9

170 9 4
                                    

Wstałam dzisiaj o 9:00. Cieszyłam się, bo na razie mamy wolne, a już niedługo wakacje! Zobaczyłam, że obok mnie jest tylko Kenzie.

Ja: Gdzie reszta?
Kenzie: Musiały iść do domu, ale ja jeszcze zostaję. - uśmiechnęła się.
Ja: Okej, ale zastanawiam się nad spotkaniem z Zackiem. On serio jest spoko!
Kenzie: Ej, mam pomysł, żebyś mogła spotkać się z Johnnym.
Ja: Jaki?
Kenzie: Powiedz mamie że idziesz z Zackiem, a pójdziesz do Johnnego.
Ja: Nie wiem na ile procent to wypali, poza tym nie chce go wykorzystywać, tylko po to żeby spotkać się z Johnnym.
Kenzie: Zależy ci jeszcze na nim?
Ja: Tak! Bardzo! Ale odkąd nie mamy ostatnio kontaktu, coś się zepsuło...
Kenzie: Jak to sie zepsuło?
Ja: No sama nie wiem...
Kenzie: Dziewczyno, między wami nie może się nic psuć!
Ja: Nic nie poradzisz....
Kenzie: A Jeszcze zobaczysz, że poradzę. - założyła ręce.
Poszłyśmy coś zjeść, podczas śniadania pisałam do Zacka.

Ja:
Hej, chcesz może się dzisiaj spotkać?
Zack:
Jasne, o której?
Ja:
Możemy wyjść gdzieś o 13.
Zack:
Okej, mam pomysł na dzisiaj.
Ja:
Jaki?
Zack:
Przejedziemy się motorem po mieście.
Ja:
Wow, już nie mogę się doczekać!
Zack:
Ja też, to do zobaczenia o 13 <3
Ja:
Do zobaczenia 😘

Mama: Z kim ty tak piszesz?
Ja: Z Zackiem - uśmiechnęłam się.
Mama: No i to mi się podoba.
Ja: To teraz jesteś zadowolona tak?
Mama: Ymhy - mruknęła jedząc makaron.
Ja: To może odwołasz karę na Johnnego? - zapytałam słodkim głosem.
Mama: Nie, nadal nie jestem do niego przekonana.
Ja: Jeju, nic wielkiego się między nami nie wydarzyło!
Mama: Spaliście w jednym łóżku!
Ja: Bo to mój najlepszy przyjaciel!?
Mama: Może dla ciebie, ja go nie znam!
Ja: Nie moja wina, że się mną nie interesujesz, gdybyś poświęciła mi trochę więcej czasu, może byś go osobiście poznała! - uniosłam głos i wstałam od stołu.

*Kenzie*

Jejku, pierwszy raz widzę ich kłótnie i wcale to nie wygląda dobrze... Chciałam jej pomóc, ale gdybym się wtrąciła i powiedziała, że znam Johnnego, może i ja miałabym zakaz spotykania się z Kim. Ale to jeszcze nie koniec, muszę jakoś zmotywować Johnnego, żeby spróbował zadziałać.
Wyciągnęłam telefon pod stołem i zaczęłam pisać do niego.

Ja:
John! Musisz jakoś zadziałać, jestem u Kim na śniadaniu i toczy się kolejna kłótnia na temat spotkań z tobą, tylko że jej mama nadal nie chce odpuścić. Spróbuj czegoś, żeby jej mama mogła cię poznać, ale od tej dobrej strony.

Johnny:
Spróbuję, ale nie obiecuję, że wyjdzie.

Ja:
Kim o 13 wychodzi z Zackiem, przyjdź o której chcesz, ja jestem cały czas, tylko udawaj, że mnie nie znasz, bo inaczej ja też mogłabym mieć zakaz na spotkania z nią.

Johnny:
Okej, do zobaczenia.

Ja:
Pa.

Skończyłam wiadomości z Johnnym, szybko schowałam telefon w tylną kieszeń spodni. Ponownie spojrzałam na sytuację przy stole i wcale się nie poprawiała. Kim krzyczała, jej mama również wstała od stołu. W pewnym momencie Kim wzięła w rękę szklankę z wodą i rzuciła nią o ścianę. Szkło rozpryskało się po całej kuchni, jej mama patrzyła na nią z niedowierzaniem lecz również ze złością. Kim udawała obojętną, ale po chwili patrzenia oczy w oczy z mamą, pobiegła na górę do swojego pokoju.

Mama: TO JUŻ JEST PRZESADA! MAM DOSYĆ TEGO DZIECKA!
Kenzie: Czemu pani tak mówi o swojej córce? - już nie wytrzymałam milczenia. Byłam zła, że mówi tak o Kim.
Mama: To dziecko doprowadza mnie do szału, nie widzisz co zrobiła?!?!?!?!
Kenzie: Nie chcę się wtrącać ani nic takiego, ale tak jakby to pani ją sprowokowała do tego...
Mama: BO JA JUŻ NIE WIEM CO MAM ZROBIĆ, ŻEBY WYCHOWAĆ TEGO BACHORA!!!!

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz