ғʀᴀᴍᴇᴅ

148 27 3
                                    

Różowowłosy podniósł się do siadu, chowając swoją twarz w dłoniach. Czuł wielkie zażenowanie swoim zachowaniem, ale po chwili przemieniło się to w ogarniający go smutek, ponieważ nie miał pojęcia czy uda mu się spotkać ponownie tego pięknego wilkołaka, który sprawił, że choć na chwilę poczuł się w pełni szczęśliwy. To nie tak, że Jimin był nieszczęśliwą osobą, potrafił cieszyć się z życia, ale zawsze czegoś mu brakowało, by zapełnić pustkę, która znajdywała się w jego nie bijącym sercu. I znalazł. Znalazł Taehyunga, którego prawdopodobnie nie spotka przez dłuższy czas.

Dwudziestolatek dalej siedział na kanapie w salonie, wsłuchując się w ciszę, która znajdywała się w jego mieszkaniu. Coraz bardziej czuł ogarniający go smutek, co zaczęło go niemiłosiernie irytować. Przecież to niemożliwe, by w tak krótkim czasie przywiązał się wilkołaka, czyli swojego wroga. W jego głowie cały czas pojawiały się te miłe wspomnienia, kiedy dwójka mężczyzn spędziła ze sobą czas. Gdyby nie fakt, że to zostało im przerwane, prawdopodobnie mogliby spędzić ze sobą choć trochę więcej czasu, ale tak się niestety nie stało. Może to nawet i lepiej? Jimin mógłby mieć jeszcze większy problem z rozstaniem się z brązowowłosym, co już wcześniej sprawiło mu trudność.

Jimin dostał telefon od swojego przyjaciela iż ten potrzebuje pomocy w pracy, ponieważ nie mógł sobie poradzić ze stwierdzeniem zgonu jakiegoś człowieka. Zarzucił kaptur na swoją głowę i szybkim tempem udał się do pracy, omijając główne ulice Seulu, by tylko nie natknąć się na inne wilkołaki. Po kilku sekundach zjawił się w kostnicy, strasząc tym swojego przyjaciela.

– Przez Ciebie zejdę na zawał! – Burknął wyższy od niego mężczyzna o blond włosach.

– Przesadzasz, Jinnie. – Odparł wampir, uśmiechając się szeroko do swojego przyjaciela. Jin po chwili zaczął tłumaczyć różowołosemu co takiego jest niezwykłego w sprawie tego zgonu, a w międzyczasie dwudziestolatek ubrał się w strój roboczy. Okazało się, że nastolatek, który leżał teraz w kostnicy, był jedną z niewielu ofiar jakiegoś seryjnego mordercy, który pozbywa się ich krwi za pomocą czegoś w rodzaju strzykawek, które są trochę cieńsze niż kły wampira.

– Niepokoi mnie fakt, że to nie jest zwykły nastolatek. – Szepnął blondwłosy mężczyzna, unosząc wargi martwego nastolatka do góry, gdzie ukazały się charakterystyczne kły wilkołaka. Jimin szerzej otwarł swe oczy, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

– Powiedz mi... Czy wcześniejsze ofiary również były tym samym gatunkiem? – Zapytał, mając nadzieję, że to jest nieprawda, co niestety okazało się być prawdą.

W tym samym czasie Kim zatrzymał się, dysząc głośno przez zmęczenie, które aktualnie odczuwał. Za sobą usłyszał kroki, które również ustały, co oznaczało, że jego towarzysze zatrzymali się za nim, zapewne oczekując jakichkolwiek wyjaśnień, które już ułożył sobie w głowie.
– Spierdolił mi. – Warknął, odwracając się do nich przodem i spluwając śliną na chodnik. Na razie nie chciał patrzeć w ich oczy, bojąc się, że przez to wyczują kłamstwo, a to nie mogło się wydarzyć.

– Kiedyś uda nam się go złapać. – Stwierdził młodszy od niego mężczyzna, który po chwili do niego podszedł, potem delikatnie klepiąc go po ramieniu. Kim nie chciał, aby teraz ktokolwiek się do niego zbliżał, wiedząc, iż członkowie jego stada mogliby wyczuć zapach, który wampir pozostawił na jego ubraniu. Wtedy zaczęliby zadawać pytania, których nie potrafiłby uniknąć, będąc zmuszonym do ponownego okłamania przyjaciół. Jego przypuszczenia potwierdziły się, gdy drugi wilkołak wciągnął powietrze nosem, pochylając się nad nim.
– Zrobił Ci coś? – Warknął, od razu się denerwując.

ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴWhere stories live. Discover now