Samolocik 15

95 19 7
                                    

,,OBUDŹ SIĘ!"

Jungkook przerażony otworzył oczy i rozglądnął się wokół, dopiero po chwili orientując się, że dalej znajduje się w samochodzie swojej matki, a wrzeszczący głos w jego śnie, był tylko jawą.

-Wszystko w porządku?- spytała pani Jeon patrząc na niego kątem oka.- Obudziłeś się bardzo gwałtownie.

Nastolatek spojrzał na nią z dziwnym wyrazem. Oczy jego matki były już przekrwione od ciągłego, parogodzinnego wpatrywania się w drogę i jasnych promieni słonecznych, padających prosto na nie. Nie zorientował się nawet czemu w jego głowie pojawił się obraz, gdzie nie tylko jej oczy, ale i cała twarz są we krwi. Kiedy jej usta nie wypuszczają oddechu, a strużki świeżej, ciepłej, czerwonej śliny.

Kiedy w przeciągu sekundy ucieka z niej całe życie.

Przełknął ciężko ślinę i zanim zdołał odpowiedzieć, jego źrenice spostrzegły przed nimi, jeszcze w oddali, samochód. Czerwoną sportówkę, wyglądającą dziwnie znajomo. Zbliżała się ona szybko. Zbyt szybko.

-Jungkook, pytałam się o co...

-Mamo, zjedź na pobocze!- przerażony brunet wpatrywał się w zbliżający pojazd.- Zrób to w tej chwili!

Jego ton był ostry, lecz słowa drżące, nasycone paniką. Kobieta spojrzała w jego stronę podirytowana, ale widząc ten niespotykanie obłąkany wyraz swojego syna  wykonała manewr. Dokładnie w chwili, gdy koła ich samochodu zatrzymały się na ziemistym gruncie. Czerwona miejska wyścigówka o włos nie zahaczyła o nich, poruszając się po nie swoim pasie ruchu. Z ust czterdziestolatki uciekł głośny krzyk. Jungkook jedynie dalej siedział w tej samej pozycji, dopiero po chwili połykając przez zaciśnięte gardło nagromadzony tam strach.

-Wszystko w porządku, mamo- położył swoją dłoń na ramieniu kobiety, a na jej przerażony wzrok, uśmiechnął się delikatnie.- Nic się nie stało. Ani nam, ani tamtemu kierowcy. Wrócił na swój pas i odjechał. Nic się nie stało.

Brunet sam nie pojmował spokoju, z jakim to mówi. Chciał ją uspokoić samemu z trudem powstrzymując się od zdezorientowanego płaczu. To wszystko trwało minutę. Może trzydzieści sekund. Strach, adrenalina i panika były tylko przez dwadzieścia pięć. Reakcja zajęła ich dziesięć. O włos długości dwudziestu sekund ominął ich pocisk, będący ich kresem.

Jungkook nie rozumiał. Nie wiedział, dlaczego obudził go ten zrozpaczony krzyk. Dlaczego ten samochód był tak bliski. Ani dlaczego dobrze zdawał sobie sprawę z tego, co zaraz się zdarzy.

-Może napijemy się herbaty i ruszymy w dalszą drogę?- na kiwnięcie kobiety, odpiął pas i sięgnął do tyłu po dwa termosy.

Jungkook wiedział tylko jedno.

Cieszył się, że się obudził. Nie spóźnił o te dwadzieścia sekund.

Dwadzieścia sekund wartych ludzkiego istnienia.

Paper Planes | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz