Rozdział 11

236 15 0
                                    

Evelina

-Evelino, nie wiem czy wiesz już ale tak na prawdę masz na nazwisko Fire.- powiedziała gdy obie się uspokoiłyśmy
-Dowiedziałam się tego niedawno.- stwierdziłam uśmiechając się smutno na co urzędniczka tylko pokiwała głową, że rozumie
-Twoi rodzice zanim zmarli, napisali testament, w którym wszystkie dobra materialne zapisali swojej jedynej córce. Tobie. - powiedziała pani Prim a ja tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem i spuściłam głowę w dół, żeby kobieta nie zauważyła łez gromadzących się w moich oczach.- Twój tata pochodził w prostej linii podobnie jak ty od pierwszych czarodziejów. Twoi najstarsi przodkowie nosili nazwisko de Esperanza. To tyle jeśli chodzi o twoją historię. Więcej nie wiem. - teraz już prawie nic nie rozumiałam a z moich oczu leciały łzy smutku. Mimo, że ich nie znałam to wiedza, że mnie kochali boli. Otarłam łzy i spojrzałam na panią Anabell.
-Niech pani kontynuuje. - powiedziałam mrugając kilkukrotnie oczami odganiając łzy ciągle zbierające się w kącikach moich oczu.
-Rodzice w spadku zostawili Ci całkiem sporą fortunę, mnóstwo ksiąg o których nie śniło sobie większości czarodziejom żywiołów i kilka rezydencji położonych w różnych częściach świata oraz cztery konta w banku. Jedno ich wspólne, po jednym osobistym twoich rodziców i jedno które zostało założone w dniu twoich narodzin. W skrócie z dniem dzisiejszym w naszym świecie zostałaś pełnoletnia i jesteś miliarderką.- powiedziała z uśmiechem a ja nie mogąc wytrzymać tych emocji się rozpłakałam.
-Czy wie pani kto zabił moich rodziców?- zapytałam wciąż łkając i z wdzięcznością przyjmując chusteczkę od pani Prim.
-Mamy podejrzenia, że to August Huners i wszystko na to wskazywało kilkanaście lat temu jak i teraz ale mamy za mało dowodów. - powiedziała smutno
-To on ich zabił. - powiedziałam pewnie po wytarciu nosa i chwili ciszy podczas której biłam się w myślach czy jej zaufać. - Na moje urodziny opiekunka z domu dziecka dała mi list od moich rodziców w którym piszą, że skoro to czytam to oni nie żyją i najprawdopodobniej zabił ich August Huners, były przyjaciel.- powstrzymałam się przed kolejnym wybuchem płaczu.
-Rozumiem ale na razie i tak nic nie mogę zrobić w tej sprawie. Przykro mi. Myślę, że ta rozmowa Cię wykończyła. Tu masz wszystkie dokumenty w tym kopie testamentu oraz wszystkie dane gdzie znajdują się twoje posiadłości. - powiedziała i wręczyła mi grubą teczkę z dokumentami.
-A gdzie znajdę te wszystkie księgi, o których pani mówiła?- zapytałam
-Znajdują się one w ukrytej bibliotece, gdzie masz dostęp tylko ty. Bariery rozpoznają twoją magię. Inni mogą tam wejść tam tylko za twoją zgodą. W teczce masz wszystko w tym dokument potwierdzający twoje prawdziwe dane. Z prawdziwym nazwiskiem.- powiedziała a ja rzucając ciche "Dziękuję i Do widzenia" wybiegłam z gabinetu.

W pokoju oprócz dziewczyn były też chłopaki. Christian widząc mnie w takim stanie nic nie mówiąc po prostu podszedł i pozwolił mi się w siebie wtulić a następnie wypłakać siadając na moim łóżku ze mną na kolanach.

***
Trochę smutny ten rozdział ale mam nadzieję, że się podoba <3

Inna niż wszyscy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz