Rozdział 9

366 40 16
                                    

Przez ostatnie lata Lily przywykła do tego, że jest raczej ignorowana przez większość osobników płci męskiej. Nie miała pojęcia, że jedną z przyczyn może być jej brat. Albus często roztaczał wokół niej otoczkę nietykalności, o której dziewczyna nie miała pojęcia. W tamtym roku szkolnym Headstrong postanowił przebić się przez nią, co doprowadziło tylko do cierpinia Lily.

W tym roku Albus był pewien, że nie będzie musiał się już martwić Oliver'em Headstrong'iem, ponieważ jego siostra dorosła i stała się o wiele bardziej dojrzała emocjonalnie. Musiał jednak przyznać, że nie docenił Krukona i jego uroku osobistego. Lily jakby zapominając o wszystkim, co jej zrobił, po prostu ponownie wplątywała się w zarzucone przez niego sieci.

Nie wiedziała dokładnie, dlaczego to robi, ale wiara w to, że chłopak się zmienił i naprawdę chce naprawić ich relacje, przekonywała ją do tego, że warto spróbować. W gruncie rzeczy, nie miała przecież nic do stracenia. Żaden inny czarodziej się o nią nie starał, obiekt jej westchnień miał ją w głębokim poważaniu - jednym słowem - nie ma nic, czego straty mogłaby później żałować. A Oliver przecież naprawdę zrobił dla niej coś niesamowitego! Nigdy wcześniej nie dostała jeszcze takiego prezentu, a musiała przyznać, że było to naprawdę miłe. Wspomnienie o tym, zakopała głęboko na dnie umysłu - tam, gdzie nikt nigdy jej go nie odbierze. Rozkoszowała się nim raz za razem, upajając myślą, że komuś na niej zależy na tyle, aby zdobyć się na taki gest.

Mimo wszystko, czuła lekki stres idąc w stronę biblioteki. Nie była w końcu pewna tego, jak powinna się zachowywać. W głowie kłębiły jej się różne myśli. Nie wiedziała czy Oliver chce od niej tylko przyjaźni, czy może oczekuje czegoś więcej. Problem stanowiła również ona sama. Nie wiedziała, czego chce. Czy jest już może gotowa na poważny związek? A najważniejsze pytanie, czy po tym, co jej zrobił ostatnim razem, będzie potrafiła mu znowu zaufać?

-Przyszłaś - wyszeptał Oliver, przytulając ją delikatnie od tyłu.

Przestraszona dziewczyna podskoczyła, ale zaraz się uspokoiła, zdając sobie sprawę, że to tylko on. Uśmiechnęła się serdecznie, delikatnie, aczkolwiek stanowczo wyplątując się z jego uścisku. Nie była jeszcze gotowa na ten krok, a zatonięcie w jego barczystych ramionach - tych samych, które tak dobrze już znała - byłoby takie proste. Jednak było na to stanowczo za wcześnie.

"Nie teraz, Lily! Pamiętaj, aby najpierw trochę pomyśleć, a dopiero potem działać. Pamiętaj!", powtarzała sobie jak mantrę. Zwykle była bardzo ufna i otwarta, ale dzisiaj musiała zachować pewną rezerwę. Nie od razu w końcu Hogwart zbudowano. Ktoś musiał postawić tę pierwszą cegłę i cieszyła się, że tym razem to był on. Ona musiała teraz tylko dołożyć kolejną - powoli, aż w końcu, cegła po cegle, zbudują razem coś prawdziwego.

-Tak, przyszłam. Może pouczymy się razem tej twojej numerologii?

-Nie, no co ty! - zaśmiał się cicho Oliver. - Mam o wiele ciekawsze zajęcia...

-Tak? - spytała zdziwiona Lily. Nie spodziewała się tego, że chłopak mógł cokolwiek zaplanować. W końcu mieli się dzisiaj tylko uczyć. Musiała jednak przyznać, że przeczuwała, że na zwykłej nauce się nie skończy. Z własnego doświadczenia wiedziała, że z tym chłopakiem nigdy nie kończy się na nauce. On po prostu nie nadawał się do wspólnej nauki, zbyt łatwo się rozpraszał i niczego nie traktował wystarczająco poważnie.

-O tak... - wyszeptał Oliver, zbliżając się do niej powolnym krokiem. - Mam o wiele ciekawsze zajęcia, niż wkuwanie razem z tobą paruset znaczeń liczby i liter.

-Jakie? - spytała naiwnie, oblizując ze zdenerwowania wargę. Miała nadzieję, że tym razem okaże się gentelmanem i nie zachowa się jak jaskiniowiec, który przy pierwszej okazji kradnie dziewczynie pocałunek. Jednocześnie musiała przyznać, że nie miałaby nic przeciwko, gdyby to zrobił.

Turniej o Złotą Różdżkę | ScorilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz