ᴘʀᴏʟᴏɢᴜᴇ

366 32 0
                                    

Dwudziestolatek biegł przez zakamarki Seulu, uciekając przed pościgiem, który gonił go już od jakiś dobrych piętnastu minut. Starał się go zgubić, co nie było zbyt proste, ponieważ nigdzie nie było miejsca, gdzie mógłby się bez problemu schować i przeczekać tę nieprzyjemną sytuację. Na jego nieszczęście musiał biec ludzkim tempem, ponieważ był środek dnia (słońce nie robiło mu krzywdy). Starał się omijać ludzi, którzy co jakiś czas się zjawiali, ale w końcu popełnił błąd, wpadając na jakiegoś wyższego mężczyznę lądując tyłkiem na ziemi. Spojrzał lekko przerażony na wyższego mężczyznę, przełykając głośno ślinę. Wiedział, że to nie był człowiek, przecież też potrafił rozróżniać zapachy, mimo że trochę słabiej niż wilkołaki. Odsunął się od nieznajomego, dalej siedząc na ziemi.

Wyższy od razu rozpoznał jednego ze swoich wrogów, co wcale mu się nie spodobało. Zmarszczył swe brwi, odrobinę się nad nim pochylając i całkiem głośno wciągając powietrze przez nos, zaraz potem je wypuszczając.

– Proszę, nie zabijaj! – Krzyknął trochę za głośno niż powinien, przez co parę osób zwróciło na niego uwagę, ale zignorowali to stwierdzając że dwudziestolatek przesadza.

– Zamknij się. Dlaczego miałbym cię nie zabijać? – Syknął cicho, kątem oka spoglądając na ludzi, którzy najwyraźniej się nimi nie przejęli. Chłopak prawdopodobnie był okropnie przerażony, co potwierdził jego krzyk, który niesamowicie zirytował starszego.

Niższy rozejrzał się dookoła i podniósł się z ziemi, co nie było łatwe, ponieważ jego całe ciało zaczęło drżeć ze strachu. Wilkołak, widząc, iż ten wstaje chciał go przed tym powstrzymać, czego niestety nie zdążył zrobić.

– Zrobiłbyś to przy tylu świadkach? – Zapytał, spoglądając prosto w oczy wyższego, co nie było dobrym pomysłem, więc od razu odwrócił od niego wzrok. Usłyszał za sobą warknięcia, które należały do "osób" przed którymi jeszcze przed chwilą uciekał.

Młodszy nawiązał z nim kontakt wzrokowy, który w przeciągu sekundy urwał, zapewne bojąc się, że wilkołak zauważy strach kryjący się w jego oczach.
– Przecież wystarczyłoby, żebym zabrał Cię ze sobą w jakąś mniej zatłoczoną uliczkę. – Prychnął, po chwili zdając sobie sprawę z tego, iż jego stado jest coraz bliżej.

Dwudziestolatek westchnął, a jego dolna warga zaczęła niespokojnie drżeć. Cofnął się kilka kroków w tył i ponownie zaczął się rozglądać, szukając odpowiedniej drogi ucieczki.
– Najpierw musiałbyś mnie złapać, co teraz jest dla Ciebie o wiele łatwiejsze, gdyż nie mam jak uciec. – Odparł, słysząc jak z każdej strony zbierają się jego wrogowie. Gdyby nie ludzie, mógłby uciec swoim "naturalnym" tempem, czego niestety nie może zrobić, ponieważ z pewnością przyciągnąłby ich uwagę.

– Myślałem, że jesteście w stanie zrobić wszystko, żeby uniknąć śmierci. – Zaśmiał się ironicznie, po chwili spoglądając na niego z góry. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż za chwilę przybędą tu jego spragnieni krwi kompani, którzy, długo nad tym nie myśląc, zaciągną gdzieś wampira, aby potem brutalnie się go pozbyć. Nie lubił oglądać brutalnych scen, dlatego najlepiej dla niego byłoby, gdyby w miarę szybko się stąd ulotnił, albo spróbował w jakiś sposób uchronić swego wroga od śmierci, co przecież nie było w jego stylu. Nie wiedział jednak na co powinien się zdecydować, a czasu miał naprawdę mało.

– Gdyby tak było, myślisz że zostałbym sam? – Jimin przewrócił oczami, przeczesując niesforne różowe kosmyki włosów, które opadły na jego oczy. Zdawał sobie sprawę, że czasu jest co raz mniej, ale naprawdę nie miał pojęcia co powinien zrobić. Z jednej strony mógłby bez problemu uciec, ale przyciągnąłby tym uwagę do swojej osoby, a z drugiej mógłby po prostu poczekać na śmierć, chociaż do grobu nie było mu spieszno. Zaśmiał się nerwowo ze swojej bezsilności i po prostu spuścił głowę w dół.
– Dasz mi odejść? – Wyszeptał, nawet nie wiedząc czy jego "towarzysz" to usłyszał.

Jego szept dotarł do uszu brązowowłosego, który ponownie prychnął, kręcąc swoją głową z niedowierzaniem. Zastanawiał się, jak on w ogóle śmiał zapytać się go o coś takiego, wiedząc, iż wilkołak jest od niego o wiele silniejszy. Powinien go błagać o wybaczenie za zakłócenie spokoju oraz o to, aby puścił go wolno, a to, co zrobił było po prostu niedopuszczalne. Taehyung wyciągnął swoją rękę w jego stronę, zaraz potem łapiąc go za jego różowawe włosy i ciągnąc za nie do góry. Zmusił go tym samym do podniesienia swojej głowy, co zapewne musiało go trochę boleć.
– Idź. Tylko szybko. – Warknął, spoglądając prosto w jego oczy, po czym puścił go, odsuwając się odrobinę do tyłu.

Niższy odetchnął z ulgą, szybko wymijając wilkołaka i podziękował mu, po chwili znikając z jego oczu. W jego głowie plątało się wiele pytań, na które nie znał odpowiedzi, co tylko go trochę przygnębiło. Przecież byli swoimi wrogami, prawda? Więc jak to możliwe, że dał mu odejść? Wilkołak mógłby go bez problemu gdzieś zaciągnąć i zabić, co pewnie byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale tego nie zrobił. Oczywiście różowowłosy był wdzięczny wilkołakowi, którego nawet nie znał, ale nie widział w tym żadnego sensu. Jego dłonie dalej trochę drżały ze strachu, ale postanowił zignorować ten fakt i uciekł do swojego mieszkania. Zamknął drzwi na klucz i położył się na kanapie, dalej nie mogąc znaleźć odpowiedzi na męczące go pytania. Jeszcze bardziej przygnębił go fakt, że następnym razem może nie mieć tyle szczęścia co dzisiaj.

ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴWhere stories live. Discover now