– Chyba lepiej będzie, jeśli Cię tam zaniosę. – Stwierdził, spoglądając prosto w jego oczy, które nawet teraz pomimo swojej nienaturalnej barwy wydawały mu się być piękne (ale też przerażające, przez kolor, jaki przybierały). Był pewien, iż ten nie będzie w stanie przejść całej tej drogi, która mimo wszystko była naprawdę krótka. Dodatkowo na razie nie wyczuwał zapachu któregoś z członków swojego stada, dlatego nie musiałby się bać, że ktoś ich zauważy. Miał dużo siły, więc bez problemu przebiegłby z nim tę trasę, po niecałych trzech minutach znajdując się już w jego mieszkaniu.
– Mogę...? – Spytał niepewnie, schylając się na tyle, aby dorównać mu wzrostem.Wampir przytaknął powoli głową, dając mu znak, że pozwala mu na cokolwiek na co ma ochotę. Może nie powinien się zgadzać, bo w końcu jaką miał pewność, że ten go po prostu nie zabije? Zacisnął swoje oczy, by nikt nie zauważył jego nienaturalnego koloru, którego w jakimś stopniu nienawidził. Parkowi nie podobało się to, że został zamieniony w wampira, ale tak naprawdę to nie była niczyja wina. Po prostu tak się stało, a on nie miał na to wpływu. Został zamieniony w "potwora", ponieważ ktoś stwierdził, że to jedyny sposób aby uratować jego życie około sto lat temu. Na początku był tym podekscytowany, ale po kilku latach stwierdził, że to jest jak kara. Nie mógł z nikim się zaprzyjaźnić, ani znaleźć miłości, ponieważ ta osoba mogłaby zginąć, a on nie. Owszem, mógł znaleźć sobie kogoś wśród wampirów, ale z tych wszystkich które znał, nie były w jego typie. No, a teraz został jedynym wampirem w mieście, przez co znalezienie partnera było wręcz rzeczą niemożliwą. I gdyby Kim okazał się również być wampirem, mógłby zakochać się w nim bez pamięci (co powoli zaczynało być prawdą), ale nim nie jest, a różowowłosy nie byłby w stanie znieść jego straty.
Taehyung, zaraz po tym, jak różowowłosy pozwolił mu na podniesienie go, schylił się jeszcze bardziej, jedną rękę kładąc na jego plecach, a drugą przekładając pod jego nogami, delikatnie ściskając jedno z jego ud. Miał nadzieję, iż tym gestem nie spowodował, że jego towarzysz poczuł się niekomfortowo, ale na razie nie miał zamiaru się go o to pytać. W końcu nie mieli zbyt dużo czasu, na dostanie się do mieszkania Jimina, w którym ten w końcu mógł się pożywić, odzyskując swoje siły. Przez swój dobry słuch był w stanie usłyszeć słowa dwóch starszych pań, którym wcale nie spodobało się to co zrobił, co wyraziły niezbyt kulturalnie zaczynając między sobą rozmawiać o mężczyznach. Prychnął cicho, przyciągając głowę Parka do swojego torsu i w tym samym momencie zaczynając biec tak szybko, jak tylko mógł, jakby bał się, że za chwilę młodszy może umrzeć (co w sumie mogłoby nastąpić). Był pewny, że wampir słyszał jego dosyć głośne bicie serca, które teraz całkowicie oszalało, czym starał się nie przejmować.
Jimin wtulił się w klatkę piersiową wilkołaka, nasłuchując jego głośnego bicia serca, które całkiem mu się spodobało. Nie wiedział czym było to spowodowane, ale odgłos jaki z siebie wydawał, w cale mu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Cieszył go fakt, iż to co się dzieje jest prawdą, a on może wsłuchiwać się w głośne bicie jego serca, które brzmiało jak muzyka dla jego uszu. Dzięki temu, na chwilę zapomniał o cierpieniu, które naprawdę zaczynało się robić irytujące. Jak on mógł dopuścić się do takiego stanu, że za chwilę mógłby po prostu zakończyć swój żywot? Po niecałych trzech minutach, dotarli przed budynek wieżowca w którym wampir mieszkał.
– Drugie piętro, mieszkanie numer dziewięć. – Powiedział bardzo cichutko, nie dając rady by wypowiedzieć te słowa głośniej. Wiedział, że wilkołak będzie w stanie go usłyszeć, przez swój dobry słuch, co go troszkę uspokoiło. W swoich myślach ponownie zaczął się karcić, tym razem za to, że dopuścił się do takiego stanu, że dosłownie za kilka sekund mógłby skonać w ramionach brązowowłosego.Tae skinął głową, czego jego towarzysz nie mógł w tym momencie zobaczyć przez pozycję, w jakiej się znajdował, na co teraz nie zwrócił uwagi. Z ogromną prędkością zaczął wbiegać po schodach, modląc się w duchu, aby przez przypadek nie potknął się o któryś stopień, co mogłoby się źle zakończyć. Nie tylko zraniłby siebie, ale również wampira, któremu jedynie by to zaszkodziło (dodatkowo jeszcze bardziej niż jemu). Czuł jak jego wróg przez cały czas wtula się w niego prawdopodobnie w jego ramionach czując się w miarę bezpiecznie. W budynku było trochę cieplej niż na zewnątrz, co nie poprawiło humoru wilkołakowi, który zdążył odrobinę się spocić przez swój szybki bieg. Teraz zapach, jaki wydzielał był jeszcze bardziej intensywny, czego on sam nie potrafił odczuć. Kiedy wreszcie znalazł się przed odpowiednimi drzwiami, zatrzymał się, na razie nie puszczając Parka, jakby bał się, iż ten nie będzie potrafił ustać o własnych nogach. Bezmyślnie nacisnął na klamkę posługując się ręką, którą podtrzymywał jego uda, po czym zorientował się, iż drzwi muszą być zamknięte na klucz.
– Gdzie masz klucze? – Zapytał, dysząc głośno z wysiłku.Dwudziestolatek poczuł jak jego policzki zmieniają swoją barwę na nieco bardziej ciemniejszą.
– Um... T-Tylnia k-kieszeń... – Wyszeptał, jakby bojąc się, że ktokolwiek mógłby to usłyszeć, co było niemożliwe zwłaszcza, że nikogo tutaj nie było, a wampir wypowiedział swoje słowa praktycznie nie słyszalnie. Dziwił się, że ma jeszcze jakąś siłę by w ogóle myśleć, a co dopiero się odzywać. Może było to spowodowane lekką adrenaliną, przez bliskość wilkołaka, który cholera, nawet spocony bardzo dobrze pachniał.Wilkołak jęknął zrezygnowany, zbliżając go do siebie jeszcze bardziej i z trudem wyciągając jego klucze z tylnej kieszeni jego spodni. Aby to zrobić musiał oczywiście prze przypadek ułożyć dłoń na jednym z jego pośladków, co jego samego odrobinę zawstydziło (czym teraz nie mógł się przejmować). Prawie upuszczając niższego, który wcale nie był tak ciężki, jak Kim mógł się spodziewać, otworzył drzwi, potem szybko je za sobą zamykając, jednak nie na klucz, na co teraz nie miał czasu. Nie ściągnął nawet swych butów, od razu przechodząc do salonu, gdzie niedbale usadowił go na kanapie ,od razu spoglądając na jego wymęczoną twarz. Szybko odgarnął jego włosy do tyłu, zastanawiając się, czy ten w ogóle może jeszcze kontaktować.
– Co... powinienem teraz zrobić? – Spytał.Jimin spojrzał swoimi krwistymi oczami, prosto w te wilkołaka.
– Uklęknij, przede mną... – Wszeptał, mając nadzieję iż ten będzie w stanie go usłyszeć (co było bardzo prawdopodobne). Naprawdę nie chciał tego robić, ale zaczynało brakować czasu. Może gdyby nie był takim debilem, wcale by nie musiało dochodzić do takiej sytuacji? Owszem, Park był "debilem", ale on po prostu od kilku dni nie miał apetytu, co spowodowało taką sytuację. Nie miał pojęcia, że przez zaledwie kilka dni będzie aż tak bardzo przeżywał to, że nie zaspokoił swojego głodu.Taehyung posłuchał go, zaraz po tym klękając przed nim i odrobinę się nad nim pochylając. Czuł, że jego ręce zaczynają trząść się ze stresu, jaki w tym momencie odczuwał, nie wiedząc tak naprawdę, czy nic poważnego mu się nie stanie. Fakt, bał się tego, co za chwilę miało nastąpić, ale przecież teraz nie mógł się wycofać (w ogóle nie mógł się wycofać ze względu na stan Jimina). Nawiązał z nim kontakt wzrokowy, głośno przełykając ślinę, co zapewne usłyszał jego towarzysz, który znowu znajdował się dosyć blisko niego.
Dwudziestolatek ułożył dłoń na policzku Kima, lekko głaszcząc go po skórze.
– Przepraszam... – Nawiązał kontakt wzrokowy ze swoim towarzyszem, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ w jego oczach widział tę nutkę strachu. Swoimi ustami musnął jego policzek, by po chwili przenieść się na jego szyję. Nie chciał wbijać swoich kłów w tętnicę szyjną, więc zjechał swoimi ustami bardziej na jego ramię. Złapał wilkołaka za dłoń, splatając z nim palce i w tym samym momencie wgryzł się w miejsce, które wybrał jako najlepsze by nie zrobić brązowowłosemu krzywdy.Policzki brązowowłosego przybrały trochę ciemniejszy kolor, gdy tylko poczuł jego usta na swoim policzku, co naprawdę go zawstydziło. Poczuł, że jego serce zaczyna bić szybciej, a oddech przyspiesza, co było spowodowane nie tylko strachem, ale też tym, że Jimin ponownie wykonał ten jeden gest, który naprawdę mu się spodobał. Zaraz potem syknął cicho z bólu, jaki odczuł, kiedy ten wgryzł się w jego skórę, przez co ścisnął jego rękę trochę mocniej niż powinien, mimo wszystko nie robiąc mu tym krzywdy. Teraz strach nie był dla niego tak dobrze odczuwalny, ponieważ jego głowę zaprzątało dziwne, dotąd nieznajome dla niego uczucie. Swą drugą rękę nieświadomie ułożył na kolanie Parka, je również lekko ściskając, o czym w tym momencie nie myślał.
YOU ARE READING
ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴ
FanficGdzie Taehyung i Jimin są odmiennymi gatunkami, które powinny się nienawidzić. Lub Dwaj mężczyźni zakochują się w sobie, choć nie jest to zgodne z zasadami. - fluff - smut - angst - vampire¡au - werewolf¡au - enemies¡au - murders¡au - boyxboy ...