- Sherlock? -zapytałam.Spojrzał na mnie.
- O co chodzi? - zapytał.
Spojrzałam na niego i przekręciłam glowę.
- Idę do Mycrofta. Jak coś to dzwoń. - powiedziałam.
On zdziwiony złapał mnie za rękę.
- Jak to do Mycrofta? Po co? - zapytał.
- Oj Sherly... Wrócę. Nie bój się. - powiedziałam i go przytulilam.
Odziwo również mnie przytulił i to dość mocno. Dziwne...
- Nie martwię się. Możesz iść, tylko... Uważaj na siebie. - powiedział i mnie puścił.
Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam iść na piechotę w stronę miejsca, w którym się umówiłam z Mycroftem.
Zaczęłam nucić piosenkę, którą usłyszałam w radiu.
- Staiyn alive, stayin alive...
Kiedy byłam w połowie drogi ktoś nagle złapał mnie za rekę. Był to jakiś tęgi facet.
- Witaj ślicznitko. Co tutaj robisz? - zapytał oblizujac się
Przyszpilił mnie do ściany.
- A co cię to obchodzi obleśny ogrze. - powiedziałam.
Wkurzył się...
- Ty mała suko!
Chciał mnie uderzyć, ale byłam pierwsza. Kopnęłam go w kolano, wykręciłam rękę i powaliłam na podłogę. Po chwili kopnelam go tam, gdzie powinno boleć go najbardziej.
Po chwili otrzepałam się i zaczęłam iść dalej.
Irytujący z niego człowiek.
Po parunastu minutach dotarłam do mostu, na którym chciał się spotkać Mycroft.
Stał kolo poręczy.
- Witaj Mikey. - powiedziałam i go przytulilam.
Lubię przytulać.
Po chwili również mnie przytulił.
- Witaj Lisse. Jak się czujesz? - zapytał.
Spojrzałam na niego.
- Całkiem dobrze. Zaprzyjaźniam się z twoim bratem. A ty jak się czujesz i po co ci ta parasolka? - zapytałam.
- Cóż, również dobrze się czuje, a parasolka... Tak po prostu. - powiedział.
- Rozumiem.
Po chwili ktoś do mnie zadzwonił. Był to Sherlock.
- Chodź do laboratorium - powiedział.
-Ale po co? - zapytałam.
- Chodź.
- No dobra! Przyjdę. - powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Mój brat Cię woła. Podwioze cię Lissie. - powiedział, a ja bez słowa po prostu wsiadłam za nim do samochodu.
Kiedy byliśmy pod laboratorium, uśmiechnęłam się do niego, a on... Odwzajemnił.
- Do zobaczenia! - powiedziałam i ruszyłam w stronę laboratorium.
Otworzyłam drzwi i zapewne wyladowałabym na podłodze, gdyby ktoś mnie nie złapał i nie przyciągnął do siebie.
Oszołomiona złapałam się owej osoby.
- Lecisz na mnie - powiedział rozbawiony.
Wszędzie poznam ten delikatny głos. Jim...
Stanęłam na równe nogi.
- Ta, chciałbyś. Dzięki za złapanie. - powiedziałam i go wyminełam.
Zdążyłam usłyszeć ciche "chciałbym".
Podeszłam do Sherlocka, który jak na zawołanie. Zaczął sprawdzać czy nic mi się nie stało i czy jestem cała.
- Ty żyjesz. - powiedział.
Zdziwiona zapytalam.
- A dlaczego niby miałabym nie?
- Dostałem tajemniczy telefon. Mówił, że Cię zabije, za to ze zabiłaś jego syna. - powiedział wystraszony.
- Kto mowił? - zapytałam.
- Przedstawił się jako Seamus. - powiedział, aż nawet Jim się zainteresował.
Po chwili zaczęłam się śmiać. Oboje na mnie spojrzeli. Sherlock jak na wariatkę, natomiast Jim z jakąś satysfakcją.
- No i z czego się śmiejesz? - zapytał zirytowany Sher.
- Ten debil mi nic nie zrobi! Nawet nie potrafi pokroić pomidora, a co dopiero mnie! W dodatku nigdy nie trzymał broni! Hahaha - zaczęłam znów się śmiać, a Sherlock po chwili namysłu również zaczął.
- Dobra stop - powiedział. - Jestem blisko rozwiązania sprawy.
Zerknełam to na niego, to na Jima.
- A Jim ci pomaga? - zapytałam z sarkazmem.
Sherlock nic nie powiedział.
- No nieźle. Sherim, albo Jimlock. Tak! SHERIM SHERIM LADY! GOING TO... - chciałam dokończyć, ale ktoś uderzył mnie w głowę.
To był Sherlock...
- Idioto! Ja tu daje prywatny koncert, a ty mnie bijesz... Ale serio, nie radzę Ci mnie bić, czy nawet próbować, bo nie chce ci nic zrobić. - powiedziałam.
Sherly uśmiechnął się łobuzersko.
- A niby co ty mi możesz zrobić? - zapytał.
- Wiele...
Jak na zawołanie Sherlock chciał się na mnie rzucić z pięściami. Zauważyłam, że Jim ruszał, aby mi pomóc, ale nie spodziewał się tego, że wykręcę rekę Holmesa i jego głowę przyszpilę do stołu.
- Zwracam honor. Będziesz bardzo potrzebna. - powiedział Sherly.
Uśmiechnęłam się triumfalnie
- Wiem, wiem... Jimmy, dzięki za chęci. - powiedziałam i puściłam mu oczko.
Kiedy Sherlock stał juz normalnie oznajmił, że sprawa rozwiązana i ze idzie obejrzeć serial.
CZYTASZ
Między Parasolką, Napoleonem, Doktorem, a Socjopatą// Sherlock Holmes
Fiksi PenggemarCo, jeśli dość groźna kobieta znajdzie się wśród Napoleona Zbrodni, Wielkiego Socjopaty, Miłośnika Parasolek oraz byłym Doktorkiem? Zdecydowanie będzie to mieszanka wybuchowa. Zapraszam do przeczytania!