ᴛᴀʟᴋ ʟɪᴋᴇ ᴀ ɢᴏᴏᴅ ғʀɪᴇɴᴅs

178 30 2
                                    

Taehyung natomiast przechylił swą głowę w lewo, tępo wpatrując się w swego "towarzysza", który brzmiał naprawdę tak, jakby był gotowy pójść z nim do parku tylko po to, żeby sprawdzić, czy wilkołak rzeczywiście pobiegnie za patykiem. W dodatku oderwał od niego wzrok, czego chyba nie powinien robić, skoro byli wrogami, chyba, że nie zdawał sobie sprawy z tego, iż Kim w każdej chwili może go zabić, co teraz z łatwością mógłby zrobić lub nie miał już ochoty żyć. Brązowowłosy jeszcze bardziej zbliżył się do niższego, po chwili patrząc na niego z góry odrobinę zdziwionym wzrokiem.
– Okej, chodźmy. – Zgodził się, otwierając swe oczy trochę szerzej, po czym podrapał się po karku, nie wiedząc, co innego mógłby zrobić.

Jimin lekko zmarszczył brwi, ale przytaknął głową, ruszając powoli w stronę parku, który znajdywał się nieopodal. Sam nie wiedział czemu, ale wilkołak go tak bardzo nie przerażał jak inne, nawet jeśli wiedział, że jest alfą. Czuł się przy nim dziwnie bezpiecznie, choć wcale nie powinien się tak czuć. Powinien wziąć nogi za pas, dopóki ma na to szansę, a on zwyczajnie szedł z nim ramię w ramię, jakby byli zwykłymi ludźmi, niekoniecznie śmiertelnymi wrogami.
– Myślisz... Myślisz, że gdybym nie był jedynym wampirem w mieście żyłoby Wam się lepiej? – Schował dłonie do przednich kieszeni swoich czarnych spodni, spuszczając lekko głowę w dół. Często się nad tym zastanawiał, czy wilkołakom by po prostu nie było lepiej bez niego.

– Nie wiem. – Mruknął, dotrzymując mu kroku i co jakiś czas spoglądając w jego stronę, aby upewnić się, iż ten nie planuje zaatakować go z zaskoczenia, co przecież mógłby zrobić. Zaraz potem jednak odwracał od niego wzrok, rozglądając się dookoła, jakby chciał się upewnić, iż żadna "osoba", którą znał nie znajdowała się w pobliżu, przez co mógłby mieć małe problemy. Zresztą nie tylko on, ale też Jimin, który przecież był wampirem i najpewniej ucierpiałby, gdyby jakiś wilkołak zauważył ich razem. Nie wiedział, czy tym razem zdecydowałby się na obronienie go, chociaż zapewne czułby taką potrzebę. Po chwili przypomniał sobie o pytaniu, jakie zadał mu młodszy chłopak, a na które nie zdążył jeszcze dokładnie odpowiedzieć. Tak właściwie nie przeszkadzało mu to, że nadal pozostawał w tym mieście, skoro nie wyrządzał krzywdy swym wrogom, którzy wcale nie powstrzymywaliby się przez zagryzieniem go.
– Nie zabierasz nam jedzenia ani chyba nie starasz się nas wyeliminować, więc... Według mnie możesz sobie tu żyć, dopóki żadnemu z nas nie łamiesz kości. – Dodał, śmiejąc się cicho.

Różowowłosy zachichotał cicho, spoglądając na wyższego mężczyznę.
– A gdybym złamał kość komuś z Twojego stada w obronie własnej, to co wtedy? – Mruknął, wzdychając cichutko i po prostu szedł przed siebie. To wcale nie tak, że on chciał wyeliminować wilkołaki, to nie było mu do niczego potrzebne. Owszem, irytowały go te ucieczki przed wrogami, ale tak naprawdę wiedział czemu oni chcieli się go pozbyć. Bo przecież niższy był wampirem, śmiertelnym wrogiem wilkołaków, który jest niewiadomo jak bardzo niebezpieczny.
– Trochę to głupie, że muszę uciekać, a przecież nic Wam nie zrobiłem. Tylko sobie żyję, chodzę do pracy i robię rzeczy, które normalny człowiek robi codziennie. Owszem, jestem Waszym wrogiem, ale... Czy kiedykolwiek kogoś z Was skrzywdziłem? Czy po prostu irytuje Was obecność wampira w Waszym mieście?

– Nawet jeśli zrobiłbyś to w obronie własnej, nie skończyłoby się to dla Ciebie dobrze. – Spoważniał, poprawiając swoje włosy, które rozwiał zimny wiatr. Niestety, ale inne wilkołaki wcale nie były takie jak on, nie przepuszczając okazji na pozbycie się tego jedynego wampira, który tak bardzo ich irytował bez większego powodu. Sam nie wiedział, dlaczego po prostu nie potrafił zrobić tego, co należało do jego chorego obowiązku, którym było pozbycie się jego wroga. Może po prostu był na to za słaby psychicznie (bo fizycznie był jednym z najsilniejszych wilkołaków w stadzie, do którego należał).
– To, że reszta się za Tobą ugania nie zależy ode mnie. Myślę, że chodzi im o stereotypy, w końcu Twoi przodkowie wcale nie przyjaźnili się z wilkołakami i toczyli z nimi wojny. To trochę dziwne, ale mi nie przeszkadza twoja obecność. – Westchnął, zauważając, iż prawie dotarli do parku.

ᴇɴᴇᴍɪᴇs || ᴠᴍɪɴWhere stories live. Discover now