Scorpius wyszedł z pokoju przydzielonego jego parze na czas turnieju i ruszył w stronę gabinetu profesor McGonagall. Był niby na drugim piętrze, ale dyrektor nigdy wcześniej nie stacjonował w wieży i nic nie zapowiadało, że w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Musiał się z niej najpierw wydostać, a dopiero wtedy będzie w stanie dostać się na drugie piętro zamku. Będzie musiał odnaleźć właściwe miejsce i samego Gargulca. Zastuka trzy razy kołatką, a pani profesor do niego wyjdzie i wyjaśni mu, na czym ma polegać jego szlaban. Takie instrukcje podała mu ta stara jędza.
-Zapowiada się niesamowity wieczór - mruknął sam do siebie, wykrzywiając twarz w pełnym irytacji grymasie.
Nie miał ochoty na to, aby brać udział w turnieju, a tym bardziej, aby widzieć Lily Potter, ale musiał przyznać, że przebywanie z nią, nie mogło być gorsze od szlabanu. Włożył do kieszeni dwie z trzech karteczek, jedną wciąż mnąc w ręce. Nie wiedział, o co w tym chodzi. Wątpił w to, że piątoklasistka da sobie z tym radę. Wierzył, że wszystko będzie leżało w jego rękach. Z jednej strony go to wkurzało, ale z drugiej... Dawało niezliczone możliwości.
Myśląc o tym, że zostawił Lily Potter zupełnie samą bez żadnych wyjaśnień, niemal poczuł żal do siebie samego. No właśnie, niemal nie znaczy, że naprawdę go poczuł. Scorpius nie robił wyjątków, nie tłumaczył się, jeśli nie miał na to ochoty. Tym bardziej, że przez jakiś durny konkurs, będzie miał dziewczynę na głowie przez cały rok.
Wkurzało go to wszystko, ale McGonnagall na pewno pogłębi tylko jego irytację. Ta stara wiedźma działała mu na nerwy jak nikt inny. Nawet Lily Potter nie dorastał jej w tej kwestii do pięt. Musiał nieco wyluzować, znał to uczucie, które narastało w nim i wiedział, że zacznie się tylko nakręcać, jeśli zaraz nie odpuści. Taki miał już temperament, a to coś, co ciężko zmienić.
Dobrze wiedział, od czego zaczęła się ta cała irytacja i gniew, który niósł za sobą masę ofiar. Nie zawsze był przecież gorszy od Irytka, kiedyś był innym człowiekiem. Wszystko zmieniło się, gdy był na trzecim roku. Wtedy zmarła Astoria Malfoy - jego ukochana matka. Chociaż ojciec nie był zły, troszczy się o niego na swój sposób, dawał wszystko, czego potrzebował - nie był w stanie zastąpić mu matki. Mama była dla Scorpius'a kimś więcej niż mamą. Była jego przyjaciółką, najwierniejszą powierniczką. Nikomu nie mógł ufać tak, jak jej. Pogodzenie się ze śmiercią kobiety, która była dla niego najważniejsza na świecie, bolało i z czasem coraz bardziej ciążyło na jego duszy.
Zabrała ją choroba, której nabawiła się rodząc go. Myśl, że ukochana matka zmarła przez niego, doprowadziła go na krawędź szaleństwa. Na trzecim roku oblał niemalże wszystkie egzaminy, na szczęście ojcu udało się załatwić poprawki i przeszedł do czwartej klasy. Ojciec zawsze miał kontakty, nawet jako znienawidzony wróg całej rasy czarodziejów. Nic dziwnego, że Scorpius dostał drugą szansę i mógł naprawić błędy popełnione w trzeciej klasie. Spiął się w sobie i zdał wszystko pozytywnie. Wtedy skupił się na nauce jak nigdy, wiedząc, że matka chciałaby, aby się dobrze uczył.
Regularnie musiał jednak wciąż odwiedzać psychologów, którzy zwalczali jego depresję i myśli samobójcze. Ojciec prowadził go do nich raz w tygodniu, zmuszając do zwierzeń, które miały go uwolnić od tego ciężaru winy. Scorpius z czystym sumieniem musiał przyznać, że mu nie pomogły. W każdym razie, nie na tyle, żeby efekt był wystarczająco dobry.
Podczas tego roku, wiele razy miał myśli samobójcze. Pewnego pragnienie śmierci okazało się tak silne, że postanowił coś z tym zrobić. Na początku chciał się tylko uspokoić, dlatego poszedł do męskiej łazienki. Tam, dziwnym zrządzeniem losu, znalazł stary kawałek szkła, pochodzącego najprawdopodobniej z rozbitego lustra i wbił głęboko w swoje przedramię. Zrobił na nim jedną długą kreskę, ciągnącą się od łokcia do nadgarstka. Jedna kreska - jedna strata. Chciał, aby została blizna - żeby jak pamiątka, przypominała mu o tym, że kiedyś był w jego życiu ktoś jeszcze. To był powód, dla którego wyciągnął tego dnia różdżkę - z trudem wygrzebując ją z szaty- a potem powtórzył cięcie, używając zaklęcia. Lekarze mogli usunąć skutek pozostały po szkle, ale nie po czarze. Ten, mógł zostać zdjęty tylko przez niego. Jednak Scorpius nie zamierzał się go pozbywać.
CZYTASZ
Turniej o Złotą Różdżkę | Scorily
FanficOd pamiętnych wydarzeń w świecie czarodziejów, kiedy to Lord Voldemort zginął z rąk Harry'ego Potter'a, minęło 25 lat. Z tej okazji szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie oraz Ministerstwo Magii postanawia zorganizować Turniej o Złotą Różdżkę. N...