- Prosimy zapiąć pasy. Życzymy miłego lotu. - powiedział pilot samolotu.
Juz za parę godzin będę w zupełnie innym miejscu. Na lotnisku ma na mnie czekać jakiś ktoś, kto zaproponował mi pracę. Nie powiem, ale się cieszę.
Postanowiłam pójść spać, ponieważ wstałam bardzo wcześnie.
Obudziła mnie stewardessa, która powiadomiła mnie, że jesteśmy na miejscu. Byłam podekscytowana.
Wyszłam z samolotu i zaczęłam iść w wyznaczone miejsce. Po chwili ktoś do mnie podszedł.
- Ty jesteś Elisse? - zapytał.
Był to mężczyzna. Miał może z jakieś trzydzieści pięć lat.
- Tak, to ja. - powiedziałam.
- Jestem Mycroft Holmes. To ja proponowałem ci pracę. - powiedział i podał mi dłoń.
Uścisnęłam ją i się przedstawiłam.
- Elisse Morlier. Miło cię poznać Mycroft. - uśmiechnęłam się do niego.
Zauważyłam, że dziwnie na mnie patrzył, ale uznam, że tego nie widziałam.
- Chodź ze mną. Pojedziemy do mojego biura i wszystko Ci wyjasnię. - powiedział i zaczął ciągnąć mnie w stronę czarnego samochodu.
Kiedy byliśmy już w środku, zaczął mówić.
- Więc, przyjechałaś do Londynu... Wylali cię za łamanie prawa. Zgadza się? - zapytał.
- N-no... Tak. Zgadza się. - powiedziałam.
- Morderstwa, prędkość, narkotyki, bijatyki, przemoc, prawda? - powiedział znów.
- Masz zamiar wsadzić mnie za to za kratki? - zapytałam, kiedy zaczęliśmy wysiadać z samochodu.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Nie, nie. Coś ty. Nie mam zamiaru. Mój brat jest detektywem. Ma on wspólnika - doktora Watsona. Mówił, że przydałby mu się ktoś, kto umie pobić, zabić, czy coś zaplanować. Pomyślałem, że taka osoba jak ty, będzie idealna. Dowiedziałem się o tobie od twojego byłego szefa. Zaintrygowałaś mnie. Juz się domyślasz, jak wyglądałaby twoja praca? -zapytał.
Byliśmy już w biurze.
- Miałabym pomagać twojemu bratu. - powiedziałam. - ale co z domem? Ostatnio napisałam do takiej jednej pani...
- Do pani Hudson. Wiem. Mój brat Sherlock mieszka właśnie tam. -powiedział.
- Nieźle. - powiedziałam.
Porozmawialiśmy trochę. Mycroft dał mi jeszcze parę broni. Dobrze nam się rozmawiało. Udało mi się go parę razy rozśmieszyć.
Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać na Baker Street.
- Jak ci się tu podoba? - zapytał.
Po chwili zastanowienia, odpowiedziałam.
- W sumie jest ciekawie. Jak na razie znam tylko ciebie. Wydajesz się być bardzo sympatyczny. - powiedziałam.
Minęło paręnaście minut i byliśmy na miejscu. Pani Hudson jest bardzo kochana. Mycroft pomógł mi wnieść bagaże.
- Sherlocku! John! To nasza nowa współlokatorka! - krzyknęła pani Hudson.
Od razu przede mną stanęło dwóch mężczyzn.
- Cześć! John Watson. - powiedział blondyn i podał mi dłoń.
CZYTASZ
Między Parasolką, Napoleonem, Doktorem, a Socjopatą// Sherlock Holmes
FanfictionCo, jeśli dość groźna kobieta znajdzie się wśród Napoleona Zbrodni, Wielkiego Socjopaty, Miłośnika Parasolek oraz byłym Doktorkiem? Zdecydowanie będzie to mieszanka wybuchowa. Zapraszam do przeczytania!