-(Y.N) - Levi spojrzał naprzeciwko siebie zauważając, że zasnęłaś na papierach. Mógłby patrzeć na Ciebie godzinami, jednak był przekonany, że to nie było najwygodniejsze miejsce do spania. Wziął głębszy oddech i pochylając się nad biurkiem złapał Cię za ramię zaczynając nim delikatnie ruszać.
-(Y.N) - powtórzył, na co tym razem zareagowałaś. Uchyliłaś lekko powieki, ale zaraz spowrotem je zamknęłaś.
Mężczyzna nie widząc innego wyboru wstał i okrążając mebel stanął za Tobą. Jeszcze raz spróbował Cię obudzić, ale nie widząc skutku odsunął kawałek krzesło. Zawahał się, jednak po chwili jedną rękę wsunął pod Twoje nogi, a drugą złapał Cię za plecy. Delikatnie, jakbyś za chwilę miała rozpaść się na kawałki, podniósł Cię do góry. Byłaś tak zmęczona, że nawet nie otworzyłaś oczu. Było już późno, cały wieczór wypisywałaś dokumenty. Brunet przez chwilę stał z Tobą na rękach wpatrując się uważnie w Twoją twarz. Po krótkiej chwili skierował się w stronę drzwi w rogu pokoju i wszedł do własnej sypialni. Była mała, znajdowało się w niej jedynie łóżko, niewielki stolik z krzesłem, szafa oraz biblioteczka. Delikatnie położył Cię na łóżku i przykrył kołdrą, a kiedy chciał wyjść z pomieszczenia poczuł uścisk na swojej dłoni. Zdziwiony zmarszczył brwi widząc, że spod przymrużonych powiek mu się przyglądałaś.
-Levi. - odezwałaś się zaspana nie puszczając dłoni kapitana. - Zostań. - brunet uniósł brwi do góry i wziął głębszy oddech. Złapał za Twoją rękę i oparł na materacu.
-Muszę dokończyć pracę. - powiedział praktycznie sam do siebie, Ty już odpłynęłaś w głęboki sen. Brunet poprawił włosy i skierował się spowrotem w stronę biura. Usiadł przed dokumentami niechętnie między nimi przekładając. Nie wiedział co powinien zrobić kiedy dokończy to, co dokończyć musi. Powinien spać na kanapie? A może pójść do swojego łóżka i wypełnić Twoją prośbę- zostać?
———
Zerwałaś się do siadu ciężko dysząc. Przetarłaś twarz, która była cała we łzach. Nie wiedziałaś co Ci się śniło, kiedy zaczynałaś o tym myśleć w głowie miałaś zupełną pustkę. Po uregulowaniu oddechu rozejrzałaś się po pokoju w szoku stwierdzając, że wcale nie byłaś u siebie. Nagle oświeciło Cię i przypomniałaś sobie, że musiałaś zasnąć wypełniając dokumenty. Tylko pytanie- jak się dostałaś do łóżka i gdzie był Levi?
Byłaś ubrana w to samo, jedynie Twoja kurtka leżała obok. Powoli wstałaś z łóżka i złapałaś za nią. Spojrzałaś za małe okno stwierdzając, że słońce dopiero wschodziło. Skierowałaś się w stronę drzwi i nacisnęłaś na klamkę. Wychyliłaś głowę tak, jakbyś znajdowała się w pomieszczeniu bez niczyjej zgody. Wszystko wyglądało tak, jak zapamiętałaś. Papiery na biurku, idealny porządek. Brakowało Ci w tym wszystkim jednego elementu.
Levi nie znajdował się w pokoju.
Zmarszczyłaś brwi i stanęłaś na środku biura obręcając się dookoła sprawdzając, czy nie pominęłaś żadnego szczegółu. Wzięłaś głębszy oddech stając na korytarzu, w którym panował chłód. Zarzuciłaś na siebie kurtkę postanawiając wrócić do siebie, wziąć prysznic i po treningach odwiedzić kapitana. Miałaś nadzieję, że nie zarwał nocki z Twojego powodu.
Po drodze weszłaś na stołówkę zaparzyć sobie herbatę. Czas, w którym gotowała się woda, wydawał się trwać wieczność. Podparłaś się dłońmi o stół i wpatrywałaś się w czajnik, jakby miało to przyśpieszyć proces.
———
Odkąd wróciłaś do swojego pokoju starałaś się zająć czymś myśli, cały czas chodziły Ci po głowie ćwiczenia. Nie chciałaś pogorszyć stanu swoich żeber, więc stwierdziłaś, że kilka następnych dni dostosujesz się do zaleceń. Wzięłaś głęboki oddech. Podeszłaś do okna spoglądając na niebo. Mimo chmur nie wyglądało jakby zbierało się na deszcz, a spoza puchu przebijało się słońce. Złapałaś za kurtkę przerzucając ją sobie przez ramię i wyszłaś z pokoju. Szybkim krokiem skierowałaś się do stajni.
CZYTASZ
Przykryci Nocą | Levi x Reader |
FanfictionNa oko zwykła kadetka- w ogóle nie przypominająca zwiadowcy - zawsze uśmiechnięta, pocieszająca. Zawsze miała problemy ze snem, w nocy jej ulubionym zajęciem było wymykanie się i oglądanie gwiazd. Pierwszej nocy zupełnym przypadkiem spotyka najsiln...