- Wracam do Miami. Mam już bilety na samolot...
Teraz już płakałam.
- Nie bądź na mnie wściekły ja po prostu cały czas żyję w niepokoju... Znienawidzisz mnie za to. Jestem idiotką!-krzyknęłam i wyszłam z salonu i poszłam do oszklonego pokoju.
Skuliłam się na kanapie i zaczęłam płakać.
Po chwili przyszedł do mnie Harry.
Usiadł obok mnie i mnie przytulił.
- Wiesz że nadal cię kocham?-spytał.
- Po tym co ci powiedziałam?-spytałam przez łzy.
- Nawet po tym. Rozumiem że chcesz wyjechać do Miami... Jakoś to przetrawię. O której masz samolot?
- 16. Musimy wyjechać za pół godziny. Tylko jest problem. Nie wiem jak bez ciebie przeżyję lot...
- Ty sobie nie poradzisz? Nie żartuj. Będzie dobrze.- odpowiedział Harry.

Sunset 1 [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz