Przez kilka następnych sekund, różowowłosy nie odrywał się od skóry wilkołaka, ale po chwili się opamiętał i zaprzestał swojej czynności. Strużka krwi spłynęła po kąciku jego ust, a kolor jego oczu przybrał naturalny odcień. On sam poczuł jak całe cierpienie jakoś magicznie z niego ulatuje. Nawiązał kontakt wzrokowy ze swoim wrogiem i oblizał usta, tym samym wycierając powstałą strużkę krwi. Jego policzki dalej były lekko zaróżowione, o czym on sam nie miał pojęcia. Westchnął cichutko, wstając z kanapy i przeszedł do kuchni, by wziąć jakiś papier. Wrócił do wilkołaka i przyłożył do jego rany kawałek materiału, by przestała krwawić.
– Wszystko w porządku? – Zapytał z wyczuwalną troską w swoim głosie, delikatnie odgarniając kosmyki włosów z czoła Taehyunga.Kiedy Jimin skończył już wysysać z niego krew, co wcale nie trwało długo (chociaż wilkołak czuł się, jakby minęła co najmniej godzina), Tae od razu powędrował wzrokiem do jego oczu, które odzyskały już swoją naturalną barwę, z czego naprawdę się cieszył. Zaraz potem na chwilę zjechał spojrzeniem na jego usta, które oblizał, aby pozbyć się strużki krwi należącej do starszego, czego Kim teraz pożałował. Myślał, że wybuchnie przez emocje, jakie zagotowały się w nim w tamtym momencie i w myślach dziękował Parkowi za to, że na krótką chwilę zostawił go samego. Jego głos już teraz był o wiele głośniejszy, co pocieszyło brązowowłosego chłopaka przede wszystkim cieszącego się tym, że dzięki niemu wampir odzyskał siły.
– Chyba tak. – Odparł, na początku spoglądając na jego rękę, w której trzymał kawałek papieru, jaki przykładał do swojej szyi, a potem w jego oczy.– Cieszy mnie to bardzo. – Wampir posłał mu delikatny uśmiech, na który tyle czekał. Musiał przyznać, że po raz kolejny zawdzięczał życie swemu wrogowi.
– To było bardzo głupie, wiesz? – Dodał, kręcąc lekko głową z dezaprobatą. Naprawdę uważał, że to nie był najlepszy pomysł, ale takim sposobem odzyskał choć jedną trzecią swojej siły. Nie chciał bardziej żywić się jego krwią, ponieważ mógłby mu wyrządzić jeszcze większą krzywdę niż teraz (czego tak naprawdę nie zrobił).– Wiem, ale przynajmniej dzięki temu żyjesz. – Powiedział, również się do niego uśmiechając, aby upewnić go, że naprawdę czuł się dobrze i nic mu się przez to nie stało. Dalej pozostawał w pozycji klęczącej, na razie nie mając zamiaru jej zmieniać (no chyba, że wampir go o to poprosi, to wtedy oczywiście wykona jego polecenie). Mimo że jeszcze tydzień wcześniej nie pomyślałby nawet o tym, iż zgodzi się oddać część swojej krwi swojemu "wrogowi", teraz wcale mu to nie przeszkadzało.
– Myślałem, że potrzebujesz więcej krwi, żeby się pożywić. – Mruknął pod nosem, chociaż wiedział, że Park na pewno to usłyszy.– Potrzebuję, ale to wystarczy mi na resztę dnia. Nie chciałem robić Ci krzywdy, więc... No wiesz, przerwałem to. – Zachichotał cicho, siadając na kanapie i przechylił głowę lekko w prawą stronę.
– Może usiądziesz na kanapie? Tak jakby jesteś gościem, więc nie wiem po co dalej siedzisz na podłodze. – Ponownie tego dnia pokręcił głową, mając delikatny uśmiech na ustach. Sam nie wiedział czemu, ale w tym momencie czuł się szczęśliwy i miał nadzieję, że będzie to trwać przez dłuższy czas.
– Jak trochę odpoczniesz to pójdziemy do szpitala, gdzie pracuję. Tam pokażę Ci wszystkie dowody i wyjaśnię to dokładnie co do tej pory wiem.– Oh, okej. – Mruknął, zgadzając się na jego propozycję dotyczącą odwiedzenia szpitala, po czym wstał z podłogi. Nie minęło kilka sekund, aby wylądował zaraz obok wampira, który wciąż się do niego uśmiechał. Najwyraźniej był teraz naprawdę szczęśliwy, co można było też powiedzieć o Tae, którego również rozpierała radość. Teraz był już pewny, że to nie Jimin pozbył się kilku wilkołaków, o co wcześniej naprawdę był w stanie go posądzić, przez co teraz czuł się winny. Znowu mu zaufał, tym razem mając jednak pewność, że ten nie skrzywdzi go, chyba że zaistnieje taka potrzeba (chociaż szczerze wątpił w to, iż kiedykolwiek rzuci się na Jimina, chcąc go zabić).
– Na pewno czujesz się już dobrze? – Zapytał odrobinę zaniepokojony.– Mhm. – Przytaknął głową, kładąc ją na ramieniu wilkołaka. Nie wiedział czy ten po prostu go nie odrzuci, ale nie przejmował się tym za bardzo, ciesząc się że jest tak blisko kogoś na kim mu zależy.
– Powinienś bardziej martwić się o siebie, a nie o mnie, Taehyungie. – Dodał, palcem wskazującym lekko drapiąc się w nos, przez co po chwili kichnął.– Dlaczego miałbym się o siebie martwić? – Spytał, nie za bardzo wiedząc, o co chodziło Jiminowi. W końcu nic mu się nie stało i na razie czuł się naprawdę dobrze (w dodatku był szczęśliwy przez radość, jaka wypełniała Parka). Oparł swój policzek o jego głowę, zaciągając się jego zapachem, który tym razem był o wiele mocniejszy niż poprzednio, co także go ucieszyło. Chciałby, aby ta chwila trwała po prostu wiecznie, ponieważ wszystko co teraz odczuwał wydawało mu się być tak wyjątkowe.
Jimin wtulił się w policzek starszego, jakby pokazując mu tym, że mu zaufał. Ułożył swoją dłoń na jego kolanie, lekko je ściskając.
– Nie czujesz się jakoś dziwnie? W sensie, że niedobrze? – Zapytał, ponownie z wyczuwalną troską w jego głosie. Naprawdę martwił się o wilkołaka, co nie powinno mieć miejsca. Nadal nie rozumiał dlaczego mu tak bardzo zaufał i dlaczego czuł się przy nim tak bardzo bezpiecznie. Może dlatego, że wilkołak był po prostu miły? A może dlatego, że Park zaczął żywić do niego jakieś większe uczucie niż przyjaźń?– Znaczy no.. Chyba wszystko jest okej... – Mruknął w odpowiedzi, przymykając swoje powieki i wtulając swój policzek w miękkie włosy swego wroga. Naprawdę nie pomyślałby, że może tak bardzo polubić kogoś, kogo powinien szczerze nienawidzić. Mała rana na jego ramieniu w postaci dwóch dziurek, jakie były pozostałością po kłach wampira, nadal odrobinę go szczypała, ale to chyba było normalne, jeśli chodziło o takie rzeczy. W końcu i tak Jimin nie wyssał z niego dużej ilości krwi, dlatego chyba nie musiał martwić się o swoje zdrowie.
YOU ARE READING
ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴ
ФанфикGdzie Taehyung i Jimin są odmiennymi gatunkami, które powinny się nienawidzić. Lub Dwaj mężczyźni zakochują się w sobie, choć nie jest to zgodne z zasadami. - fluff - smut - angst - vampire¡au - werewolf¡au - enemies¡au - murders¡au - boyxboy ...