10

261 14 16
                                    

Wstałam o 7:00. Dziś miałam iść do szkoły z Nadią, bo Kenzie musiała wyjechać na parę dni do LA, a Lauren jest chora. Mimo tego, że jest to była dziewczyna Johnnego, bardzo ją lubię i mamy ogólnie mega dobry kontakt, więc ten fakt mi nie przeszkadza. Ogarnęłam sprawy pielęgnacyjne i ubrałam się dzisiaj w to:

Zaraz po tym zbiegłam na dół i nałożyłam sobie płatki z mlekiem, oczywiście najpierw leje mleko, a potem sypie płatki, nie rozumiem jak można robić to na odwrót

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaraz po tym zbiegłam na dół i nałożyłam sobie płatki z mlekiem, oczywiście najpierw leje mleko, a potem sypie płatki, nie rozumiem jak można robić to na odwrót. Jadłam sobie powoli, bez pośpiechu, ponieważ dosyć szybko się uszykowałam. Kiedy już moje śniadanie zniknęło z miski, odłożyłam ją do zlewu i wstałam od stołu. Moja mama znów gdzieś wyjechała, więc dom był cały dla mnie. Kiedy była już 7:45 wyszłam z domu, gdzie czekała na mnie Nadia. Podeszłam do niej, przywitałam ją uściskiem i ruszyłyśmy w drogę do szkoły. Nadia cały czas mówiła mi o Johnnym i nie wiedziałam co zrobić, żeby za przeproszeniem się zamknęła. Nie miałam ochoty o nim rozmawiać, przynajmniej nie teraz. Gdy byłyśmy przy szkole zobaczyłam Ginę, dziś stała sama.

Ja: Okej Nadia, muszę iść.
Nadia: No ok, to do zobaczenia!

Przytuliłyśmy się na pożegnanie i podeszłam do blondynki.

Ja: Czemu jesteś dzisiaj sama?
Gina: Dziewczyny powiedziały mi, że muszą coś załatwić, z resztą, czemu ja rozmawiam o tym z tobą?
Ja: Nie no spoko, tylko pytam. To co mam dzisiaj robić?
Gina: Odnieś mi plecak do klasy, a potem się zobaczy.

Wzięłam plecak dziewczyny i ruszyłam do sali 25, w której miała się odbyć chemia. Gdy weszłam do środka zauważyłam Johnnego, który siedział przygnębiony w ostatniej ławce i bawił się palcami. Odłożyłam plecak Giny i podeszłam do niego. Usiadłam na krzesełku obok (bo w sali od chemii są ławki po dwie, czasami trzy osoby).

Ja: Co się stało?

*Johnny*

Kiedy spytała, nie wiedziałem co odpowiedzieć. Chodziło o nią... Całymi dniami myślę nad uczuciami do niej i nie mogę dojść do wniosku. Sam nie wiem co czuje, nie chce jej mówić że ją kocham, skoro nie jestem tego pewny. Mam ją bronić, a nie ranić...

Ja: Nic...
Sami: Przecież widzę
Ja: Serio nic
Sami: Powiedz!
Ja: CHCE BYĆ SAM!
Sami: W takim razie spełnię twoje życzenie, pa!

Widziałem, że była na granicy płaczu, to nie miało tak wyjść... Teraz mam kolejny mętlik, przecież ja ją ciągle ranie... Może powinienem się odwalić od jej życia, może wtedy była by szczęśliwsza?

*Sami*

Było mi smutno, że tak na mnie nakrzyczał, jestem jego przyjaciółką i chciałam tylko pomóc, przecież potrafię odróżnić kiedy jest wszystko dobrze, a kiedy ewidentnie coś nie gra. Po prostu wybiegłam z sali razem z plecakiem i pobiegłam do toalety. Spojrzałam w lustro i widziałam niepotrzebną, brzydką, głupią dziewczynę, którą wszyscy mogą się wysługiwać, ranić ją, jakby nie miała uczuć, ALE JA MAM UCZUCIA! Może już nie... Może po prostu lepiej być suką bez uczuć... Może chociaż wtedy dojdę do spokoju. Było już chyba po 4 lekcji, wyszłam z toalety i zobaczyłam Nadię rozmawiającą z chłopakiem Cleo. Wiedziałam, że to się źle skończy. Nadia pocałowała Josha w usta, kiedy akurat Cleo wyszła zza rogu. Widziałam jej złość w oczach, szybko podbiegła do Nadi I zaczęła na nią krzyczeć.

Cleo: CZY TY OSZALAŁAŚ WARIATKO?!
Nadia: O co ci chodzi?!!!

Widziałam jak i jedna i druga patrzały na mnie, abym stanęła po czyjejś stronie. A ja nie wiedziałam po czyjej.

Cleo: TY WREDNA SZMATO, ODPIERDOL SIĘ OD MOJEGO CHŁOPAKA, SŁYSZYSZ?!
Nadia: ZOSTAW MNIE W SPOKOJU, BĘDĘ ROBIĆ CO CHCĘ!
Cleo: AH TAK????!!!

Wtedy Cleo rzuciła się na Nadię i zaczęła ją bić. Wokół zrobiło się zbiorowisko. Musiałam to przerwać, wbiegłam w środek tego "kółeczka" i próbowałam jakoś odciągnąć Cleo.

Cleo: Co ty robisz?!?
Ja: Co TY robisz?? Odebrało ci rozum?!?!
Cleo: ONA CAŁOWAŁA MOJEGO CHŁOPAKA!!!!
Ja: TO NIE ZNACZY, ŻE MUSISZ JĄ BIĆ!!!
Cleo: STAJESZ PO JEJ STRONIE?!
Ja: NIE STAJE PO NICZYJEJ STRONIE, PO PROSTU SKOŃCZCIE TĄ BÓJKĘ!
Cleo: JESTEŚ FAŁSZYWA, WIEM ŻE WOLISZ TĄ SWOJĄ "NOWĄ PACZKĘ"!!!
Ja: O CZYM TY GADASZ? WIESZ PRZECIEŻ, ŻE SIE PRZYJAŹNIMY!
Cleo: TO WYBRAŁABYŚ MNIE, A NIE JĄ!!!!!
Ja: NIE MOGĘ WYBIERAĆ MIĘDZY PRZYJACIÓŁMI!
Cleo: WIESZ CO?? NIE WIEM CZY JESTEŚMY JESZCZE PRZYJACIÓŁKAMI! SPIERDALAJ OKEJ?!
Ja: PRZESTAŃ! CO TY GADASZ?
Cleo: SPIERDALAJ OSZÓSTKO!!
Ja: CHCESZ TE WSZYSTKIE LATA WYRZUCIĆ OD TAK DO KOSZA?!
Cleo: NIE JESTEŚ WARTA MOJEJ PRZYJAŹNI, KŁAMIESZ, JESTEŚ OKROPNA, KTO W OGÓLE CHCE SIĘ Z TOBĄ PRZYJAŹNIĆ?! WSZYSCY SIĘ TOBĄ WYSŁUGUJĄ, TY WIESZ O CO MI CHODZI PRAWDA?
Ja: Przestań!
Cleo: JA PRZESTAŃ? TY PRZESTAŃ ZACHOWYWAĆ SIĘ JAK IDIOTKA, ZNAM TWÓJ SEKRET, JAK MYŚLISZ, DOCHOWAM TAJEMNICY?!
Ja: Cleo, poczekaj, to zaszło za daleko!

Wtedy do kółka weszła Gina. Bałam się, że stanie po stronie Cleo i obie zaczną mnie poniżać, szantażować i wygadają mój sekret.

Gina: Cleo, ktoś ci kiedyś przyjebał? - trochę mnie zatkało.
Cleo: A ty co tu robisz księżniczko?
Gina: Dziękuję, że tak do mnie mówisz. O sekrecie wiem tylko ja, a ty masz się nie mieszać w te sprawy okej? Jak tylko komuś wygadasz będziesz mieć przesrane - Nadia chciała wybiec.
Cleo: A ty gdzie debilko? - pobiegła i ją uderzyła. Potem podleciała do mnie i do Giny. My też od niej dostałyśmy.

Cleo: Koniec przedstawienia, do widzenia! - odeszła, a ja ledwo powstrzymywałam się od płaczu, co tu się właśnie stało?

Ja: Gina?
Gina: Co?
Ja: Czemu stanęłaś po mojej stronie?
Gina: Nie żebym stawała, ale sekret nie może wyjść na jaw. Przynajmniej nie teraz. A za to całe przedstawienie mam nadzieję, że dalej będziesz mi pomagać? - uśmiechnęła się, ale już nie tak sztucznie, chyba naprawdę.
Ja: Tak, dzięki. Dobra, idę bo muszę to wszystko sobie poukładać.
Gina: okej, to pa.
Ja: Pa.

Chciałam już wyjść ze szkoły, bo prawie płakałam, kiedy zatrzymał mnie Johnny. Szedł równo ze mną, trzymając rękę na moim ramieniu.

Johnny: Co tu się stało i o jaki sekret chodzi?
Ja: Nie chce o tym gadać, z resztą chciałeś być sam, więc ci nie przeszkadzam.
Johnny: Nie no, poczekaj, nie zostawię cię w takim stanie.
Ja: Idę do domu, ty zostań na lekcjach.
Johnny: Idę z tobą.

Doszliśmy do mnie do domu, weszłam z chłopakiem na górę do mojego pokoju. Położyłam się na łóżko, Johnny obok mnie. Objął mnie ręką, a ja wtuliłam się w niego. Tak czułam się najbezpieczniej.

Ja: Dzięki że jesteś.
Johnny: To moje zadanie, nie zostawił bym cię.
Ja: Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Johnny: Nadal nie wierzę w to co mówiła Cleo.
Ja: Ja też, nie wiem czy mówiła to dla żartów, czy na serio, przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Johnny: Mogę ci tylko powiedzieć, że Nadii mimo wszystko nie starcisz, bo ona nie robi tak przyjaciołom, w sensie zależy o kogo chodzi, ale z tobą się mega przyjaźni więc nie zostawi cię.
Ja: Mam taką nadzieję, bo też ją bardzo lubię, ale w tej sytuacji naprawdę nie wiedziałam co robić.
Johnny: Nie myśl teraz o tym, załatwisz to potem, teraz po prostu się wycisz. Jesteś tu ze mną, a ja ci zapewniam wszystko.
Ja: Dziękuję.
Johnny: Chcesz jakąś herbatę czy coś?
Ja: Nie wstawaj, tak mi dobrze.
Johnny: No dobra - zaśmiał się.

Leżeliśmy tak cały dzień i rozmawialiśmy, aż zasnęłam w jego objęciach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz