ᴀ ᴋɪss ᴏɴ ᴛʜᴇ ᴄʜᴇᴇᴋ

147 30 2
                                    

Przez chwilę Taehyung miał wrażenie, że wszystko wokół nich zniknęło, rozpływając się w mroku. Czas stanął, pozwalając im na swobodne wpatrywanie się w siebie, co oczywiście obaj zrobili. Kim poczuł się bezpiecznie i zarazem dziwnie, dlatego że w tym momencie nie postrzegał Jimina jako wroga.
– Zgłodniałem. – Mruknął, na chwilę odwracając od niego wzrok i przenosząc go na ramię wampira, jakby chciał za chwilę je ugryźć.

– W takim razie powinniśmy się zbierać. Ty wrócisz do swojego stada, a ja do domu. – Odparł, odsuwając się od Kima i w tym samym momencie podniósł się na nogi. Czuł się z tym wszystkim dziwnie, ponieważ nie często spotyka się osoby, które powinny się nienawidzić, a wyglądają jakby byli na jakiejś randce.
– Chyba, że chcesz iść do jakiegoś baru czy coś.

– Jest już trochę za późno, no i... nie wiem czy nie spotkalibyśmy tam moich znajomych. A oni raczej nie ucieszyliby się, gdyby mnie z Tobą zauważyli. – Stwierdził, również podnosząc się z ziemi. Odsunął się odrobinę od swojego towarzysza, by potem rozglądać się dookoła, jakby chciał upewnić się, że nikt ich nie widzi. Na szczęście, zdołał ujrzeć jedynie kilku zwykłych ludzi, których rozpoznał po zapachu.
– Gdyby nie to wszystko, poszedłbym z Tobą do takiej jednej miejscówki, no ale... sam wiesz.

– Mhm, wiem. – Przytaknął głową, uśmiechając się smutno. To nie tak, że był zły na brązowowłosego. Przecież nie miał do tego powodu, tylko przygnębiał go fakt, że może już nigdy więcej nie spotkać wilkołaka z którym tak miło spędził tych kilka krótkich chwil.
– Może jeszcze się kiedyś zobaczymy... Miło było Cię poznać, Taehyung. – Uśmiechnął się w jego stronę, by po chwili odwrócić się do niego tyłem i zacząć powoli iść w wybraną stronę. Tak naprawdę to nie miał ochoty zostawiać wilkołaka, ale również nie był na tyle śmiały by po prostu jeszcze chwilę z nim porozmawiać, albo przynajmniej zacząć się w niego wpatrywać, choć pewnie wyglądałoby to dziwnie.

Kiedy Kim spostrzegł, iż ten zaczyna się od niego oddalać, na początku nie zrobił nic. Po prostu przyglądał się jego plecom, zastanawiając się, co powinien zrobić, by zatrzymać go przy sobie. Wcale nie miał ochoty na kończenie ich rozmowy, chociaż nie wnosiła ona zbyt wiele do ich żyć. Nagle, jakby otrząsnął się z tego dziwnego stanu, zaczynając biec w stronę wampira, czym mógł go odrobinę przestraszyć (o czym w tamtym momencie nie pomyślał). Gdy wreszcie już go dogonił, chwycił jego nadgarstek, ściskając go lekko, by go zatrzymać.

Dwudziestolatek wzdrygnął się lekko, a po jego ciele przeszedł dziwnie przyjemny dreszcz, którego nie był w stanie opisać. Zatrzymał się, odwracając się w stronę wilkołaka, któremu już tak bardzo zaufał, że nie myślał o tym, że ten chce go po prostu zaatakować. Posłał mu delikatny uśmiech, mimo iż wcześniej jego mimika twarzy była lekko zaskoczona. Nie wiedział co mógłby z siebie wydusić, więc po prostu stał wpatrując się w oczy brązowowłosego, co z perspektywy trzeciej osoby mogłoby wyglądać dość dziwnie, ponieważ oni byli mężczyznami, a zachowywali się teraz jak zakochana para, która nie chce kończyć swojego spotkania.

– Ehh.. więc.. – Zaczął niepewnie, wolną ręką drapiąc się po karku, by załagodzić poddenerwowanie, jakie odczuwał. Nie wiedział dlaczego, ale nadal niezbyt mocno ściskał nadgarstek niższego, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak głupio musiało to wyglądać. Nie powinien był tego robić, ale po prostu nie mógł powstrzymać się przed dotknięciem bladej, delikatnej skóry młodszego, który wciąż się do niego uśmiechał. Na całe szczęście, nie dał rady dostrzec w jego oczach strachu, co oznaczało, iż ten chyba trochę za bardzo mu zaufał.
– Może lepiej będzie, jeśli Cię odprowadzę? Nie chcę, żeby coś Ci się stało, a o tej porze wielu z nas błąka się po ulicach Seulu. – Wydusił w końcu na jednym wdechu, licząc na to, iż wampir się zgodzi.

ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴWhere stories live. Discover now