10. Dom Strachów cz.2

1.1K 55 16
                                    

-Wcale nie Thea

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Wcale nie Thea. Nie pozwolimy żeby coś ci się stało -powiedział Eddie, z całych sił próbując nie okazywać strachu przed tym co może się stać.

-Nie słyszałeś co powiedziała Betty? Jestem następna! Umrę!

-Wcale nie umrzesz Thea! To tylko chce Cię przestraszyć! -powiedział Richie, wyciągając rękę w kierunku dziewczyny -No dalej, obiecuje że Cię  nie puszczę

Thea popatrzyła na niego w milczeniu przez kilka sekund i chwyciła jego dłoń. Wszyscy,oprócz Eddiego, weszli do pomieszczenia w którym do niedawna leżała Betty. Pozostała trójka nie zauważyła zniknięcia chłopaka dopóki nie usłyszeli jak drzwi za nimi zatrzaskują się z hukiem i tego jak Eddie woła ich zza nich.

-Hej, ludzie! Otwórzcie drzwi!

Bill próbował otworzyć drzwi ale Thea i Richie mieli inne plany. Obydwoje podeszli do dwóch innych drzwi znajdujących się naprzeciwko siebie.

-Eddie, Eddie! Gdzie jesteś?! Nie gramy w chowanego ty idioto! -wykrzyczał szeptem Richie, skanując wzrokiem pomieszczenie w którym się znajdował.

-Richie! -zawołał znajomy głos, który w tym momencie był przepełniony bólem.

-Rich...ie -znowu odezwał się głos tym razem ciszej.

Kiedy Richie spojrzał w stronę z której dochodzi ten głos jego oczom ukazała się Thea. Dziewczyna leżała na ziemi mocno trzymając się za brzuch.

-Thea?! -krzyknął cicho Richie, podchodząc szybko do dziewczyny.
Uklęknął koło niej i spróbował podnieść ją z ziemi na co w odpowiedzi dostał syk bólu.
Richie szeroko otworzył oczy kiedy zauważył krew wylewającą się z rany jej na brzuchu.

-Jezus, Thea! Co się stało? -powiedział na jedynym wdechu, kładąc dłonie na jej policzki i zastanawiając się jak mógł nie słyszeć że coś się dzieje.

-Wytrzymaj jeszcze trochę, okey? Bill! -zawołał Richie, nie spuszczając jej z oka.

-Richie? -zawołał w odpowiedzi Bill, stając kilka metrów od pokoju.

-Thea jest ranna -powiedział Richie, patrząc na Billa.

-O cz-czym t-ty mówisz? -zapytał zdezorientowany Bill.

Richie odwrócił się i spojrzał na ziemię gdzie leżała Thea. Tylko że teraz jej tam nie było. Chłopak szybko wstał z ziemi i rozejrzał się dookoła, nierozumiejąc co mogło się stać z Theą. Jednak zanim mógł zrobić cokolwiek innego drzwi zanim zatrzasnęły się, oddzielając dwóch chłopaków.

-Richie! -zawołał Bill, waląc pięściami w drzwi.

-Bill, otwórz drzwi!

Nagle Richie usłyszał za sobą jakiś dziwny dźwięk. Chłopak powoli się odwrócił i stanął twarzą w twarz z jednym ze swoich najgorszych koszmarów.
Klowni. Pełno klownów stało w miejscu gdzie wcześniej były figurki przykryte prześcieradłami.

Rather be || Richie Tozier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz