Część 4

5K 252 115
                                    


- Myślę, że najbardziej chciałabym zajmować się zwierzętami - Justine odpowiedziała mężczyźnie. Dustin wtórował za nią , że także najbardziej pasuje mu mini zoo.

- Dobrze się składa, bo dziewczyna która zajmowała się zwierzakami, złamała nogę, a więc potrzebuję nowych osób do pracy - mężczyzna odparł, wstając zza biurka i rzucając na jego blat książeczkę z krzyżówkami, które wcześniej rozwiązywał - moi drodzy, czy możecie zacząć od dziś? - spytał na koniec, a że obydwoje przytaknęli na znak zgody, dopowiedział- to w takim razie pokażę wam gdzie będziecie pracować i jaki będą wasze obowiązki.

Facet poprowadził dwójkę nastolatków na teren mini zoo, opowiadając przy tym, że ich zadaniami będzie codzienna pielęgnacja zwierząt, sprzątanie ich boksów i karmienie. Jednocześnie dokładnie opisał co które gatunki lubią najbardziej, a czego nie wolno im podawać.

Praca wydawała się dość ciężka, ale przyjemna. Po części teoretycznej, mężczyzna podał im odzież roboczą i pokazał miejsce z szatniami gdzie można się przebrać. Po chwili obydwoje nastolatków mieli na sobie żółte, powycierane spodnie na szelkach i czapkę z daszkiem, z logo farmy do kompletu. Widząc siebie na wzajem, obydwoje z Dustinem wybuchli śmiechem.

- No dobrze, to ja zabieram się za alpaki i wielbłądy, a ty idź do owiec ok? - Justine delegowała obowiązki, biorąc na siebie większe zwierzęta.

- Spoko - odpowiedział jej kuzyn, napełniając wiaderko karmą i zmierzając w kierunku zagrody dla owiec.

Dzień mijał na przyjemnej, aczkolwiek dość absorbującej i męczącej pracy. O 17 obydwoje wrócili do szatni, gdzie mogli też skorzystać z szybkiego prysznica, następnie przebrali się w swoje ubrania i opuścili teren farmy, wcześniej odbierając jeszcze swoją dniówkę.

- 20 dolców, wow dawno nie wiedziałem takiej kasy! - Dustin, zachwycony liczył banknoty.

Obydwoje byli zmęczeni ale zadowoleni. Praca na świeżym powietrzu, wśród zwierząt - to jest to czego oczekiwali.

- Hej, może obejrzymy wieczorem jakiś film? - Justine spytała, patrząc na swojego kuzyna- widziałeś nowych Pogromców Duchów?

- Widziałem, ale mogę to oglądać tysiąc razy. To chodźmy do wypożyczalni, mają czynne do 19 - odparł Dustin.

Para nastolatków zboczyła z drogi w kierunku domu, zmieniając azymut na centrum Hawkins. Justine lubiła ten leniwy klimat małych amerykańskich miasteczek, gdzie czas biegnie zupełnie innym rytmem niż w Monachium.

Po chwili dotarli pod budynek, w którym znajdywało się kilka sklepów i wypożyczalnia kaset video. Dziewczyna pchnęła ręką drzwi, na co dzwonek zasygnalizował, że klienci weszli do środka.

Dustin przywitał się z chłopakiem stojącym za ladą. Nie patrząc na niego, Justine powiedziała "dzień dobry" i udała się do półki z topowymi tytułami. Dłuższą chwilę błądziła wzrokiem po półce, w poszukiwaniu Pogromców duchów, lecz ich nie znalazła. Zamiast tego chwyciła w dłoń Gwiezdne Wojny Nowa Nadzieja i E.T, a następnie podeszła do lady i spytała chłopaka stojącego za nią o poszukiwany tytuł:

- Macie może Pogromców Duchów? Nie mogłam znaleźć na półce... - dziewczyna spojrzała na niego. Pierwsze, co rzuciło się jej w oczy, to jego fryzura, którą musiał układać z dwie godziny. Chłopak milczał, wpatrując się w nią.

Justine zbita z tropu postanowiła ponowić pytanie:

- Eee... macie Pogromców Duchów? - ekspedient nadal jednak milczał, stojąc jak słup soli.

Justine spojrzała na niego zdziwiona. Nagle za ladę wbiegła dziewczyna, która uśmiechnęła się do niej przepraszająco.

- Jezu Steve co z tobą? - spytała chłopaka, machając mu dłonią przed twarzą - bardzo przepraszam, najwyraźniej dostał nagłego udaru mózgu... oczywiście mamy Pogromców, tylko ktoś nie odłożył ich na miejsce - mówiąc to, podała jej kasetę z poszukiwanym filmem.

Steve Harrington Love Story FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz