Sherlock:
Siedziałem w gabinecie brata wraz z Gregorym. Wszyscy zastanawialiśmy się, co możemy zrobić.
- Możemy spróbować namierzyć jej telefon. W końcu chyba się z nim nie rozstaje. - powiedział Gerwazy.
- Jej telefon zapewne jest zastrzeżony i to bardzo! Przecież jest informatykiem i pracowała praktycznie dla FBI. Myśl trochę Grindelwald! - wykrzyczałem.
- Greg, Sherlocku. A tak dla jasności, to założyłem Elisse pluskwę śledzącą w telefonie, kiedy nie patrzyła. - powiedział lekko zawstydzony Mycroft.
- No proszę, proszę. Po co ci taka pluskwa? - zapytałem. - I to na dodatek w jej telefonie?
- Praktycznie każdy z was ją ma! - powiedział zbulwersowany, a ja aż zastygłem.
- Że co? - zapytałem.
- Nie ważne! Namierzamy Lissie, czy nie?! - zapytał.
Po chwili zaczęliśmy nasze poszukiwania. Kilku zaufanych ludzi i Mycroft namierzali jej telefon, a ja z Gregorym opracowywaliśmy jakikolwiek plan działania.
- Jeśli ją znajdziemy, to idziemy tam my, parę radiowozów i dobrze by było, gdyby Mycroft załatwił jakichś ludzi - powiedział Gregory.
- Da się załatwić, ty, ja, Mycroft, jego zaufani ludzie, z pięć radiowozów policyjnych i może jakiś oddział wojskowy? - zapytałem.
- Aż tyle? - zapytał.
- W końcu Lissie mógł porwać jakiś ktoś o wiele bardziej wyszkolony od nas. Dobra, powiadom policję, a ja się zajmę małą grupką wojska. Tylko szybko, bo nie mam zamiaru dedukować kto ją zabił! - wykrzyczałem.
Po piętnastu minutach odezwał się jeden z ludzi Mycrofta.
- Mamy ją!
- Pokaż - Mycroft prześledził lokalizację. - Przecież to jest budynek na jakimś pustkowiu totalnym!
- Idziemy! Podajcie reszcie lokalizację. - wykrzyczałem i takim sposobem zaczęliśmy się zbierać.
Elisse:
Leżałam na jakimś starym łóżku szpitalnym. Pokój był obskurny.
Rozejrzałam się i nie dostrzegłam nic, oprócz drzwi i małej szafki obok łóżka. Drzwi niestety były zamknięte i nie miały żadnego okienka.
Przeszukałam ją z nadzieją, że znajdę cokolwiek, czym mogę się bronić, ale niestety nic takiego nie było. Zabrali mi telefon, portfel oraz klucze...
Szlag.
Myśl Elisse, czym możesz się obronić. Łóżko wygląda na bardzo stare, więc odłamek metalowej ramy może posłużyć jako potencjalna broń.
Spróbowałam oderwać trochę ramy od łóżka i choć nie było to łatwe, to dałam radę.
Na początek spróbowałam wyważyć drzwi, albo wyryć dziurę, ale niestety zardzewiały kawałek ramy nie wytrzymywał i się wyginał. Usiadłam bezsilnie. Po chwili usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.
Szybko czmychnęłam pod drzwi, tak aby mnie nikt nie zauważył.
Drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł dość tęgi mężczyzna. Zaatakowałam go moim kawałkiem łóżka, ale niestety nie dało to za wielkich rezultatów.
Koniec końców udało mi się go obezwładnić. A raczej sam się obezwładnił, bo uderzył głową o ścianę i zemdlał.
Wyszłam z tego pokoju i ujrzałam korytarz. Ruszyłam w lewo z nadzieją, że znajdę wyjście.
Na moje nieszczęście, wpadłam na jakąś kobietę, która zaczęła mierzyć we mnie z pistoletu.
- Witaj Elisse, zapewne zastanawiasz się, po co cię porwałam. Otóż Sherlock to moja pasja. Mój mentor i przyszły mąż. Bardzo, ale to bardzo mnie irytuje to, że w jego pobliżu jest inna kobieta. Dlatego cię zabiję.
- Ale przecież ja z nim nie jestem, więc możesz go sobie brać. - powiedziałam.
- To nic nie zmienia. Ostatnie życzenie? - zapytała.
- W sumie to tak. Zgiń w piekle. - powiedziałam i rzuciłam się na nią.
Starałam się wyrwać jej broń, ale babka wie co robi. Nagle usłyszałam dwa strzały. Jeden z jej pistoletu, a drugi nie wiadomo skąd.
Poczułam jedynie okropny, przeszywający ból w okolicy obojczyka.
- Elisse! - wykrzyczał ktoś znajomy.
Ujrzałam Sherlocka, Grega, Mycrofta, Andersona, a nawet Moriarty'ego. Zaczęło mi się robić słabo. Zrozumiałam, że jeden z policjantów strzelił do tej kobiety, a ona do mnie.
Wszystko zaczęło się robić niewyraźne.
CZYTASZ
Między Parasolką, Napoleonem, Doktorem, a Socjopatą// Sherlock Holmes
Fiksi PenggemarCo, jeśli dość groźna kobieta znajdzie się wśród Napoleona Zbrodni, Wielkiego Socjopaty, Miłośnika Parasolek oraz byłym Doktorkiem? Zdecydowanie będzie to mieszanka wybuchowa. Zapraszam do przeczytania!