Rozdział 15

211 13 2
                                    

Evelina

Muszę przyznać, że przez ten cały czas dużo się zmieniło. Otrzymałam pomoc od osób od których się tego nie spodziewałam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek porozmawiam normalnie z elitą nie mówiąc o tym, że się z nimi zaprzyjaźnie. Po tym jak podzieliłam się z nimi częścią mojej historii jest mi lżej na sercu. Wciąż nie wiedzą o mnie wszystkiego, ale i tak zdecydowanie więcej niż wszyscy inni.- tym zdaniem zakończyłam wpis i odłożyłam długopis po czym schowałam zeszyt do szafki.

-Elina! Idziesz z nami na spacer?- zapytała Tatiana.
-Jasne.- zgodziłam się. Sama nie wiem jakim cudem oni aż tak bardzo mnie zmienili w tak krótkim czasie? Ubrałam szybko trampki i poszłam z blondynką która już zdecydowanie zaczęła się niecierpliwić.
-Nareszcie! Ileż można czekać na księżniczki?- zapytał Matt który jest chyba równie niecierpliwy co Tatiana. Ciekawe czy ktoś jeszcze oprócz mnie to zauważył.
-Księżniczki raczyły się zjawić więc się może powinieneś pokłonić bracie?- zapytał Cameron. Nie są rodzeństwem ale traktują się jak bracia.
-Ależ oczywiście. Gdzie moje maniery?- zapytał i teatralnie pokłonił się udając, że zdejmuje niewidzialny kapelusz. Nie powiem ale wyglądało to dosyć śmiesznie. -Czy wybaczycie mi tą zniewagę wasze królewskie mości?- zapytał prostując się jednocześnie.
-No nie wiem, nie wiem. Co sądzisz Evelino? Czy powinnyśmy wybaczyć temu nędznemu poddanemu tak wielką zniewagę?- zapytała patrząc teatralnie na niego z pogardą.
-Ah! Nie wiem czy jest wart naszego wybaczenia. - gdy tylko to powiedziałam wszyscy zaczęli się śmiać.- Ale niech będzie nasza strata. Wybaczamy Ci tą zniewagę.- oznajmiłam i już nie wytrzymałam. Po prostu się roześmiałam.
-Och, dziękuję. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. A więc czy będziecie tak łaskawe i wybierzecie się z nami do miasta?- zapytał i podał swe ramię Tatianie. I niech mi ktoś powie, że oni nie są dla siebie stworzeni? Jakby czytając w moich myślach moi towarzysze uśmiechnęli się dwuznacznie.

Cały dzień spędziliśmy w miłej atmosferze dopiero wczesnym wieczorem wróciliśmy do szkoły i to właśnie wtedy się rozdzieliliśmy. Ja z dziewczynami poszłyśmy do naszego pokoju, a chłopcy do swojego. Padłam na łóżko z zamiarem odpoczynku, ale poczułam pod sobą coś twardego. Jęknęłam i wygrzebałam z pod siebie to coś. Tym czymś okazała się być teczka, szczerze nie mam pojęcia skąd ona się tam wzięła. Przyjrzałam się bliżej białej teczce na której dopiero teraz zauważyłam niewielkie symbole ognia, małe płomienie, które chyba były znakiem rodu do którego należę. Przejechałam opuszkami palców po tym największym symbolu znajdującym się na środku teczki. Płomień zaczął się mienić złotym blaskiem, a już po chwili na okładce pojawiła się zapisana kartka papieru.

***
Przepraszam, za tak długi brak rozdziału kochani <3

Inna niż wszyscy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz