9.Dom Strachów cz.1

1.2K 59 33
                                    

-Bill, nie możesz tam wejść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Bill, nie możesz tam wejść. Zwariowałeś? -powiedziała Thea kiedy grupa zatrzymała się przy domu nr.29 na Neibolt Street. Budynek był wyraźnie stary, jego znaczna część była zepsuta, a cała konstrukcja wyglądała jakby miała się lada moment zawalić.

Bill stanął na ganku i odwrócił się w stronę swoich przyjaciół.

-Słuchajcie, nie musicie iść tam ze mną, ale co jeśli kolejny Georgie zniknie? Albo kolejna Sara, albo kolejna Betty? Albo jedno z nas? Będziecie udawać że nic się nie stało tak jak wszyscy inni w tym mieście? Ja tak nie potrafię. Kiedy wychodzę do domu wszystko co widzę to fakt że Georgiego już tam nie ma, jego ubrania, zabawki i te jego głupie pluszaki, ale jego tam nie ma. Więc wejście do tego domu jest dla mnie łatwiejsze niż wejście do moje własnego.

-Wow -powiedział Richie po krótkiej chwili ciszy.

-Co? -zapytał Eddie

-Ani razu się nie zająknął. -odpowiedziała mu Thea.

Zanim frajerzy mogli wejść do środka, Stan zawołał

-Czekajcie! Nie powinniśmy mieć ludzi na zewnątrz. Tak na wszelki wypadek -powiedział nerwowo.

-Okey, to chce zostać? -zapytał Bill

Wszyscy oprócz Beverly i Thei podnieśli ręce.

-Szlag -powiedziała Thea.

Oficjalne wyszło na to że Bill, Richie, Thea i Eddie pójdą do środka, a reszta frajerów poczeka na dworze.

Dom w środku wyglądał jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Wszystko było poniszczone i zapleśniałe.

-Nie mogę uwierzyć że wyciągnąłem krótką słomkę. Macie szczęście że nie mierzyliśmy penisów. -zaczął narzekać Richie, wchodząc do domu.

-Richie, mówiliśmy już o tym, twój penis to nic specjalnego -powiedziała Thea, klepiąc go po ramieniu.

-Hej, czy to pająk? -zapytał nagle

-Co?! Gdzie?! -krzyknęła przerażona, chwytając się Eddiego, który był równie przerażony jak ona.
Spojrzała na około i jedyne co zobaczyła to pajęczyny ale ani śladu pająków.

Thea kontynuowała iść wraz z Eddim co sprawiło że Richie co chwilę patrzył na nich z zazdrością wpisaną na twarzy.

-Coś tu umarło. Czuję to -powiedział Eddie.

-Tylko nie oddychaj przez usta - doradził mu Richie

-Co? Dlaczego? -zapytał Eddie coraz bardziej się denerwując.

-Bo wtedy to zjadasz

Słowa Richiego sprawiły że Eddie puścił się Thei i szybko użył swojego inhalatora. Thea rzuciła Richiemu ostrzegawcze spojrzenie, chociaż kryła się w nich nutka rozbawienia. Chłopak w odpowiedzi tylko uśmiechnął się do niej niewinnie.

Richie podszedł do czegoś co wyglądało jak drzewo zrobione z pajęczyn i coś podniósł.

-Um...ludzie? -zawołał trzęsącym się głosem.

Gdy grupka się do niego zbliżyła, Richie pokazał im plakat zaginionego dziecka Plakat na którym był on.

-Ni-nie zaginołeś Richie -powiedział Bill próbując uspokoić chłopaka który zaczynał panikować.

-Nie? To moje imię, moja koszula, moje włosy, moja twarz! -krzyczał Richie. Z każdym wypowiedzianym słowem jego głos stawał się coraz bardziej histeryczny i spanikowany.

-Hej, Rich! -krzyknęła Thea, stając naprzeciw niego. Chwyciła jego trzęsącą się rękę i wzięła kawałek papieru z jego drugiej ręki. -Spójrz na mnie. To nie jest prawdziwe, okey? Nie zaginąłeś.

-To skąd wziął się ten plakat? Dlaczego to mówi że zaginąłem? -spytał Richie nadal panikując.

-Próbuje Cię tylko przestraszyć! - powiedziała Thea kładąc mu ręce na ramiona - Po prostu spójrz na mnie i weź głęboki oddech.

Richie spojrzał jej w oczy i powoli zaczął się uspokajać.

-Uh, Thea? -zawołał Bill, podnosząc coś z podłogi.

-Co?

Chłopak odwrócił się i podał jej starą, szmacianą lalkę. Miała długie włosy w kolorze ciemnego blądu i brązowe guziki udające oczy. Lalka była ubrana dokładnie tak jak Thea, a w ręku trzymała czerwony balonik.

-O mój Boże, to ja -powiedziała cicho.

Kątem oka Thea zobaczyła kilka kartek papieru które nagle pojawiły się koło stołu. Powoli podeszła w ich stronę i wzięła jedną z nich dochodząc do wniosku że były to kawałki gazety.

-Co to jest? -zapytał Bill podchodząc w stronę stołu.

-"Miejscowa dziewczyna zaginęła, jedyny ślad jaki po niej został to rower" -przeczytała nagłówek. Tuż pod nim było jej zdjęcie z napisem ZAGINIONA, oraz jej imieniem.
Thea cała pobladła, czuła jak jej serce bije wręcz niemożliwą prędkością.

-T-to ni-nie jest prawdziwe -powiedział jej Bill, zabierając lalkę i gazetę z jej rąk.

Thea pokreciła głową -Jestem następna?

-Nie! Nie, nie nie jesteś! -powiedział szybko Richie. Strach przejął jego ciało na myśl że ta gazeta może być prawdziwa.

-T-to miesza w twojej głowie. Nie zaginęła i nie z-zaginiesz. -Powiedział Bill z nadzieją że uspokoi tym dziewczynę i miał rację. Jego słowa podziałały. Wkońcu nie bez powodu Bill był przywódcą.

Przez jedną chwilę wszyscy byli spokojni. Ale wszystko zepsuł głośny dźwięk dobiegjacy z góry. Czwórka przyjaciół spojrzała po sobie poczym poszli w stronę schodów.

-POMOCY! -Usłyszeli jak jakiś głos.

Cała czwórka jednocześnie odwróciła się w stronę z której ten głos dochodził.

Na ziemi leżała jakąś postać. Była w okropnym stanie, tak jakby leżała tam od wielu dni bez jedzenia i wody.

-Betty Ripsom? - Zapytała cicho Thea podchodząc o krok do dziewczyny na ziemi.

Betty uniosła wzrok i spojrzała na Theę. -O nie! Thea! Jesteś następną musisz uciekać! -zdążyła powiedzieć zanim została przez coś odciągnięta.

Thea szeroko otworzyła oczy. Jej serce stanęło w miejscu. Jeszcze nigdy nie była tak przerażona jak w tym momencie. To samo można powiedzieć o reszcie frajerów którzy wyglądali jakby właśnie oglądali jeden ze swoich najgorszych koszmarów, co poniekąd się stało.

W końcu Thea zdobyła się na odwagę żeby przerwać panującą ciszę. Ale jedyne co mogła powiedzieć to:

-Mam przejebane

Rather be || Richie Tozier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz