Rozdział 14

233 12 4
                                    

Evelina

Przed wyjściem z łazienki ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam na sobie czarne jeansy z wysokim stanem i również czarną koszulkę z białym napisem "Last summer holiday". Włosy miałam rozpuszczone, sięgały mi już do pasa, na twarzy miałam lekki makijaż a w uszach kolczyki "perełki". Wzięłam głęboki oddech i po raz ostatni spojrzałam w lustro po czym wyszłam z łazienki do pokoju. 

W pokoju byli wszyscy w tym Matt, którego nie było w momencie gdy się obudziłam.
-Myślałam, że poszliście już na śniadanie.- powiedziałam w między czasie zakładając czarne stopki i czarne znoszone trampki.
-Czekaliśmy na Ciebie.- powiedział Artur
-Czemu wyglądasz jakbyś szła na pogrzeb?- zapytał Matt z podniesioną brwią a ja się tylko zaśmiałam.
-Prawie cała moja szafa jest zapełniona czarnymi ubraniami.- odpowiedziałam z lekkim, szczerym śmiechem
-Trzeba Ci zmienić garderobę.- stwierdziła Lara
-Ja bym Cię, widziała w pastelowych kolorach.- dopowiedziała Tatiana
-No najlepiej jasny fiolet albo błękit.- oznajmiła blondynka ilustrując mnie wzrokiem.
-Nie ma mowy.- oznajmiłam za pewne z widocznym przerażeniem w moich oczach przez co męska część naszego towarzystwa zaczęła się śmiać. Najbardziej Cameron który aż spadł z łóżka i teraz zwijał się na podłodze ze śmiechu. Popatrzyłam na niego z politowaniem i jednym ruchem ręki spowodowałam, że poduszka z mojego łóżka przeleciała przez cały pokój uderzając go prosto w twarz. Uśmiechnęłam się tylko słodko i założyłam moją ukochaną, czarną kurtkę skórzaną.
-Dobra, chodźmy już na to śniadanie. Głodny jestem.- oznajmił Christian a wszyscy mu przytaknęli. Postanowiłam, że po posiłku powiem im prawdę. Polubiłam ich i im ufam.

Po śniadaniu skierowaliśmy się z powrotem do mojego i dziewczyn pokoju.
-Chyba czas na prawdę. - stwierdziłam siadając na łóżku
- Jeśli nie jesteś gotowa to nie musisz nam mówić. - powiedziała delikatnie Tatiana uśmiechając się smutno i siadając na przeciwko mnie na łóżku. W jej ślady poszła Lara i Matt siadając obok niej, Chris usiadł obok mnie natomiast Artur i Cameron na pufach które wyczarowali. Wyciągnęłam z szafki księgę i kopertę z testamentem i list od rodziców.
-Tak na prawdę nazywam się Evelina Clarissa Fire. Moimi rodzicami są Erlina Fire z domu Connet i Tobias Fire, którego ród na samym początku miał na nazwisko Esperanza.- zaczęłam moją opowieść od podstawowych faktów.
-Pytałaś się mnie co to Llama de Esperanza. Wiedziałaś już wtedy?- zapytał Chris a ja tylko westchnęłam. Nie sądziłam, że to będzie takie trudne.
-Nie całkiem. Wiedziałam już wtedy jakie jest moje prawdziwe nazwisko, ale nie wiedziałam z jakiego pochodzę rodu. Pytałam się o to, ponieważ w tajnej komnacie znalazłam zdjęcie podpisane tymi słowami. - odpowiedziałam.
-O jakiej komnacie mówicie?- zapytał Matt
-Potem wam pokażę. - oznajmiłam.- Wracając, w takim większym skrócie to w moje urodziny dostałam od opiekunki sierocińca...-wymawiając ostatnie słowa wzdrygnęłam się i spięłam a mój głos lekko zadrżał, miałam tylko nadzieję, że nikt tego nie wyłapał.- ... kopertę z listem, naszyjnik- mówiąc to pokazałam wisiorek którego już od jakiegoś czasu nie ściągałam z szyi tak samo jak bransoletkę.- i bransoletkę. Moich rodziców podobno zabił August Huners ich były przyjaciel.- po moich policzkach popłynęły niekontrolowane łzy. Chris gdy tylko to zauważył objął mnie ramieniem a ja się w niego lekko wtuliłam. Czuje się przy nim tak bardzo bezpiecznie. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. 
-Wicedyrektor? Czemu miałby to zrobić.- zapytała Lara uśmiechając się do mnie smutno w geście wsparcia.
-On zawsze był szurnięty.- powiedział Artur
-To by przynajmniej wyjaśniało czemu grzebała w twoich rzeczach Miranda.- oznajmiła Tatiana
-Ale wciąż nie wiem czego szukała.- dodałam i zaczęłam opowiadać resztę mojej historii pokazując między czasie księgę od rodziców i teczkę której nie pozwoliłam im dotknąć.

****
573 słowa <3
I jak wam się podoba, trochę krótki ale nie wiem co dalej napisać. <3


Inna niż wszyscy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz