Nie do końca docierało do Ciebie, co właściwie zaszło tamtej nocy. Z jednej strony byłaś sama, jednak kilka metrów dalej siedział Levi. Tylko raz wymieniliście się zdaniami, ale mimo wszystko nie wyczułaś w nich chęci uduszenia całego świata. Miałaś wrażenie, że tak naprawdę Levi Ackerman był dobrym człowiekiem.
———
Wstałaś jak zwykle o szóstej, przed współlokatorkami. Po cichu skierowałaś się do łazienki i tym razem związałaś włosy w wysoką kitkę. Spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze. Oczy miałaś nieco bardziej podkrążone niż zwykle; drugi dzień z rzędu spałaś około trzech godzin. Tak naprawdę to nic nie wyróżniało Cię z tłumu. Może wyróżniałaś się nienaturalnie niskim wzrostem, ale to nic takiego. Obmyłaś twarz zimną wodą i ubrałaś mundur.Wychodząc z pokoju zauważyłaś Hange, która z poważną miną przechadzała się korytarzem. Ona miała jakieś problemy ze snem czy co? Zresztą, nie byłaś lepsza. Ubrałaś buty i nie chcąc jej przeszkadzać po cichu przeszłaś bokiem. Kiedy jednak była jeszcze w zasięgu Twojego wzroku, usłyszałaś, że mówi coś sama do siebie. Wbrew własnej woli ukryłaś się za ścianą i nadstawiłaś ucha.
-....Erwin, czy ty naprawdę aż tak wierzysz w te dzieciaki żeby.....
Widząc nadchodzących zwiadowców ruszyłaś przed siebie. Nie chciałaś żeby ktoś widział, że podsłuchujesz. Tylko.. co miało znaczyć to zdanie? Czy "Te dzieciaki" to rekruci? Na ten moment mogłaś tylko podejrzewać, ale miałaś zamiar się dowiedzieć, co planuje dowództwo.
Weszłaś na stołówkę zauważając, że dzisiaj było jeszcze mniej osób o tej porze. Dosłownie garstka. Poszłaś po jedzenie i odwróciłaś się. Nie było tam nikogo, kogo mogłabyś znać. Twój wzrok jednak na kimś się zatrzymał. W ostatnim stoliku pod ścianą siedziała znajoma twarz. Czyli Kapitan jadał śniadania z samego rana, kiedy nikogo jeszcze nie było. Przez chwilę pomyślałaś o pójściu do niego, jednak uznałaś to za pomysł nierealny. W końcu to, co zdarzyło się tej nocy- w nocy zostało. Usiadłaś przy stoliku, gdzie jadałaś z przyjaciółmi. Specjalnie zajęłaś ławkę tak, żeby być odwrócona plecami w stronę Levia. W tamtym momencie musiałaś się zastanowić i nie chciałaś się rozpraszać.
Kogo mogłabyś podpytać o co chodziło Hange? Erwin odpadał na starcie. Nie chciałaś problemów przez to, że podsłuchałaś możliwie niekorzystne zdanie w stosunku do dowództwa. Nie znałaś żadnych zwiadowców wyższego stopnia, którzy siedzieli przy stoliku z 'grubymi rybami'. Levi..? Jeśli chodź przez jeden moment pomyślałaś o tym, że on może cokolwiek Ci zdradzić to byłaś w błędzie. On jest zbyt lojalny Erwinowi, żeby cokolwiek zdradzić. A co gdyby tak spytać Hange prosto z mostu? Ona raczej nie powinna się gniewać. Jednak dzisiaj mieliście jechać do lasu w celu ćwiczeń w sprzęcie. Przecież żeby pilnować tak dużej grupy rekrutów na koniach potrzebny był któryś z innych zwiadowców.. to brzmiało jak plan.
Kiedy w spokoju rozmyślałaś, obok Twojego stolika przeszedł Kapitan. Spojrzałaś na niego, ale on był odwrócony do Ciebie tyłem. Odprowadziłaś go wzrokiem ze stołówki i coś sobie uświadomiłaś: przecież przechodząc obok Twojego stolika wybrał drogę naokoło. Mimowolnie Twoje kąciki ust delikatnie się podniosły i z dobrym humorem dokończyłaś śniadanie.
———
-Nie chce widzieć żadnej sklejki na waszych koniach. Ruszamy za dziesięć minut. - powiedział Levi i wyszedł ze stajni. Dołączając do korpusu zostały przydzielane wszystkim konie- na swoje nieszczęście dostałaś siwka. Szorowałaś go ile wlezie, ale za nic brązowe plamy nie chciały zejść.
-Kapitan mnie zabije.. - szepnęłaś sama do siebie i oparłaś głowę o brzuch konia. W Twój boks zapukał sam Erwin. Nie ukrywając zdziwienia podeszłaś do niego.
CZYTASZ
Przykryci Nocą | Levi x Reader |
FanfictionNa oko zwykła kadetka- w ogóle nie przypominająca zwiadowcy - zawsze uśmiechnięta, pocieszająca. Zawsze miała problemy ze snem, w nocy jej ulubionym zajęciem było wymykanie się i oglądanie gwiazd. Pierwszej nocy zupełnym przypadkiem spotyka najsiln...